Hall spotkała się w piątek w Warszawie z dyrektorami szkół na debacie poświęconej zmianom w zasadach i organizacji matur. Jednym z tematów było przywrócenie obowiązkowego egzaminu dojrzałości z matematyki w 2010 r. Hall powiedziała, że pochwala tę decyzję. - Matematyka jako przedmiot obowiązkowy na maturze wprowadzono już jakiś czas temu. To zacznie obowiązywać w 2010 r. Chcemy utrzymać to co jest już w prawie. Ja akurat uważam to za sensowny kierunek - powiedziała Hall. Jak dodała, matematyka przydaje się nie tylko osobom, które chcą po maturze zdobyć techniczne lub ścisłe wykształcenie. - Myślę, że w tym zakresie podstawowym - a taki będzie obowiązywał - matematyka uczy bardzo wielu rzeczy. Kształci precyzję myślenia, precyzję wypowiedzi. Uczy logiki następstwa zdarzeń, umiejętności czytania wykresów i statystyk, umiejętności radzenia sobie w takiej rzeczywistości, jaką jest np. płacenie podatków. Matematyka daje różne, całkiem praktyczne umiejętności. Przecież domy są ponumerowane przy ulicy. To jest wszystko matematyka. Trzeba umieć się odnajdować w świecie liczb. Mierzymy ile tapety potrzebujemy sobie kupić, ile wykładziny dywanowej. Jak zaplanować uszycie firanek. To też jest matematyka - tłumaczyła minister. Obowiązkowy egzamin dojrzałości z matematyki budzi zastrzeżenia niektórych nauczycieli. Zdaniem dyrektora Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu, Dariusza Bożka, to niepotrzebnie utrudni zdanie matury osobom, które nie mają uzdolnień -matematycznych. - Matematyka na maturze może sprawiać duże problemy naszym uczniom. (...) Jakoś nie zauważyłem, żeby matematyka była aż tak niezbędna do życia. Przebieg zmienności funkcji nie przydaje mi się. (...) Jestem za tym, żeby zachować rozsądek i pewien złoty środek. Jeżeli ktoś jest świetny z matematyki, jeżeli to czuje, to niech zdaje matematykę. Jeśli ktoś jest świetny w przedmiotach humanistycznych, dajmy mu szansę, nie niszczmy go. Możemy go matematyką zniszczyć w szkole. To niestety się często udaje - mówił Bożek. Z kolei wprowadzenie obowiązkowej matematyki na maturze popiera dyrektor LXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Nowaka- Jeziorańskiego w Warszawie Krzysztof Mirowski. Jak argumentował, to że ktoś jest humanistą nie usprawiedliwia matematycznej ignorancji. Przypomniał, że przyszłym inżynierom, którzy nie lubią czytać np. prozy Żeromskiego, albo wierszy, mówi się, że są Polakami i że ich wykształcenie ogólne obejmuje znajomość literatury polskiej. Działać to powinno, jego zdaniem, również w drugą stronę. - Humanista, który uważa, że nie musi umieć dodawać ułamków, nie zasługuje na miano osoby posiadającej wykształcenie ogólne na poziomie średnim - powiedział Mirowski. Dodał, że gdyby przeciętna wiedza matematyczna była w społeczeństwie na wyższym poziomie, być może byłoby mniej osób oszukanych lub zawiedzionych np. przy braniu kredytów, ponieważ więcej osób potrafiłoby obliczyć prawidłowo oprocentowanie pożyczki. MEN, oprócz podtrzymania decyzji o wprowadzeniu matematyki na maturze, planuje także własne zmiany w organizacji egzaminów dojrzałości. Hall podtrzymała zapowiadaną wcześniej propozycję, aby każdy uczeń musiał na maturze przystąpić do egzaminu z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym. Od powodzenia egzaminu nie będzie zależało zdanie matury. Docelowo, na maturze wszyscy musieliby obowiązkowo zdać egzaminy pisemne z polskiego, matematyki i języka obcego. Każdy musiałby też wybrać inny przedmiot (z całej listy przedmiotów do wyboru ma maturze, a nie tylko z listy przedmiotów obowiązkowych), z którego egzamin pisałby na poziomie rozszerzonym. Ale jeśli uczeń oblałby ten egzamin, i tak otrzymałby świadectwo dojrzałości. Nie wiadomo jeszcze kiedy proponowana zmiana weszłaby w życie. Jej celem jest ukierunkowanie uczniów na wybraną dziedzinę, w której chcieliby się specjalizować, a później sprawdzić na egzaminie. - W ten sposób uczeń będzie mógł wykazać się wiedzą z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym - tłumaczyła Hall. Chodzi też o umożliwienie uczelniom ocenę absolwentów liceów. - Matura jest w głównej mierze przepustką na studia. Uczelnie oczekują solidnego przygotowania w jakiejś dziedzinie akademickiej. Będzie to wskaźnik rekrutacyjny - powiedziała minister.