Dziennikarze Polskiego Radia i Rzeczpospolitej dotarli do szkicu listu do Wałęsy napisanego własnoręcznie przez gen. Czesława Kiszczaka, byłego szefa MSW, 14 grudnia 2004 r. Miała to być odpowiedź na słowa Lecha Wałęsy, które wypowiedział w programie telewizyjnym "Z Wałęsą na rybach" 12 grudnia 2004 r. W programie Wałęsa miał wyznać: Już po internowaniu, "ale jeszcze przed wydarzeniami z kopalni 'Wujek', dzwonili do mnie generałowie. Jeden z nich powiedział, że musi kilku zginąć, żeby zastraszyć (naród - uzup. autorów). Ujawniam to po raz pierwszy...". Jak zaznaczają dziennikarze, "Lech Wałęsa nigdy wcześniej, ani później, nic podobnego nie mówił". Szkic listu Wśród "Kiszczak Papers" odnaleziono szkic listu do Wałęsy napisany przez byłego szefa MSW. Jest on znacznie ciekawszy od tego wysłanego oficjalnie dwa dni później. "Widać w nim wyraźnie, że generałowi puściły nerwy i zamierzał parę rzeczy Wałęsie wypomnieć" - piszą dziennikarze. W odnalezionym brudnopisie Kiszczak pisał do Wałęsy: "Jak wiadomo pierwsze dni stanu wojennego spędził Pan w dobrze urządzonej i zaopatrzonej willi MSW, w Chylicach k. Piaseczna. Odwiedzali Pana biskupi i księża a także wysocy przedstawiciele Międzynarodowej Organizacji Pracy, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Polskiego Czerwonego Krzyża, oficerowie Służby Bezpieczeństwa i wiele innych osób. Podejmował ich Pan obiadami". Kiszczak zaznaczył też, że w tamtym czasie żaden generał milicji ani Wojska Polskiego nie kontaktował się z Wałęsą. Były szef MSW wspominał także swoje spotkania z prezydentem: "Ja z Panem rozmawiałem po raz pierwszy w życiu w dniu 9.XI.1982 r. w godzinach wieczornych w rezydencji Urzędu Rady Ministrów w Arłamowie, w czasie kolacji. W rozmowie tej poruszaliśmy głównie 'gorący' wówczas jeszcze temat stanu wojennego, jakby jego odwołania a także mówiliśmy o przyszłości Polski. Efektem tej rozmowy było m.in. zwolnienie Pana z internowania". W dokumencie odnalezionym przez dziennikarzy Kiszczak przypominał też Wałęsie listę jego rządowych "gości": "Wspomniał mi Pan w tej rozmowie - pisał generał - że w pierwszych dniach stanu wojennego, ze strony władz odwiedzali Pana minister (Stanisław) Ciosek i przełożony z czasów (Pańskiej) służby wojskowej ppłk (Władysław) Iwaniec. Obszernie tłumaczył Pan dlaczego odmówił przyjścia wicepremiera (Mieczysława) Rakowskiego". "W szkicu listu Kiszczak wspomina także o innym spotkaniu: 'Znana mi jest tylko jedna Pana 'rozmowa z generałem'. Miała ona miejsce w sierpniu-wrześniu 1981 r. (datę można precyzyjnie odtworzyć), a więc na długo przed stanem wojennym. Pamiętam ją dobrze, gdyż doszło do niej w czasie i miejscu przeze mnie wskazanym, które Pan zaakceptował. Tematykę z całą pewnością Pan pamięta' - podkreśla" - piszą dziennikarze PR24 i Rzeczpospolitej. Jak przekazują dziennikarze, w tym przypadku chodzi o spotkanie w 1981 r. Wówczas Wałęsa dwukrotnie spotykał się z generałem Jaruzelskim. Rozmawiali 10 marca, a w spotkaniu uczestniczył także ppłk Iwaniec. "Jacek Kuroń wspominał, że to spotkanie zrobiło na Wałęsie ogromne wrażenie. Pisał: 'Jaruzelskiego wspominał bardzo korzystnie, a już najbardziej wzruszyło go to, że kiedy generał mówił o strasznej sytuacji w kraju, to zdjął okulary i Lechu zobaczył, że generał płacze. Musiało to zrobić duże wrażenie na kapralu, taka intymność ze strony starszego rangą, bo za nic nie chciał przyjąć do wiadomości, że Jaruzelski ma chore spojówki i płacze od światła'". Kolejne spotkanie ówczesnego przywódcy "Solidarności" z generałem Jaruzelskim odbyło się w listopadzie 1981 r. i brał w nim udział także kard. Józef Glemp, prymas Polski. W brudnopisie odnalezionego przez dziennikarzy listu Kiszczak przypominał Wałęsie także liczne rozmowy z nim podczas obrad Okrągłego Stołu oraz odwiedziny Wałęsy w jego domu w latach 90. "Problematyka stanu wojennego była w nich często poruszana. Nigdy jednak nie wspominał Pan o swoich 'rozmowach z generałami' w pierwszych dniach stanu wojennego" - pisał generał. Ostatecznie listu, którego szkic odnaleziono, Kiszczak nie wysłał. Do byłego prezydenta trafiła wersja łagodniejsza, w której Kiszczak i Siwicki wyrazili tylko zdziwienie słowami Wałęsy i prosili o ujawnienie nazwisk tajemniczych generałów "ze względu na powagę sprawy". Jak zaznaczają dziennikarze, taśma z nagraniem audycji "Z Wałęsą na rybach" z 12 grudnia 2004 r. została dwa lata temu wypożyczona z archiwum TVP Gdańsk i do dziś do niego nie wróciła. Zwrócili się także do Lecha Wałęsy z pytaniami dotyczącymi zagadnień poruszonych przez Kiszczaka w odnalezionym szkicu listu. Były prezydent na nie nie odpowiedział. Korespondencji jest więcej Listy zostały znalezione w archiwach Instytutu Hoovera w Stanford. Redaktor naczelny Trójki zapowiada, że ujawnionych ma zostać jeszcze więcej dokumentów, związanych z polską historią."To dokumenty dotyczące nie tylko Czesława Kiszczaka i historii najnowszej, ale też chociażby drugiej wojny światowej, pomocy niesionej Żydom przez Polaków, związane ze Szmulem Zygielbojmem czy rządem londyńskim" - mówi Wiktor Świetlik. Kilka dni temu Polskieradio24.pl i "Rzeczpospolita" opisywały list, który Czesław Kiszczak wysłał do Lecha Wałęsy w 1993 r. w związku z krytycznymi wobec generała wypowiedziami prezydenckiego ministra, profesora Lecha Falandysza. Więcej na stronach "Rzeczpospolitej" i Polskiego Radia.