Rzeczywiście, część Warszawy popadła w szok w niedzielę po 21.00, i jeszcze nie doszła do siebie. Dwa ciosy - Dudy i Kukiza - okazały się nokautujące. A jak ktoś jest znokautowany i w szoku, to działa na oślep. Po omacku. Więc najpierw szukano winnego słabego wyniku Bronisława Komorowskiego. Znaleziono! Janina Paradowska powiedziała, że zawinił sztab wyborczy. Znaczy się - car dobry, źli urzędnicy. Więc trzeba wymienić sztab, a wszystko pójdzie jak z płatka. Ale prezydent sztabu nie wymienił. Za to wymienił swoje poglądy na kukizowe, i ogłosił, że będzie za referendum w sprawie JOW-ów, czyli Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. I że zawsze był za tym, tylko nie miał okazji o tym mówić. A teraz - ma. Pytanie - czy zdąży? Szukano też dość gorączkowo brakujących Komorowskiemu głosów. Tych - które by go wspomogły w drugiej turze. I znaleziono takie dwa rezerwuary. Pierwszy - u Kukiza. Co jakiś czas kolejni dziennikarze, eksperci itd., zaklinali się, że ich znajomi głosowali na Kukiza, ale w drugiej turze to poprą Komorowskiego. Więc te głosy na Aya RL, to de facto głosy na PO, tylko trzeba poczekać. Czyżby? Sam sądzę, że ludzie głosowali na Kukiza przede wszystkim po to, żeby pokazać wała politykom, ich awanturom, pyskówkom, nieuctwu i zajmowaniu się swoimi sprawami. I po to też głosowali, żeby to się zmieniło. Więc proszę mi wytłumaczyć - jak człowiek, który chce zmiany, może potem zagłosować na władzę, tak żeby wszystko zostało po staremu? Rezerwuar bronkowych głosów Drugi rezerwuar bronkowych głosów - to lewica. Padały głosy, że część wyborców SLD została w domu, bo Magda Ogórek ich absolutnie nie przekonała. Więc te 8-10 proc. udałoby się tu uskrobać. Ale jak? Kto do tych ludzi ma iść? Tego na razie nie wiemy. W każdym razie wiemy, kto (jakby co) zostanie, 24 maje wieczorem, okrzyknięty winnym porażki Komorowskiego. Jego sztab. I SLD. Z Leszkiem Millerem na czele. Miller jest winien nie tylko słabych wyników urzędującego prezydenta, ale też winnym zapaści wyborczej Magdy Ogórek i w ogóle SLD. Więc Grzegorz Napieralski woła, że powinien, jak prawdziwy mężczyzna, odejść. Bo doprowadził SLD do upadku. Tego upadku Napieralski nie chce zresztą oglądać, on zakłada własną formację. A my już widzimy te tłumy idące za Grzegorzem... Magda Środa i Jan Hartman też myślą o tłumach, bo wezwali w liście do jedności lewicy. A potem ogłosili, że zakładają nowy polityczny byt o skrócie WIR. No to chcą razem, czy osobno? I kogo wkręci WIR? Poza tym, czekamy na lewicy na deklaracje Wandy Nowickiej, Anny Grodzkiej, Janusza Palikota, i wszystkich innych postaci, kanap i kółek koleżeńskich... Na lewicy mamy więc awantury, krzyki i pretensje, i zdaje się, mało kogo to obchodzi, poza co poniektórymi sympatykami Komorowskiego. Oni to sobie powtarzają, nagłaśniają, kontentując się słabymi notowaniami Sojuszu. To ich pociesza. SLD nie przejdzie progu wyborczego - triumfują. Może i nie przejdzie. Ale i jego wyborcy nie przejdą do PO. Pytanie zresztą, jaką siłą będzie jesienią PO? Robert Walenciak Robert Walenciak - publicysta, felietonista Interii ze stałą rubryką "Taki kraj". Do końca kampanii wyborczej będzie śledził jej przebieg, zawirowania i manowce.