Odkryte fragmenty samolotu oraz szczątki rosyjskich lotników trafiły do wyszogrodzkiego Muzeum Wisły, gdzie czekają na specjalistyczne badania - poinformował w poniedziałek PAP dyrektor tej placówki Zdzisław Leszczyński. O odkryciu powiadomił on m.in. ambasadę Rosji w Polsce. Na rozbity samolot Armii Czerwonej natrafił na terenie gminy Kamion pod Wyszogrodem zespół poszukiwaczy ze Stowarzyszenia Eksploracyjnego Na Rzecz Ratowania Zabytków "Sakwa" z Poznania oraz grupa eksploratorów z Łodzi. Było to możliwe m.in. dzięki temu, że panująca w ostatnim czasie susza spowodowała obniżenie się poziomu wód w Wiśle i Bzurze oraz ich rozlewiskach. Informacje o zestrzelonym pod koniec II wojny światowej radzieckim samolocie były przekazywane wśród okolicznej ludności z pokolenia na pokolenie. "Odkryty samolot był w kawałkach. Wydobyto jego części, w tym silnik, część środkową kadłuba z kabiną pilota i strzelca, a także fragment podwozia z dobrze zachowanym kołem. Nie udało się wydobyć skrzydeł. To bardzo trudny, bagnisty teren" - powiedział PAP Leszczyński. Dodał, iż nie budzi wątpliwości, że samolot to maszyna radziecka - zachowały się m.in. rosyjskie napisy w kabinie, a także oznaczenia na fragmentach munduru jednego z lotników. Według Leszczyńskiego, pewne elementy maszyny, jak choćby silnik, mogą wskazywać, iż odkryty samolot to samolot szturmowy Ił-2, ale jak zastrzegł, wymaga to potwierdzenia w trakcie dokładnych badań. "Moim zdaniem, samolot został zestrzelony i spadł do zamarzniętej rzeki, najprawdopodobniej w styczniu 1945 r. W tym czasie most przez Wisłę w Wyszogrodzie był wysadzony, a wojska niemieckie wycofywały się przeprawą zbudowaną na rzece w miejscowości Białobrzegi, między Płockiem a Wyszogrodem. Być może ten samolot wykonywał właśnie lot zwiadowczy" - powiedział dyrektor Muzeum Wisły. Leszczyński przyznał, że na miejscu, oprócz wraku i szczątków lotników, znaleziono wiele sztuk amunicji oraz celowniki ciężkich karabinów maszynowych, a także fragmenty zimowego umundurowania, w tym futrzanych kurtek i butów. Leszczyński poinformował, że w związku ze znalezieniem samolotu w poniedziałek rozmawiał z pracownikami ambasady Rosji w Polsce o odkryciu szczątków lotników radzieckich. "To są żołnierze. Uważam, że powinni trafić na cmentarz wojskowy. Procedura jest taka, że muszę skierować oficjalne pismo do ambasadora, dotyczące odkrycia" - dodał. Jak zapowiedział dyrektor wyszogrodzkiego Muzeum Wisły, fragmenty znalezionego samolotu, po przeprowadzeniu prac badawczych i konserwatorskich, znajdą się na specjalnej, plenerowej ekspozycji zorganizowanej w pobliżu tej placówki. "Mam nadzieję, że w trakcie prac badawczych, archiwalnych, uda się być może ustalić historię tego samolotu, jednostkę, z której pochodził, a także nazwiska lotników" - podkreślił Leszczyński.