Kontrolerzy nie widzieli możliwości lądowania w Smoleńsku. "Słusznie, słusznie" - usłyszeli. Wynika to z zamieszczonego we wtorek wieczorem na stronie internetowej MAK zapisu rozmów telefonicznych kontrolerów lotów na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku, zarejestrowanych 10 kwietnia 2010 r. Zapisy zaczynają się o godz. 6.39 czasu warszawskiego, kiedy kontroler lotu Paweł Plusnin zadzwonił do oficera operacyjnego mjr. Kurtińca, pytając, czy "ma jakieś informacje nt. Polaków". "Właśnie wczoraj dogrzebaliśmy się i (niezrozumiałe).... " - padła odpowiedź. Wtedy Plusnin poprosił, by Kurtiniec zadzwonił do głównego centrum, gdzie powinni wiedzieć, czy polski samolot już wyleciał. Kurtiniec oddzwonił, mówiąc Plusninowi o 6.42, że Tu-154 jeszcze nie wyleciał. O 6.51 lokalna stacja meteo podała Plusninowi, że widoczność w Smoleńsku to 4 km. O 7.19 zastępca dowódcy jednostki z Tweru płk Nikołaj Krasnokutski z wieży zadzwonił do osoby o nazwisku Sypko (z rozmowy wynika, że to przełożony Krasnokutskiego - red.) z informacją, że wylądował polski Jak-40, a do lądowania podchodzi Ił-76 z "samochodami prezydenckimi"; o 8.30 zaś przewidywane jest lądowanie prezydenta RP. Podał też, że o 15.30 planowany jest jego odlot do Polski. Sypko spytał o mgłę, na co Krasnokutski odparł, że wcześniej nikt mgły nie przewidywał i rano było w porządku, a "teraz o 7 rano zaciągnęła się; widoczność ok. 1200 m". Z rozmowy wynika, że Sypko wyjeżdża następnego dnia i w związku z tym stawia Krasnokutskiemu zadania, na co ten żali się, że chciał mieć wolną niedzielę. O 7.39 Krasnokutski zadzwonił do mjr. Kurtińca, mówiąc: "Sam się tu szarpię; Smoleńsk przykryło". Wyraził się tak o mgle, której "w prognozie nie było", a która "przykryła wszystko w 20 minut". Dodał, że rosyjski Ił-76 zostaje odesłany do Tweru, a widoczność obecnie wynosi nawet 300 m. Dodał, że "tutka polska startuje, oni nas o zgodę nie pytali, lecą sami, trzeba im przekazać, że nas przykryło". Na te słowa Kurtiniec odpowiada: "To ja teraz przekażę to do głównego centrum i wyjaśnię, o co chodzi". Dodał, że Tu-154 wyleciał z Warszawy o 7.27. Wtedy Krasnokutski odparł, że trzeba szukać zapasowego lotniska, Wnukowo albo inne. "Wnukowo, oczywiście" - odpowiedział Kurtiniec. Kransokutski dodał, że próbę podejścia Tu-154 zrobi "do swojego minimum", ale "u nas nie ma teraz minimum (...); niczego nie ma". "Niżej nie zejdzie" - dodał Kurtiniec, zapowiadając, że przekaże sprawę głównemu centrum. O 7.45 Plusnin zadzwonił do nieokreślonego kontrola lotów, "czy uzgodnił z Wnukowem", na co usłyszał potwierdzenie. Z kolei o 7.51 Plusnin mówi Kurtińcowi, że "dla głównego Polaka trzeba załatwiać precyzyjnie zapasowe lotnisko, dlatego, że na razie nie ma pogody i ja coś nie widzę poprawy". "Z głównym centrum rozmawiałem; Wnukowo go przyjmie" - odparł Kurtiniec. O 7.53 Plusnin ponownie dzwoni do Kurtyńca, by "przekazał głównemu centrum, by głównemu Polakowi przekazali po pierwsze, by był gotowy do odlotu na zapasowe