Jezioro Drawsko od 2016 r. jest obiektem podwodnych poszukiwań, mających na celu zweryfikowanie barwnych legend związanych z pozostałościami niezidentyfikowanej broni zatopionej na dnie jeziora. W archiwach nie udało się dotychczas odnaleźć śladów po ośrodku szkoleniowym Kriegsmarine, czy wykorzystywaniu wód jeziora do testów i badań nad bronią podwodną III Rzeszy, a poszukiwania przynoszą efekty niezwiązane z okresem II wojny światowej. W trakcie dotychczas przeprowadzonych dziewięciu akcji poszukiwawczych udało się przebadać m.in. miejsce po dawnym wojskowym placu ćwiczeń, zatopionym w XIX wieku oraz pozostałości średniowiecznych, drewnianych pomostów i XX-wiecznych łodzi wiosłowych i żaglowych. Jednym z najciekawszych znalezisk okazała się niewielka łódź wydrążona z pnia drzewa, tzw. dłubanka, której wiek udało się określić na 3200 lat! Datację łodzi wykonano w Zakładzie Archeologii Podwodnej Instytutu Archeologii UMK w Toruniu na podstawie badań aktywnego węgla C4. Podwodne poszukiwania Jezioro Drawsko zostało przebadane dokładnie jedynie w niewielkim procencie, w części południowej i północnej, przy czym za całkowicie zweryfikowane możemy określić wody wysuniętej na południowy zachód Zatoki Siemczyńskiej. Po przeprowadzonym sonarowaniu dna wzmiankowanej zatoki wytypowanych zostało czterdzieści pięć "podejrzanych" lokalizacji, które zostały dokładnie sprawdzone przez nurków, działających w ramach akcji "Jezioro Tajemnic". W sierpniu 2018 r. postanowiliśmy zmierzyć się z najgłębszą częścią jeziora, gdzie podczas ubiegłorocznych badań udało się oznaczyć za pomocą sonaru kilka ciekawych miejsc. To właśnie widok pewnego przedmiotu wydawał się pasować do relacji jednego ze starszych nurków. Penetrując przed laty głębszy rejon jeziora, miał jakoby natknąć się na coś, co określił mianem "dziwnego samolotu", wąskiego kadłuba z miejscem po owiewce i drążkiem sterowym, bez zegarów kontrolnych i innych urządzeń. Opis takiego "cygara" z minimalistycznym wyposażeniem kabiny pasował do niemieckiej torpedy załogowej typu "Neger". Oczywiście relacja tego rodzaju nie stanowi żadnego dowodu, ale w połączeniu z ciekawym obrazem sonaru, na którym na 76 metrze głębokości znajdował się przedmiot wymiarami i kształtami odpowiadający "Negrowi", była wystarczająca do podjęcia próby weryfikacji. Badania na głębi jeziora należą do najtrudniejszych, jakie prowadziliśmy na jego wodach. Nie tylko ze względu na trudności techniczne, związane z nurkowaniem na tę głębokość, ale również z uwagi na efekty uzyskiwane za pomocą sonaru. Normalną praktyką przy lokalizowaniu mniejszych i węższych przedmiotów, leżących poniżej 50 metrów, jest stosowanie tzw. sonaru holowanego, umieszczonego w specjalnej torpedzie ciągniętej za jednostką badawczą na głębokości kilkunastu metrów nad dnem. Niestety, ta podstawowa praktyka przy badaniach dna morskiego na wodach śródlądowych, a szczególnie w przypadku Jeziora Drawsko, jest trudna do przeprowadzenia. Sama głębia wypłyca się na przestrzeni kilkunastu metrów, a jej okolice są obszarem stawiania sieci przez gospodarstwo rybackie bądź, co gorsza, mogą stanowić miejsce dryfowania ich starszych pozostałości. Wpłynięcie holowanej torpedy w rejon przeszkody wodnej mogłoby spowodować jej uszkodzenie lub całkowitą utratę. Sytuacja ta poważnie ogranicza poszukiwania, powodując, że podstawowym narzędziem staje