Poinformował o tym we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak. Powiedział, że w poniedziałek obraz został zabezpieczony w domu aukcyjnym, który w czerwcu sprzedał go po tym, jak w kwietniu osoba prywatna wstawiła go tam do komisu. Według mediów, ostatnio osoba, która go kupiła na aukcji, zwróciła obraz domowi aukcyjnemu. Według Nowaka zabezpieczono także dokumentację sprawy tego obrazu z domu aukcyjnego. - Znajdują się w niej dane osoby, która wstawiła go do komisu - dodał prokurator. Zaznaczył, że nie "jest to osoba publicznie znana"; prokuratura sprawdzi, czy była zatrudniona w Kancelarii Prezydenta. Nowak podkreślił, że teraz będą czynione ustalenia, czy zabezpieczony obraz jest tym samym obrazem, który miał zginąć z Kancelarii Prezydenta. - Być może będzie zachodziła potrzeba powołania biegłego w tej kwestii - dodał. - Jeśli będzie ustalone, że to jest ten sam obraz, wtedy osoba, która wstawiła go do komisu, będzie przesłuchana - zapowiedział Nowak. Podkreślił, że na chwile obecną nie da się przesądzić, czy byłaby ona przesłuchana w charakterze świadka, czy też podejrzanego. 5 października Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ z zawiadomienia Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży kilku przedmiotów z Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego - obrazu "Gęsiarka", innego obrazu, rzeźby oraz miniwieży stereo. "Rama jest podobna, obraz jest podobny" Podstawą śledztwa jest artykuł 278 Kodeksu karnego, który stanowi: "Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Szefowa biura prasowego prezydenta Andrzeja Dudy Katarzyna Adamiak-Sroczyńska mówiła, że o zgłoszeniu sprawy prokuraturze zdecydowano w związku z informacjami, że na portalu aukcyjnym pojawił się obraz, który przypomina brakujący w zasobach kancelarii obraz "Gęsiarka". - Rama jest podobna, obraz jest podobny. Jednak my dysponujemy jedynie zdjęciem katalogowym. Nie mamy w 100 proc. pewności, że jest to ten sam obraz. Ponieważ jednak znalazł się na aukcji, nie mogliśmy zwlekać z zawiadomieniem prokuratury - powiedziała. B. szef kancelarii prezydenta Komorowskiego Jacek Michałowski mówił, że "jeśli kancelaria przeszukała swoje zasoby i nie odnalazła zagubionych przedmiotów, musiała to zgłosić do prokuratury". - Słusznie zrobiła. Jeżeli przedmioty zginęły, to trzeba wszcząć śledztwo - dodał. Jak podkreślił, Kancelaria prezydenta Komorowskiego nie podejmowała żadnych kroków w sprawie, bo miała nadzieję, że zagubione przedmioty się znajdą. - Bywały sytuacje, że rzeczy znikały, a potem znajdowały się w magazynie - powiedział.