- Dla tej sprawy to nieważne, w jakich okolicznościach oskarżony kupił zegarek - podkreśliła mec. Joanna Wojnicz. - Dlaczego osoba tak starannie i skrupulatnie dbająca o swój wizerunek nie wpisuje zegarka do oświadczenia? Może dlatego, że nie miał świadomości, że musi to zrobić? Albo dlatego, że przepisy prawa pozostawiają wiele wątpliwości interpretacyjnych? - pytała. "Zrobili z mojego klienta celebrytę i lalusia" Według obrony, Sławomir Nowak traktował zainteresowanie tabloidu tą sprawą jako atak na siebie. - Robił błyskotliwą karierę polityczną, rzucony na najtrudniejszy odcinek - budowy autostrad, co Sławomir Nowak nadzorował osobiście. A tabloid nie zauważał tych pozytywów, tylko robił z mojego klienta celebrytę, lalusia. Dlatego pytań od tabloidu o zegarek nie potraktował poważnie, a jego najbliższa współpracownica zapewniła go, że oświadczenie majątkowe jest zgodne z prawem - mówiła mec. Wojnicz. "Zbyt wiele by ryzykował" Zaprzeczała zarazem, by rzeczywiście S. Nowak umówił się z naczelnym tabloidu, że skoryguje swe oświadczenie majątkowe o zegarek, w zamian za co gazeta nie opisze tej sprawy. - Zbyt wiele by ryzykował. Nie zapomina się o sprawach tak ważnych dla przyszłości! - mówiła. Drugi obrońca polityka, mec. Małgorzata Dąbrowska-Kardas, wskazując na możliwości różnych interpretacji prawa, zauważyła, że np. prokurator lub sędzia - obowiązany do składania oświadczeń majątkowych - jeśli tego nie uczyni, lub poda nieprawdę - popełnia tylko wykroczenie dyscyplinarne, a nie przestępstwo. - Tak skomplikowany jest system - wskazała. Jak mówiła, w zdecydowanej większości oświadczeń majątkowych zegarków brak. Dowodziła ona, że z ogólnie niejasnych przepisów wynika, iż karane jest tylko "wpisanie nieprawdy" w oświadczenie majątkowe - nie jest zaś przestępstwem niewpisanie do oświadczenia czegoś, co należy wpisać. - Sławomir Nowak jest człowiekiem wykształconym i inteligentnym, ale - z całym szacunkiem - nie jest prawnikiem i mam wątpliwości, czy rozpoznał bezprawność - mówiła. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście ma ogłosić wyrok w sprawie w najbliższy czwartek. W poniedziałek Nowak zapewniał, że jest "przekonany o swojej uczciwości". "Nie jestem przestępcą" - Proszę, by wysoki sąd osądził mnie jako człowieka, a nie jako polityka - pewnie jakoś odpowiedzialnego za stosowanie tego prawa. Dziś, bez immunitetu, stoję przed moim państwem jako człowiek, który ma prawo popełniać błędy i się po nich podnosi, ale przede wszystkim jako człowiek, który ma przekonanie, że nie jest przestępcą - mówił poseł. - Od początku byłem do dyspozycji sądu, bo jestem przekonany o swojej uczciwości. Nie mam dwubiegunowości ani dwóch natur. Moja jedyna natura to przejrzystość. Przez całe 10 lat mojej aktywności publicznej nigdy nie miałem woli ukrywać cokolwiek przed opinią publiczną i wyborcami. Przez cały proces nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie: jeżeli wiedziałem, że powinienem wpisać ten prezent od najbliższych (zegarek - przyp. red.) do oświadczenia majątkowego, to dlaczego tego nie zrobiłem? - pytał. Jak podkreślił, żył wówczas w przekonaniu, umacnianym przez współpracowników i instytucje kontrolne, że wszystko jest w porządku i nie musi wpisywać tego zegarka do oświadczenia majątkowego. - Nigdy się go nie wstydziłem, nie trzymałem go w gablocie. Nigdy nie paktowałem z nikim na temat artykułów w gazetach - to się nie zgadza z moją konstrukcją i moim poglądem na świat - dodał.