W czwartek Federacja złożyła u Marszałka Sejmu ponad 160 tys. podpisów, które zebrano pod apelem "do polskich parlamentarzystów o prawo do życia dla każdego poczętego dziecka i ochronę macierzyństwa". Prezes Federacji Paweł Wosicki podkreślał podczas konferencji prasowej w Sejmie, że przygotowany przez jego organizację projekt zapewniający "pełnoprawną ochronę wszystkich dzieci poczętych" przez to, że "nie wprowadza karalności kobiet "jest "dużo mniej kontrowersyjny" i dlatego nie będzie budził "aż tylu emocji". Projekt trafił do sejmowej Komisji ds. Petycji i to ona ostatecznie zdecyduje, czy trafi on pod obrady Sejmu. "Mamy wielką nadzieję, że Sejm jednak zajmie się tą ustawą, którą złożyliśmy do Komisji ds. petycji i ochrona życia w Polsce będzie pełna. Będziemy prosić, nalegać i nie ustawać" - powiedziała Lidia Klempis z PFROŻ. Aleksandra Gil z Federacji podkreślała, że posłowie odrzucając projekt Komitetu "Stop aborcji" nie wzięli pod uwagę głosu prawie 700 tys. obywateli. "Proszę zobaczyć, że projekt Ordo Iuris i nasz, czyli Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w tej kwestii jest zbieżny. Zebraliśmy razem prawie 700 tys. (podpisów - PAP). I teraz pytamy - czy my musimy te 700 tys. wyprowadzić na ulice?" - powiedziała Gil. Lidia Sankowska-Grabczuk, reprezentująca Fundację "Ster na Miłość" oceniła, że zachowanie parlamentarzystów podczas głosowania nad zakazem aborcji było "skandaliczne". "Obecna kadencja Sejmu trwa już ponad rok, każdego dnia giną dzieci, a wy po dwóch tygodniach od entuzjastycznego przyjęcia projektu zmieniacie zdanie bez żadnej dyskusji" - zwróciła się do parlamentarzystów. "Jesteśmy tutaj, bo nie godzimy się na takie zachowanie, rozliczamy każdego z was, widzimy, jak głosujecie" - podkreślała Sankowska-Grabczuk. Prezes PFROŻ powiedział, że "za dobrą monetę" bierze zapowiedzi PiS przygotowania nowego projektu dot. zakazu aborcji, a projekt Federacji może być do tego "dobrą podstawą". Przygotowany przez Federację projekt zakłada całkowity zakaz aborcji poprzez wykreślenie przepisów określających, w jakich sytuacjach można jej dokonać (gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki, istnieje podejrzenie nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego). Autorzy projektu przekonują, że nie oznacza to odstąpienia od ratowania życia matki w sytuacji, gdy ciąża zagraża jej zdrowiu lub życiu, bo działanie podejmowane wówczas przez lekarza, które zakończy się śmiercią płodu "nie jest aborcją". Projekt Federacji wprowadza też zakaz sprzedaży, nieodpłatnego udostępniania i reklamowania środków o działaniu poronnym i antyimplantacyjnym. Grozić by miała za to kara wolności do lat dwóch. Przepis ten - jak tłumaczą autorzy projektu - ma zapełniać lukę mogącą się pojawić przy okazji potencjalnego dostępu do tzw. aborcji farmakologicznej. Przekonują, że są przykłady sytuacji, w których również kobiety po użyciu takich środków traciły zdrowie, a nawet życie; i że udokumentowane są sytuacje, w których po użyciu takich środków rodziły się dzieci z upośledzeniem, niepełnosprawnością będącą ich efektem ubocznym. W projekcie mowa jest także obowiązku państwa objęcia instytucjonalną opieką rodzin, samotnych rodziców, rodziców wychowujących dzieci niepełnosprawne, oraz matek i dzieci, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że do poczęcia doszło w wyniku czynu zabronionego. Projekt przewiduje też zmiany w Kodeksie cywilnym potwierdzające, iż dziecko poczęte ma bezwarunkową zdolność prawną w zakresie stosunków niemajątkowych, a warunkową, gdy urodzi się żywe. W czwartek Sejm odrzucił obywatelski projekt komitetu "Stop aborcji", zakładający całkowity zakaz przerywania ciąży, który jednocześnie zakładał karanie kobiet za jej dokonanie. Jednocześnie rząd zaproponował program wsparcia dla rodzin w trudnej sytuacji, m.in. tych, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami, a ponadto - jak wynika z informacji uzyskanych przez PAP - w klubie PiS ma powstać projekt dot. przepisów regulujących aborcję.