się sonar przymocowany do burty jednostki nawodnej, który z 70-80 metrowej odległości nie jest tak dokładny w obserwacji dna. Niemniej podczas wielu prób weryfikacji ponownie udało się uchwycić zarówno kilka podejrzanych obiektów, jak i głębię, która według odczytu echosondy miała mieć co najmniej 85 metrów. Te wyniki zainspirowały nas do przeprowadzenia próby dotarcia do najgłębszego miejsca jeziora. W tej kwestii panowało bowiem sporo niejasności. Jezioro Drawsko jest oficjalnie drugim co do głębokości akwenem w Polsce, a jego głębokość według danych z 1991 r. miała wynosić 79,7 metra. Dane te były jednak nieustająco podważane lub zmieniane, choćby na oficjalnych mapach jeziora, gdzie największą głębokość określono na 82 metry. Sprawa budziła wiele kontrowersji i emocji, szczególnie w środowisku nurkowym, również z uwagi na możliwość błędu echosondy w określeniu głębokości dna. Głębia i jej tajemnice Nurkowanie na granicy 80 metrów nie jest proste. Niska temperatura - kilka stopni Celsjusza, praktycznie zerowa widzialność i długa dekompresja stanowią ograniczenia, zmuszając do precyzyjnego wybrania miejsca i zadań, jakie nurkowie mają wykonać podczas zanurzenia. W czasie kilkudniowej akcji, przy dużej fali na jeziorze, starannie oznaczyliśmy za pomocą boi miejsce nurkowania, decydując się na najgłębiej sygnalizowany punkt akwenu. Około 40-50 metrów od niego miał znajdować się jeden z najbardziej obiecujących obrazów z sonaru - odpowiadający kształtami poszukiwanej torpedzie. 23 sierpnia, z chwilą, gdy pogoda ustabilizowała się, dwie łodzie - flagowy "Odkrywca" oraz "Leśna Brać", z wspierającego akcję Harcerskiego Ośrodka Wodnego na Urazie - przewiozły nas w rejon głębi. Dokładnie w południe nurkowie, Krzysztof Niecko i Mariusz Czajka, zeszli pod wodę. Łodzie zabezpieczały akcje, a ich załogi mogły śledzić bąble powietrza wskazujące miejsce pobytu nurków. Dwie godziny później z wody wynurzyły się dwie głowy i mogliśmy usłyszeć pierwszą relację. Okazało się, że rzucona przez nas dwa dni wcześniej boja trafiła dokładnie w zagłębienie dna, przy którym głębokościomierz nurka Krzysztofa Niecko wskazał rekordowe 85,5 metra! Tym samym pierwsze zetknięcie się z dnem przyniosło sukces. Po ustanowieniu rekordu głębokości na jeziorze nurkowie popłynęli w kierunku wskazywanego pierwszego punktu, znajdującego się na głębokości 76 metrów. Pomimo kiepskiej widzialności, udało się do niego dotrzeć... lecz okazał się on jedynie potężnym pniem drzewa. Niestety pierwotna głębokość, do jakiej dotarli nurkowie, spowodowała, że zakładany czas nurkowania dennego musiał zostać skrócony do 15 minut. Nurkowie nie dotarli do kolejnych wytypowanych przez nas punktów. Jednak uwagę jednego z nich przykuł przedmiot wystający z dna. Po wyciągnięciu i wytransportowaniu na powierzchnię okazał się destruktem lufy niemieckiego karabinu Mauser 98 k z okresu II wojny światowej! Choć nie ma on związku z poszukiwanymi przez nas śladami enigmatycznej torpedy, to budzi kolejne pytania. Co jeszcze znajduje się w okolicy głębi Jeziora Drawsko? Łukasz Orlicki *** Badania podwodne prowadzone z udziałem "Odkrywcy" i S.H.K. "Tempelburg" rozpoczęte zostały z inspiracji Starosty Drawskiego Stanisława Kuczyńskiego. Kierownikiem nurkowań jest Dariusz de Lorm. Dziękujemy za wsparcie i sprzęt nurkowy firmie E.C.N. Systemy Nurkowe - "BARE" oraz GRALmarine.