Szef gabinetu premiera Sławomir Nowak zapowiedział dziś, że parlamentarzyści PO będą mieli "pół roku, może rok" na pozbycie się akcji i udziałów w spółkach. Już wcześniej premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie oczekiwał takiego kroku od posłów i senatorów Platformy. To pokłosie sprawy byłego już senatora PO Tomasza Misiaka, którego firma otrzymała zlecenie w ramach tzw. specustawy stoczniowej, nad którą senator pracował. - Jeśli miałbym zrezygnować z jednej z tych dwóch rzeczy, to zrezygnuję albo z legitymacji Platformy, albo w ponownych wyborach po prostu nie będę startował - powiedział Rocki w radiu PiN. Dopytywany czy "rzuci legitymacją PO", jeśli premier podtrzyma swoje oczekiwania w sprawie akcji, Rocki odparł: "z bólem serca, ale tak". - Politykiem zawodowym się nie czuję, jestem profesorem na uczelni i tu widzę swój życiorys taki trwalszy - zaznaczył senator PO. Dodał, że nie zgadza się z poglądem, że trzeba odseparować przedsiębiorców, rolników, przedstawicieli różnych zawodów "od życia parlamentarnego, od tworzenia prawa". - To ci, którzy są w realnej gospodarce, w realnym życiu, mogą wnosić wiedzę o tym, co się dzieje realnie w życiu gospodarczym i pomagać w tworzeniu prawa - mówił Rocki. Według oświadczenia majątkowego z kwietnia 2008 roku, Rocki posiada papiery wartościowe na kwotę ok. 5500 zł oraz zasiada w radach nadzorczych spółek akcyjnych: Bank Millenium, Fabryka Mebli FORTE, HOOP, ZŁOMREX i JW Construction. Senator Platformy w radiu PiN zaznaczył, że obecnie nie pełni już funkcji nadzorczych w JW Construction i HOOP. Dodał, że obecnie ma 93 udziały w PKO BP. - Każdy ma możliwość wyboru i każdy decyduje o swoim losie - tak oświadczenie Rockiego skomentował wiceszef PO Waldy Dzikowski. Dzikowski zwrócił przy tym uwagę, że jeszcze na początku kadencji parlamentu Tusk odradzał posłom i senatorom Platformy łączenie działalności politycznej z zasiadaniem w radach nadzorczych spółek i prowadzeniem działalności gospodarczej. Wiceszef PO podkreślił, że rekomendacja premiera, by parlamentarzyści pozbywali się udziałów i akcji w spółkach, jest podyktowana chęcią wprowadzenia większej przejrzystości w życiu politycznym. "Chodzi o czystość pewnych kwestii i jeśli ktoś się decyduje na politykę, powinien się liczyć, że transparentność ma być największa z możliwych" - mówił. Dzikowski zapowiedział, że jego klub będzie pracował nad zmianami w przepisach dotyczącymi powołania funduszu powierniczego, do którego osoby wybrane do Sejmu i Senatu będę przekazywać akcje i udziały w spółkach. Pod koniec zeszłego tygodnia szef klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował, że w klubie PO są 53 osoby (27 senatorów, 26 posłów), które mają akcje, udziały, pracują lub prowadzą działalność gospodarczą. Rocki, na pytanie czy w klubie PO są osoby, które mogą zareagować podobnie jak on, powiedział, że nie potrafi podać liczby, ale "tak to by wynikało z głosów w dyskusji". Ze swoich firm nie zamierza zrezygnować poseł PO Mirosław Koźlakiewicz, który - wynika z oświadczenia majątkowego z kwietnia 2008 r. - jest m.in. właścicielem gospodarstwa rolnego o wartości 1,2 mln zł, dwóch ferm drobiu o łącznej wartości 16,3 mln zł, a także współwłaścicielem fermy drobiu o wartości 4 mln zł. - Udziałów w spółkach nie mogę się pozbyć, ponieważ ja te spółki tworzyłem z wielkim wysiłkiem w początku lat 90., gdy polska gospodarka była katastrofą - powiedział Koźlakiewicz. - A skoro nie mogę się wyzbyć akcji, to będę musiał się rozstać z mandatem posła - dodał. Koźlakiewicz zaznaczył, że gdyby wiedział, że będą obowiązywały zasady mówiące, że posłowie mają się wyzbyć udziałów i akcji w spółkach, to być może wcale nie zdecydowałby się kandydować.