"Sądy nie popełniają pomyłek tylko w krajach autorytarnych, dyktatorskich. Pomyłka to zawsze porażka wymiaru sprawiedliwości, ale w krajach demokratycznych są mechanizmy pozwalające korygować te pomyłki" - mówił sędzia SN Rafał Malarski, uzasadniając decyzję o wznowieniu postępowania. Sprawa Jacka Wacha (jego obrońca mec. Jakub Orłowski po wyroku SN zgodził się na podawanie w mediach nazwiska swego klienta) sięga 1999 r., gdy z jeziora Pluszne pod Olsztynem turyści wyłowili kilka fragmentów ludzkich zwłok zapakowanych w foliowe reklamówki. Policyjni nurkowie przeszukiwali jeszcze jezioro, ale nie udało się odnaleźć wszystkich fragmentów ciała ofiary. Wedle śledczych odnalezione fragmenty ciała należały do suwalskiego gangstera Tomasza S. Na taką tożsamość wskazywały też wykonane później opinie biegłych (m.in. badania DNA). Jako sprawcę zabójstwa wytypowano, a następnie aresztowano Wacha, uznając, że miał on powód do zabicia S., ponieważ gdy siedział w więzieniu, jego żona miała z S. romans. Na winę Wacha mieli też wskazywać świadkowie. Wach konsekwentnie nie przyznawał się do winy i wskazywał na błędy w opiniach biegłych; m.in., że na wyłowionej z jeziora czaszce są ślady postrzału w żuchwę, którego to urazu ofiara miała doznać na długo przed zabójstwem - tymczasem Tomasz S. nie miał przestrzelonej twarzy. Wach został uznany przez sądy za winnego porwania, a także zabicia i rozczłonkowania ciała S. i skazany na dożywocie. W więzieniu w Kamieńsku, gdzie teraz siedzi, co dnia powtarzał wychowawcom, że "co jak co, ale Tomasza S. to nie zabił". Nowe okoliczności w sprawie tej zbrodni pojawiły się przed rokiem, gdy do olsztyńskiej prokuratury przyszedł list od aresztowanego za włamania Wiesława S. Podczas kolejnych spotkań z prokuratorami S. wskazał w lesie pod Olsztynem miejsce ukrycia zwłok Tomasza S. i przyznał się do jego zabójstwa. Badania DNA oraz daktyloskopijne wykazały z całą pewnością, że zwłoki z lasu to Tomasz S. Prezentując w piątek sprawę w SN, sędzia Malarski podkreślał, że Wiesław S. początkowo miał w tej sprawie zarzut zabójstwa, ale potem został uznany za niepoczytalnego i umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Wyszedł stamtąd, gdy psychiatrzy stwierdzili, że nie stwarza już zagrożenia, ale - jak zauważył sędzia - po opuszczeniu zakładu znów popełnił przestępstwo, więc wrócił za kraty. W 2013 r. S. zadeklarował, że chce rozmawiać z prokuratorem, przed którym przyznał, że wywiózł ofiarę do lasu, gdzie miał wypuścić ją na wolność, ale na miejscu udusił go linką i zakopał w dole. Do dziś nie wiadomo, kim był uznany za zabitego przez Wacha człowiek, którego fragmenty ciała wyłowiono w 1999 r. z jeziora. Nie wiadomo też, kto pozbawił go życia. Wobec nowych dowodów mec. Orłowski złożył do Sądu Najwyższego wniosek o wznowienie postępowania sądowego przeciwko Wachowi. Prokuratura olsztyńska i białostocka początkowo nie przyłączała się do tego wniosku. Przed SN obrońcę poparła Prokuratura Generalna. Adwokat Wacha, Jakub Orłowski, wnosząc o wznowienie postępowania i uchylenie wyroku dożywocia, podkreślił, że jego klient od kilkunastu lat próbuje udowodnić swą niewinność. "Walczy niezłomnie. Odmówiono mu prawa do rzetelnego postępowania. Po 15 latach okazuje się, że wszystko co Jacek Wach mówił, zasługuje na uwzględnienie" - dodawał adwokat. Mec. Orłowski przypomniał, że jedna z widocznych na gmachu SN prawniczych maksym mówi: "nigdy dwa razy w tej samej sprawie". "A my właśnie mamy wyjątek od niej, bo pojawiły się nowe dowody i okoliczności" - powiedział. Prok. Krzysztof Parchimowicz z Prokuratury Generalnej, zgadzając się z wnioskiem obrońcy, podkreślił zarazem, że piątkowe posiedzenie SN nie dotyczy oceniania winy i wymiaru kary wymierzonej skazanemu. Przypomniał, że gdy w 2007 r. obrona składała skargę kasacyjną do SN, nie próbowała podważać legalności wyroków skazujących, "Nie jest to też precedens, bo kilka lat temu SN w postępowaniu wznowieniowym uniewinnił mężczyznę skazanego za zabójstwo chłopca pod Elblągiem" - przypomniał prokurator. W prokuraturze białostockiej są jeszcze różne dowody - w tym przekonujące, że Wach brał udział w tym zabójstwie. Ale siła nowych dowodów, czyli relacji pana S., mają taką siłę, że trzeba jeszcze raz przeprowadzić postępowanie ws. Jacka Wacha - oceniając wszystkie dowody - i te stare, i te nowe" - powiedział. Po naradzie Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący Wacha za porwanie i zabójstwo i postanowił o wznowieniu postępowania w tej sprawie. Na zgodny wniosek stron sąd postanowił nie stosować wobec Wacha żadnych środków zapobiegawczych - m.in. dlatego, że w mocy pozostają orzeczone wobec niego dwie kary po 9 lat i jedna 6 lat pozbawienia wolności za inne poważne przestępstwa - m.in. pobicia i kradzież. Mec. Orłowski zapowiedział, że w poniedziałek złoży wniosek o nową karę łączną, a w związku z tym, że jego klient spędził za kratami już 14 lat i 2 miesiące, adwokat spodziewa się, że niebawem jego klient odzyska wolność. Jacka Wacha czeka teraz ponowny proces o porwanie i zabójstwo Tomasza S. "Sąd orzekający będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd zeznania świadków twierdzących, że słyszeli wystrzały - podczas gdy z nowych zeznań wynika, że Tomasz S. zginął w wyniku uduszenia" - mówił sędzia Malarski. Dodał, że organa ścigania "nie powinny ustawać w wyjaśnieniu, czyje szczątki wyłowiono z jeziora" - dodał sąd, przypominając, że nowe dowody ujawniły, iż ciało wyłowione z jeziora Pluszne nie było ciałem Tomasza S., za zabicie którego był skazany Wach. Radości z decyzji SN nie krył nie tylko mec. Orłowski, ale i siostra skazanego, Grażyna Romanowa, która przyjechała z Kanady, aby walczyć o niewinność brata. "Szkoda, że trwało to tyle czasu" - powiedziała dziennikarzom. Pytany o wyrok SN rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach Marcin Walczuk odparł, że nie będzie żadnych komentarzy do wyroku. "Nie znamy przesłanek, jakimi się kierował SN. Rola naszego sądu ograniczyła się w tej sprawie jedynie do przesłania akt. Gdy dostaniemy wniosek o wznowienie, to sprawa winna ruszyć za 2-3 miesiące. Jeśli strony będą sobie tego życzyły, wylosujemy skład orzekający, jeśli nie, to sprawa zostanie przydzielona wedle kolejności. Nie będą w niej orzekać ci sędziowie, którzy rozpoznawali ją przed laty. Mamy w naszym wydziale wielu doświadczonych sędziów, będzie miał kto tę sprawę rozpoznać.