Manifestację zorganizowała NSZZ "Solidarność". Do Poznania przyjechali związkowcy m.in. z Gdyni, Gdańska, Jeleniej Góry, Katowic, Lublina, Łodzi i Płocka. Według policji w proteście bierze udział ok. 1,5 tys. osób. Na miejsce zbiórki przyjechały cztery autokary ze stoczniowcami z Pomorza. Wszyscy mają niebieskie kaski i kamizelki z napisem "Solidarność". Przygotowali transparenty. Manifestujący mieli transparenty z napisami: "'56 blisko", "Partia Olewusów", "Żądamy pracy" i "Podejrzani ludzie". Protest rozpoczął się na terenie fabryki. Robotnicy symbolicznie przeszli przez bramę i złożyli kwiaty pod pomnikiem czerwca '56 roku. Później wyruszyli pod Urząd Wojewódzki legendarną trasą. O co chodzi w proteście? Związkowcy nie chcą więcej zwolnień grupowych. W tym roku pracę w Zakładach Cegielskiego straciło około pół tysiąca osób. A ci, którzy są jeszcze w zakładzie, mogą nie mieć od 1 stycznia co robić. Nie ma zamówień na żaden nowy silnik okrętowy. Protestujący chcą też dymisji rządu, bowiem to właśnie gabinet Donalda Tuska odpowiada - ich zdaniem - za upadek stoczni, który doprowadził do kłopotów "Cegielskiego". Pomysł na funkcjonowanie fabryki mają jej władze - to wielkie konstrukcje do spawania. Zamówienia podobno są, ale szczegółów prezes nie zdradza. Chętnie mówi za to o kryzysie w branży stoczniowej.