Posiedzenie komisji dotyczące dynamiki postępowań w tych sprawach zwołano na wniosek klubu PiS. - Odkryjcie, kto za tym stał (...) Minęło 7 lat, słyszymy te same informacje, że sprawa się toczy - mówiła siostra Krzysztofa, Danuta Olewnik. Dodała, że gdyby była wola przyśpieszenia sprawy, to na pewno tak by się stało. Dodała, że Wojciech Franiewski, domniemany przywódca grupy, która dokonała porwania miał ukończoną jedynie szkołę zawodową. - To on był takim cudem, że potrafił omamić policję i prokuraturę (...) chcemy, aby odnaleźć resztę osób, które za tą sprawą stały - mówiła siostra porwanego. Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni powiesił się w olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. - Ludzie, ile mam jeszcze czekać lat, ja mam dzieci i schorowanych rodziców - pytała Danuta Olewnik. Według niej akta sprawy powinny być odtajnione w całości, zakryte winny być jedynie dane osób i świadków. Prokurator Krajowy Marek Staszak mówiąc o postępowaniach zaznaczył, że ciągle są w nich prowadzone czynności śledcze. Zastrzegł jednak, że "śledztwo ma charakter poufny i prokurator nie może przekazywać informacji, które mogą źle wpłynąć na charakter tego postępowania". - Komisja sejmowa nie jest organem nadzorującym pracę prokuratury w zakresie konkretnych postępowań karnych - mówił. Staszak dodał, że wszystkie materiały dowodowe są dostępne dla pokrzywdzonych i ich pełnomocników, ale z częścią z nich można zapoznać się jedynie w kancelarii tajnej. Zaznaczył, że prokuratorów obowiązują takie same wymogi. Mówiąc o odtajnieniu akt zaznaczył, że zostały one odtajnione "na użytek postępowania przygotowawczego". - Na nic innego odtajnione nie będą, żeby biegały po prasie i mediach - mówił. Odnosząc się do prowadzonego przez bydgoską prokuraturę śledztwa w sprawie domniemanego pobicia prokuratora przez Włodzimierza Olewnika - ojca zamordowanego Krzysztofa - prokurator krajowy powiedział, że śledztwo to "zbyt długo nie potrwa, bo zdarzenie nie jest skomplikowane". - Chcemy, aby było to zrobione spokojnie i bez emocji - dodał. Włodzimierz Olewnik z kolei powiedział, że między nim a prokuratorem "doszło do incydentu, ale nie uderzenia". - Moje nerwy nie wytrzymały, wyraźnie prokurator mnie sprowokował swoją postawą, swoją mimiką i ruchami - dodał. Do incydentu z udziałem Włodzimierza Olewnika miało dojść we wrześniu, w kancelarii tajnej mieszczącego się w Sopocie biura Prokuratury Krajowej. Mężczyzna wraz ze swym pełnomocnikiem przeglądał tam akta śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa jego syna. W czasie posiedzenia wniosek o zamknięcie dyskusji złożył poseł Robert Węgrzyn (PO). - PiS grając na najwyższych uczuciach rodziny do zamordowanego próbuje zbić polityczny kapitał - uzasadniał. Andrzej Dera (PiS) replikował, że składając taki wniosek "próbuje się odebrać głos społeczeństwu". Ostatecznie wniosek Węgrzyna nie uzyskał większości. Posłowie PiS Antoni Macierewicz i Zbigniew Ziobro apelowali, aby sprawą nieprawidłowości podczas dochodzenia w sprawie Olewnika zajęła się sejmowa komisja śledcza. Do porwania 27-letniego syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (Mazowieckie) doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. przekazano porywaczom 300 tys. euro, ale uprowadzony nie został uwolniony. Jak się potem okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa. W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Płocku uznał winę 10 oskarżonych; jednego uniewinniono. Na dożywocie skazano Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - uznanych za winnych zabójstwa Olewnika. Pozostałych ośmioro - którzy uczestniczyli w porwaniu lub przetrzymywaniu Olewnika - dostało kary od 15 lat do roku w zawieszeniu. Proces w tej sprawie, której akta liczą ponad 100 tomów, toczył się od października 2007 r. Dwóch sprawców zbrodni popełniło samobójstwo. Poza Franiewskim, w kwietniu - wkrótce po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, powiesił się w płockim zakładzie karnym Kościuk. 3 i 8 grudnia Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrzy apelacje od płockiego wyroku. Apelacje złożyły wszystkie strony procesu: obrona, prokuratura oraz rodzina zamordowanego.