lotnisko; dowiedzieć się, ile ma paliwa, dlatego że on po rosyjsku praktycznie niczego nie rozumie". "Myślę, że główne centrum z tym sobie poradzi" - odparł Kurtiniec. O 8.05 stacja meteo, pytana przez Plusnina, podaje że widoczność wynosi 800 m, a "pogoda sztormowa". O 8.13 Plusnin rozmawia z osobą o nazwisku Kokariew, któremu mówi: "Nie wiem, na pewno od razu przepędzą go na zapasowe, bez zniżania, nie ma sensu, nie widzę, by tutaj go podprowadzać". "Słusznie, słusznie" - odparł Kokariew, dopytując: "Gdzie on teraz". "Gdzieś na trasie" - padła odpowiedź. Dodał, że "jego już uprzedzili, że tutaj mgła i takie inne". O 8.17 Plusnin mówi Kurtyńcowi, że potrzebuje informacji "dokąd on odleciał, na Wnukowo czy gdzie indziej i gdzie on teraz". "Albo na Wnukowo, albo do Tweru" - odparł Kurtiniec, sugerując że raczej do Tweru. Potem prostuje, że będzie to jednak Wnukowo, bo w Twerze nie ma celników. Plusnin odpowiedział, że "czasem odlatują na Mińsk" i zażądał od Kurtyńca jednoznacznej informacji o lotnisku zapasowym, powołując się na osoby oczekujące na przylot Tu-154. O godz. 8.23 Plusnin dzwoni na nieczynne lotnisko Smoleńsk "Jużnyj" miejską linią telefoniczną z pytaniem: "Kto obecnie odpowiada za polski samolot". "Moskwa kieruje" - usłyszał w odpowiedzi. "Im trzeba jakoś przekazać, że mamy mgłę; widoczność poniżej 400 m; po co go do nas prowadzić" - mówi Plusnin. W odpowiedzi jest słowo niezrozumiałe, po czym - "przekazywałem". "Przekażcie jeszcze Moskwie, wy macie z nią łączność, a my nie, jeśli teraz wyjdzie, że on jeszcze rosyjskiego nie zna, to już będzie w ogóle..." - powiedział Plusnin. 0 8.27 kontroler lotów o nazwisku Murawiow powiedział Plusninowi, że lotniska zapasowe to "Witebsk i Mińsk i zaraz im powiemy". "Zróbcie to jak najszybciej" - odpowiedział Plusnin. O 8.30 Krasnokutski pyta Plusnina, o co zwraca się polski samolot. "K....a, do nas podchodzi na razie" - odpowiada Plusnin. O 8.31 Murawiow potwierdza Plusninowi, że zapasowe lotniska to Witebsk i Mińsk i "trwają uzgodnienia". "Pospieszcie się, oni są już na kręgu" - powiedział, dodając że inaczej "będzie nad nami latał, cholera". "Dobrze, dobrze, dobrze" - odpowiada Murawiow. O 8.36 Krasnokutski dzwoni na Smoleńsk "Jużnyj" z pytaniem o pogodę. "(Słowo niezrozumiałe) mgła" - słyszy. Krasnokutski dopytuje, czy oznacza to, że jest lepiej. "Zaczęło się troszeczkę poprawiać; nieznacznie, ale jest lepiej". "Zrozumiałem, dobrze, dziękuję" - mówi Krasnokutski. "Odpowiedzieli wam?" - tym pytaniem telefonistki do Krasnokutskiego kończy się materiał MAK o rozmowach telefonicznych na wieży w dniu katastrofy. Ze stenogramów opublikowanych we wtorek wieczorem przez MAK wynika m.in., że kontrolerzy stracili kontakt z Tu-154 o godzinie 8.40.34, kiedy załoga na polecenie pułkownika Nikołaja Krasnokutskiego: "Włącz reflektory" i później kierownika lotu (Pawła Plusnina): "Reflektory włączcie", odpowiedziała "Włączone". O godzinie 8.40.39 kierownik strefy lądowania powiedział: "2, na kursie, ścieżce"; cztery