Premier, szef PO Donald Tusk do tej pory nie zadeklarował, czy chce widzieć Schetynę w zarządzie. Zwyczajowo to właśnie przewodniczący partii wskazuje kandydatów na swoich zastępców (obecnie są nimi, obok Schetyny, Kopacz, Hanna Gronkiewicz-Waltz i Radosław Sikorski), a także na sekretarza generalnego (funkcję tę sprawuje Andrzej Wyrobiec). Sam Schetyna od kilku tygodni powtarza, że chce się znaleźć w zarządzie. - To jest moja partia, budowałem ją i mam na nią pomysł - deklaruje. Zwolennicy Schetyny zapowiadają, że jeśli premier nie zaproponuje mu miejsca w zarządzie, sami zgłoszą go do zarządu i zdadzą się na werdykt Rady Krajowej. Z kolei przeciwnicy tego polityka obwiniają go m.in. o przecieki do mediów towarzyszące wyborom przewodniczącego PO na Dolnym Śląsku i liczą, że premier odeśle go na "polityczną emeryturę". Zgodnie ze statutem do kompetencji Rady Krajowej należy wybór - na wniosek szefa Platformy - wiceprzewodniczących partii oraz sekretarza generalnego, ale również wybór innych członków zarządu krajowego (w liczbie do 5). Jeśli premier nie zaproponuje Schetynie współpracy, zgłoszenie go z sali będzie jedynym sposobem na to, aby dostał się on do zarządu (pod warunkiem, że Rada Krajowa przegłosuje jego kandydaturę). Jesienią Schetyna przegrał z Jackiem Protasiewiczem wybory na przewodniczącego regionu dolnośląskiego PO, więc "wypadł" z puli 16 miejsc w zarządzie przeznaczonych dla szefów PO w terenie.