Wychodzi więc na to, że na ringu będziemy mieli dwóch zawodników, a w narożnikach sekundantów - Jacka Kurskiego i Michała Kamińskiego Takich czasów dożyliśmy, że twarzami finału polskiej polityki są spin-doktorzy PiS-u. Ci, których widzieliśmy w kampanii 2005 roku, w sztabie Lecha Kaczyńskiego. W następnych latach różnie im się wiodło, przeważnie bogato, obaj PiS porzucali, teraz jeden do matki-partii wrócił. A wyborcy mają wybór - albo Kurski, albo Kamiński. Czyli taki mniej więcej, jak za czasów Polski Ludowej - albo Jaroszewicz albo Babiuch. Taki "wybór" może, oczywiście, zniechęcić wyborców lewicowych i liberalnych, by głosowali. Ale w żadnym ze sztabów specjalnie tym się nie martwią. Sztab Komorowskiego dostał skrzydeł - to efekt udanej dla urzędującego prezydenta niedzielnej debaty. Rachunki są tam teraz takie - debatę telewizyjną obejrzało ponad 10 mln Polaków. Żadne podróże po kraju takiej liczby nie zgromadzą. Po debacie poparcie dla Komorowskiego wzrosło o 7 proc. Więc wybór jest oczywisty - nastawmy się na debaty. Skoro są tak skuteczne i przynoszą prezydentowi wymierne korzyści. Otoczenie Dudy kalkuluje trochę inaczej - debaty telewizyjne też go niosą, umacniają jego pozycję jako polityka numer 2 na prawicy, naturalnego następcę Jarosława Kaczyńskiego. Więc kontynuujmy je. Ale teraz zróbmy tak, by nie dać się zaskoczyć, by też dopiec Komorowskiemu. Oczywiście, łatwo to mówić, trudniej wykonać. Duda już wie, że błędem było mówienie językiem tylko PiS-u, że musi odwoływać się też do innych grup wyborców. Więc będzie to robił. Kukizowcom będzie obiecywał zmianę, będzie budował swój przekaz na pytaniu: czy jesteś za obecnymi układami, za obecnym partyjniactwem, czy też chcesz zmiany, miejsca dla nowych ludzi? Do lewicy będzie miał przekaz następujący - jestem za dialogiem, nie dzielę Polaków na lepszych i gorszych. Spotykam się z OPZZ, razem możemy pracować dla dobra ludzi pracy. Czy to wystarczy? Komorowski będzie wciąż konsekwentnie łączył Dudę z PiS-em, z Jackiem Kurskim, ze Zbigniewem Ziobro. Wyciągał mu niekonsekwencje i głupie wypowiedzi. Obaj, będą sobie wzajemnie zarzucali kłamstwa. Jak to wszystko się zakończy? Czy twardszy Duda nie zrazi do siebie tych, którzy cenią elegancję i szacunek dla głowy państwa? Czy - przeciwnie - pokaże, że jest zawodnikiem wagi ciężkiej? Tak pracują sztaby. Wyjazdy w Polskę, to teraz delikatne sparringi. Żeby wysłuchać oklasków, i powiedzieć parę zdań, które potem będą cytowane i komentowane. Bo w tej kampanii kandydatom sekundują media, które podzieliły się sympatiami, i tych sympatii nie ukrywają. Dziś z niektórymi dziennikarzami strach rozmawiać o polityce, bo są bardziej zajadli niż politycy. I bardziej zdeterminowani niż zawodowi spin-doktorzy. W sumie - też walczą o życie.