- Maszyna była wyposażona w dwa rejestratory. Oba przetrwały wypadek i zostały już przekazane do analizy komisji badającej przyczyny katastrofy - powiedział rzecznik MON Robert Rochowicz. Przyczyny wypadku analizuje Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Analogowe urządzenia zapisują podczas lotu śmigłowca jego parametry techniczne, a także rozmowy pilotów, prowadzone drogą radiową zarówno z wieżą kontrolną, jak i między członkami załogi. Do wypadku śmigłowca z pułku w Pruszczu Gdańskim doszło w piątek późnym wieczorem. W katastrofie zginął drugi pilot maszyny por. Robert Wagner, a ranni zostali dowódca śmigłowca i technik pokładowy. Tuż przed zniknięciem z radarów pilot zgłaszał problemy. Maszyna - wraz z kilkoma innymi - wykonywała na trasie Toruń-Inowrocław loty szkoleniowe przed misją w Afganistanie. Śmigłowiec spadł z wysokości ok. 200 m w okolicach wsi Szadłowice. Po upadku nie zapalił się. Trwa ustalanie przyczyn i okoliczności wypadku. Śmigłowce Mi-24 obecnie znajdują się na wyposażeniu 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim i 56. Kujawskiego Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu, które są jedynymi pułkami lotniczymi wchodzącymi w skład Wojsk Lądowych. Mi-24 jest śmigłowcem transportowo-bojowym przeznaczonym do wspierania wojsk lądowych m.in. przez niszczenie stanowisk ogniowych i czołgów, przeprowadzania desantów, ratowania i ewakuowania zagrożonych żołnierzy, transportowania rannych, a także przemieszczania ładunków wewnątrz maszyny lub podwieszanych na zewnątrz. Maszyna waży 8450 kg, zabiera paliwa w zbiornikach wewnętrznych 1598 kg paliwa, a w zbiornikach zewnętrznych - 1276 kg. Osiąga maksymalną prędkość 335 km/h, a prędkość przelotowa wynosi 240-270 km/h. Może latać na odległość 495 km, a ze zbiornikami dodatkowymi - 1000 km. Mi-24, nazywany latającym czołgiem, w wariancie bojowym wyposażony jest m.in. w cztery pociski przeciwpancerne kierowane sygnałami radiowymi, cztery bomby lotnicze i 128 niekierowanych pocisków rakietowych.