Kpt. SB E. Graczyk pisze w swej lakonicznej notatce, że w związku z odmową współpracy proponuje, by "dalszą kontrolę" jego działalności na wydziale W-4 stoczni gdańskiej prowadził TW "Klin". "W czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa" - takie zdanie o Lechu Wałęsie pada w dwóch dokumentach gdańskiej SB z 1979 r., także umieszczonych dziś przez Wałęsę na jego stronie internetowej. W esbeckiej "Analizie stanu zagrożeń do sprawy obiektowej krypt. "Mechbud" z 15 stycznia 1979 r. jest kilka akapitów poświęconych Wałęsie. Mowa tam m.in. o "sprawie operacyjnego rozpracowania krypt. "Bolek" dot. udziału Lecha Wałęsy w nielegalnych zebraniach tzw. Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych i kolportażu nielegalnych wydawnictw antysocjalistycznych". "Analiza" stwierdza następnie, że Wałęsa brał "czynny udział w zajściach grudniowych 1970 r." i był jednym z członków Komitetu Strajkowego. Dalej pada zdanie: "W czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa". Potem jest informacja o zwolnieniu go 30 kwietnia 1976 r. ze stoczni za "szkalujące wystąpienia przeciwko dyrekcji zakładu, organizacji partyjnej i związków zawodowych (tak w oryginale - red.)". Zdanie, że "w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa" powtórzone jest dosłownie w "Analizie sprawy obiektowej krypt. "Mechbud" z 20 sierpnia 1979 r. Gdy w sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL, uznał zarazem, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Rysiński podkreślał, że w całej sprawie "poza trzeciorzędnymi, budzącymi najzupełniej w tej sytuacji zasadnicze wątpliwości dokumentami nie ma - oprócz wypisu z rejestru byłej SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" z byłą SB". Sędzia dodał, że materiał dowodowy pozwala na "graniczące z pewnością stwierdzenie, że najprawdopodobniej materiały oryginalne" na temat współpracy Wałęsy nigdy nie istniały. W aktach w internecie Wałęsa zamieścił także sentencję tego wyroku. W niedzielę b. prezydent zamieścił w internecie pierwszą partię materiałów SB otrzymanych przezeń z IPN. liczy, że po ich lekturze Anna Walentynowicz i małżeństwo Gwiazdów, którzy, w jego ocenie, byli manipulowani przez SB, "przeproszą go i oddadzą odznaczenia państwowe". Walentynowicz zapowiedziała, że nie zamierza czytać materiałów Wałęsy i że nie przeprosi go.