W czasie drugiej wojny światowej Adolf Hitler rzadko bywał w okupowanej Polsce. W sierpniu 1941 roku odwiedził Krosno. Dlaczego akurat to miasto? Pewnie dlatego, że wtedy było stąd najbliżej na front wschodni. Znajdowała się tutaj niemiecka baza lotnicza, z której latały nad ZSRR samoloty. Wizyta była jednak nie do końca udana, bo w pewnym momencie führer musiał zmienić własne rozkazy... Słynna wizyta W ramach toczącej się wtedy wojny Niemiec ze Związkiem Radzieckim front stał 27 sierpnia 1941 roku pod Kijowem, gdzie znajdowały się także włoskie jednostki, które chciał wizytować Mussolini. Droga do nich wiodła właśnie przez Krosno, gdzie tutejsze przedwojenne solidne obiekty Szkoły Podoficerów dla Małoletnich Niemcy przekształcili w potężną bazę lotniczą, posiadającą nie tylko położone w mieście lotnisko główne, ale też dwa oddalone od niego lotniska pomocnicze. Adolf Hitler zjawił się na lotnisku krośnieńskim w towarzystwie Benito Mussoliniego, licznej świty złożonej z niemieckich i włoskich wyższych oficerów oraz gestapowców z ochrony osobistej. Przybyli tu samochodami z przyfrontowej kwatery głównej Hitlera zlokalizowanej w Stępinie koło Strzyżowa, gdzie przyjechali wcześniej pociągiem. Środki bezpieczeństwa Jeszcze w przeddzień tej wizyty przedstawiciele niemieckich władz wojskowych Krosna ogłosiły, że w następny dzień w godzinach porannych nastąpi przejazd przez główne ulice miasta - prowadzącą od Strzyżowa ul. Krakowską, położony w centrum Rynek i zmierzającą ku lotnisku ulicę Czajkowskiego - bardzo dużej kolumny wojsk niemieckich. W związku z tym wydano ostrzeżenie dla mieszkańców, zakazujące pod groźbą kary śmierci pokazywania się w oknach i na balkonach. Z tego też powodu rankiem 27 sierpnia Krosno było opustoszałe. Ludzie nie pokazywali się na ulicach, ani w oknach i na balkonach domów położonych przy głównych arteriach miasta. Na balkonach stali esesmani z gotowymi do strzału pistoletami maszynowymi. Spoglądali w dół, lustrując wzrokiem trasę przejazdu, która wiodła ulicami obstawionymi przez oddziały Wehrmachtu i policji. Niebawem pojawiła się zdążająca od ulicy Krakowskiej kawalkada samochodów z Hitlerem, Mussolinim, ich świtą i ochroną. Po przejechaniu przez Rynek samochody wjechały w ulicę Czajkowskiego, którą dotarły na krośnieńskie lotnisko główne. Jego obsługa nie była powiadomiona o przyjeździe Hitlera i Mussoliniego. Kiedy więc samochody nazistowskich dygnitarzy przejechały przez bramę główną lotniska i znalazły się przy płycie startowej, znamienitych gości przywitali tylko dowódca bazy z oficerami. Potem Hitler i Mussolini ze świtą wsiedli do oczekującego już na nich czteromotorowego samolotu transportowego typu Fw - 200 Condor, którym odlecieli na front wschodni pod Kijów, gdzie Duce zwizytował włoskie jednostki wojskowe. Wieść o przyjeździe jego i Hitlera szybko obiegła załogę bazy z pracującymi tam Polakami i dotarła do miasta. Swawolny powrót Później pojawiła się informacja, jakoby podczas porannego przejazdu przez opustoszałe ulice Krosna Mussolini zadrwił z Hitlera, twierdząc, że ten boi się Polaków. Podrażniony tym Führer zmienił dalszy przebieg wizyty. Odwołał rozkazy, zgodnie z którymi w trakcie jego powrotu z frontu wschodniego główne ulice miasta miały być ponownie oczyszczone z mieszkańców. Stąd też jeszcze w południe 27 sierpnia przedstawiciele władz miasta ogłosili, że Hitler z Mussolinim przejeżdżali rano przez miasto, udając się na lotnisko, z którego odlecieli na front wschodni. Dodali przy tym, że kiedy po południu, po wcześniejszym powrocie z frontu i wylądowaniu na lotnisku, będą oni wraz z świtą i ochroną przejeżdżać przez obstawione wojskiem i policją główne ulice Krosna, to mieszkańcy będą tym razem mogli się temu przyglądać. Poinformowana o przylocie Hitlera załoga bazy też przygotowywała się do przyjęcia führera, chwaląc się tym przed pracującymi w bazie Polakami. Wspomnienia świadków Jeden z nich, Antoni Strahl, tak to zapamiętał: "Idąc rano do pracy, zauważyłem na ulicach Krosna wzmożony ruch. Spotkałem oddziały SS i dużą ilość policji wszelkiego rodzaju. Natomiast po przybyciu do pracy zauważyłem natomiast, że mój szef jest odświętnie ubrany i bardzo podekscytowany. Zapytałem