Nie ma czemu się dziwić, że sztabowcy Komorowskiego i Dudy non-stop analizują jego wyborczy wynik, jego wystąpienia, próbują dociec, jak dotarł do Polaków. I zastanawiają się, jakich metod użyć, by dotrzeć do jego wyborców. Starannie zapomniano wszelkie złośliwości pod jego adresem, schowano dokładnie Stefana Niesiołowskiego. I jego połajanki, dziś złośliwie przez zwolenników Pawła Kukiza przypominane. Jakie? Posłuchajcie, oto Stefan N.: "Nie wiem, dlaczego pan Kukiz nagle staje się autorytetem. Po co on tu jest obecny? Kim jest pan Kukiz? On jest nikim, to jest człowiek-nikt, bez znaczenia. Zaskoczeniem będzie, jak zdobędzie więcej niż 1% (...). Panie Kukiz, pana przegonią!". Może i kiedyś przegonią, ale na razie do Kukiza ustawia się kolejka ważnych postaci, mile szepczących pozdrowienia. Pierwszy stanął Bronisław Komorowski - on chce JOW-ów, i nagle prezentuje się jako ich główny zwolennik. Tuż za nim drepcze Andrzej Duda - on woła, że chce zmiany! Ha! Czy tymi obietnicami rozszarpią elektorat Kukiza? Ludzie, dacie się rozszarpać? Osobiście, nie sądzę, by tak się stało. Trick z inicjatywą prezydencką w sprawie JOW-ów to gra pod publiczkę. Myślę, że wpierw Polakom należy się długa dyskusja na temat jednomandatowych okręgów wyborczych, bo - w polskich warunkach - nie tylko nie zbliżyłyby one polityków do obywateli, ale zabetonowałyby polską scenę polityczną na zawsze. Mielibyśmy wybór między kandydatem PiS a kandydatem PO. Nieznanym, bo jeden poseł przypadałby na 70 tys. mieszkańców. Więc chyba o to kukizowcom nie chodzi... JOW-y, tak to rozumiem, to tylko narzędzie, by naprawić państwo. Odebrać je politykom, partiom, różnym sitwom, i oddać obywatelom. A jeżeli tak, to jak taki wyborca może wierzyć, że prezydent BK ma uczciwe zamiary? A jak może wierzyć Dudzie, skoro z góry wiadomo, że PiS-owi chodzi przede wszystkim o taką zmianę, żeby wygonić Platfusów i zająć ich miejsca. I wtedy będzie "ojczyznę wolną, pobłogosław Panie"... Kukiz na umizgi Komorowskiego i Dudy odpowiada krótko, że na żadnego z nich nie zagłosuje, a swoim wyborcom pozostawia wolny wybór. To rozsądne, bo on gra o coś więcej. Jeżeli 41 proc. wyborców w wieku 18-29 lat oddało na niego głos, to on wie, że ma potężną i rozwojową, bazę zwolenników. Że jesienią może rozbić bank (polityczny). A po drugie, czuje pewnie, że to jest coś więcej - że to jest realny zaczyn buntu. Że ci ludzie odrzucają III i IV RP, odrzucają te słynne "25 lat wolności", które - owszem - były dla niektórych wspaniałe, ale dla milionów - zupełnie takie sobie. Że tak jak skończyła się era Polski Ludowej, tak teraz kończy się era Polski solidarnościowej. No, nie można oglądać w telewizji codziennych zapewnień, ze jesteśmy tygrysem Europy, potęgą przemysłową i każdą inną, kiedy zasuwa się na śmieciówce, albo żyje z kieszonkowego od rodziców... To jest fenomen Kukiza, że potrafił to wielkie poczucie niesprawiedliwości, tego, że coś tu nie gra, które miliony Polaków w sobie nosi, dostrzec, i opowiedzieć. I to tak, że ludzie mu zaufali. I teraz - co dalej? To jest pytanie nawet ważniejsze, niż to czy wygra Komorowski czy Duda? Pytanie - czy Kukiz jesienią rozbije bank? Robert Walenciak Robert Walenciak - publicysta, felietonista Interii ze stałą rubryką "Taki kraj". Do końca kampanii wyborczej będzie śledził jej przebieg, zawirowania i manowce.