sekundy później podał komendę "Horyzont, 101". Po kolejnych dwóch sekundach kierowników lotów powiedział: "Kontrola wysokości, horyzont", a o 8.40.59 zadał pytanie:"Ile czekać" i polecił "Odejście na drugi krąg". Nie było jednak odpowiedzi. O 8.41.09 kierownik lotów pytał: "Gdzie on jest?" i ponownie powtórzył: "Odejście na drugi krąg". Wtedy też rozpoczęło się nerwowe poszukiwanie samolotu, o czym świadczą nerwowe, niecenzuralne wypowiedzi kontrolerów. O 8.41.14 kierownik lotów powiedział: "K..., no gdzież on jest?", a dwie sekundy później kierownik strefy lądowania: "Ch...go wie. Gdzie jest?". Kierownik lotu w ostatnich minutach zarejestrowanych na stenogramach sześciokrotnie próbuje wywoływać tupolewa. O godz. 8.41.20, tuż po pierwszej takiej próbie, mówi: "Job twoju ma-a-a-a-a-t!". Włącza się zdenerwowany Krasnokutski: "W gębę j...y, k...". Sześć sekund później pułkownik dodaje: "Wedłu mnie, k...". O 8.41.48 Krasnokutski wydaje polecenie: "Dajcie tu straż pożarną, dokąd k...". Rozpoczyna się ustalanie miejsca gdzie mógł rozbić się polski samolot. O godzinie 8.42.38 na stenogramach zapisano wypowiedź niezidentyfikowanej osoby: "Dowiedz się choć, czy doleciał, czy nie do radiolatarni, gdzie jest", później pada: "Radiolatarnię przeszedł, tak?; o godz. 8.42.45: "Wszystko, bliską radiolatarnie przeszedł, bardziej na lewo..., gdzieś przy drodze". Trzy sekundy później kierownik lotu ponownie próbuje wywołać tupolewa. Pada też stwierdzenie osoby określonej jako Judin: "Za bliskim spadł, na lewo od drogi". Stenogramy kończą się o godz. 8.43.03, gdy kierownik lotu, po anonimowej wypowiedzi: "Na drugi krąg zaczął odchodzić, potem przepadł", przeklina. Zabrakło odwagi Szef MSWiA, przewodniczący polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154M Jerzy Miller pytany dziś, dlaczego MAK w swoim końcowym raporcie ukrył to, co działo się na wieży kontrolnej na lotnisku Siewiernyj, powiedział, że po stronie rosyjskiej zabrakło odwagi przyznania się do błędów. Szef MSWiA poinformował także, że premier Donald Tusk zaczął przygotowywać protest do "organizacji międzynarodowych" ws. końcowego raportu MAK. Jak podkreślił, powodem takiej decyzji jest bardzo długa lista uchybień proceduralnych po stronie rosyjskiej, która wpłynęła na przebieg badań. - Dlatego uważamy, że te badania nie są zakończone i że te badania trzeba kontynuować - zaznaczył Miller. Jak podkreślił, na ostatnich dwóch stronach polskich uwag do raportu MAK, wysłanych 17 grudnia znajduje się konkluzja, że podsumowanie rosyjskie jest "niepełne oraz nietrafne", a niektóre sformułowania nie są poparte dowodami. Dodał, że polski rząd sformułował także sugestię, że bez wspólnej dyskusji nie możemy się wypowiadać w ogóle nt. wartości ustaleń raportu rosyjskiego. Strony MAK, na których znajdują się opublikowane materiały Zapis rozmów kontrolerów na wieży (język rosyjski, PDF) Zapis rozmów telefonicznych prowadzonych z wieży (język rosyjski, PDF) Zapis rozmów prowadzonych przez radio (język rosyjski, PDF)