go więc wprost, czym to jest podyktowane. Pochylił się wtedy nad moim uchem i powiedział, że dziś po południu Hitler przyjeżdża do Krosna. Potem wyjaśnił, że wybiera się go witać, gdyż należał kiedyś do jego oddziałów ochrony". Już po godzinie szesnastej 27 sierpnia, rozległ się nad lotniskiem głównym niemieckiej bazy w Krośnie warkot motorów samolotu transportowego typu Fw - 200 Condor. Gdy schodził do lądowania, zbliżyły się wozy lotniskowej straży pożarnej. Kiedy samolot wylądował, odjechały na bok. Condor zjechał wtedy z pasa i w pewnej odległości od portu lotniczego podkołował do stojącego obok hangaru, przed którym czekali: oficerowie z dowództwa bazy, piloci i mechanicy, żołnierze Wehrmachtu i Niemcy z cywilnej obsługi lotniska, w tym kobiety z kwiatami. Samolot zatrzymał się, otworzyły się drzwi i rozpoczęło się powitanie, które tak zapamiętał jeden ze strażaków, Kazimierz Samołyk: "Kiedy drzwi samolotu były już otwarte, zobaczyłem jak wylazły z niego jakieś znajome gęby. Tak, to byli oni. Mussolini, a za nim Hitler, a potem ich świta z ochroną. Kiedy ci dwaj stanęli na podstawionych pod samolot schodkach, podjechały pod niego samochody terenowe, a od strony portu lotniczego podeszli oficerowie z dowództwa, piloci i mechanicy, żołnierze Wehrmachtu i niemieccy cywile. Pierwszy zszedł po schodkach Mussolini, a dopiero za nim Hitler. Przywitał się z dowódcą bazy, jej oficerami i pilotami, a potem przyjął kwiaty. Kiedy uniósł rękę w charakterystycznym pozdrowieniu, Niemców ogarnął szał radości. Ale Hitler, Mussolini i cała ta zgraja ze świty wsiedli szybko do samochodów. Przeciskając się przez tłumek żołnierzy i cywilów, ruszyły one wraz z samochodami ochrony w stronę głównej bramy lotniska". Kiedy później kawalkada samochodów z Hitlerem i Mussolinim wjechała na prowadzącą do centrum miasta ulicę Czajkowskiego, Krosno było już dobrze przygotowane do ich przejazdu. Wzdłuż głównych ulic miasta, Czajkowskiego, Rynku i Krakowskiej stali tłumnie mieszkańcy obstawieni gęstym kordonem żołnierzy Wehrmachtu, policji oraz esesmanów, którzy przyglądali się bacznie ludziom, mając broń gotową do użycia. Tłum się powiększał, bo przybywało przygodnych gapiów dochodzących po załatwieniu swoich spraw w urzędach. Niebawem wszyscy zgromadzeni wzdłuż ulic miasta zobaczyli przejeżdżającą ulicą Czajkowskiego, przez Rynek i Krakowską kawalkadę samochodów z Hitlerem, Mussolinim oraz ich świtą i ochroną. Ci, którzy stali na chodnikach, mieli ich parę metrów przed sobą, na wyciągniecie ręki. Zamach? Nie trwało to długo, bo kawalkada samochodów z Führerem i Duce bardzo szybko przejechała przez ulice Krosna, udając się w stronę Strzyżowa, a potem Stępiny. W miejscowej przyfrontowej kwaterze głównej Hitler i Mussolini przebywali do wieczora, kiedy to dwoma pociągami, osobno już odjechali do Rzeszowa. Później długo mówiło się w Krośnie i okolicy o wizycie obu dygnitarzy, pojawiły się nawet głosy o planowanym na nich zamachu. O drugim przejeździe przez główne ulice Krosna z pewnością wiedziało lokalne podziemie. Konkretnie złożony z placówek terenowych Obwód Krosno, podlegający pod Inspektorat Rejonowy Jasło (Krosno) Związku Walki Zbrojnej, która posiadała na niemieckim lotnisku swoją komórkę wywiadu, do której należał także Antoni Strahl. Jeszcze przed południem przekazał on swoim zwierzchnikom na punkcie kontaktowym w mieście pozyskaną od swojego szefa w pracy informację o Hitlerze. Kiedy do OK ZWZ dotarła wiadomość o planowanym drugim przejeździe Hitlera i Mussoliniego, jej konspiratorzy podjęli we własnym gronie rozmowy na temat ewentualnego zorganizowania zamachu. Niestety, nic więcej na ten temat nie wiadomo. W zachowanych dokumentach archiwalnych sporządzonych przez członków OK ZWZ nie ma zapisów mówiących o jakichkolwiek szczegółach tej sprawy. Konspiratorzy już dawno nie żyją. Tajemnicę dotyczącą ewentualnego planowanego zamachu na Hitlera zabrali tym samym do grobu. Stanisław Fryc - Zamieszkały w Jaśle, a urodzony w Krośnie, nauczyciel, absolwent krakowskiej WSP i dziennikarz, interesujący się głównie historią lotnictwa oraz sportu. Autor artykułów zamieszczonych w czterdziestu czasopismach regionalnych i centralnych.