- Na razie nie mamy żadnych sygnałów o jakichś incydentach związanych z śmigusem-dyngusem. Jak co roku więcej policjantów jest jednak na osiedlach, w pobliżu parków, skwerów czy kościołów - powiedział Zbigniew Urbański z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Jak dodał, nie będzie żadnej pobłażliwości dla chuligańskich wybryków. - Zatrzymane w takiej sytuacji dzieci do lat 13 będą odprowadzane do domów, starsze, do lat 17, trafią do policyjnej izby dziecka i zajmie się nimi sąd rodzinny. Dorośli powinni natomiast pamiętać, że działają już sądy 24-godzinne - podkreślił Urbański. Zdaniem policjantów na dość spokojny przebieg "lanego poniedziałku" wpływ ma m.in. pogoda. -W wielu rejonach Polski pada deszcz i jest zimno, a to skutecznie zniechęca do oblewania wodą -dodał Urbański. W tradycji ludowej Poniedziałek Wielkanocny znany jest jako śmigus-dyngus, albo "lany poniedziałek". Kiedyś były to dwa odrębne zwyczaje - śmigus oznaczał smaganie rózgami po nogach i udach, zaś dyngus - oblewanie wodą i zbieranie datków stanowiących wielkanocny "okup". W wielu krajach, także w Polsce, przez długi czas - do XVII wieku - świętowano Wielkanoc przez trzy dni. Dyngus trwał dwa dni. W Poniedziałek Wielkanocny panowie oblewali panie, a we Wtorek Wielkanocny, zwany trzecim świętem wielkanocnym - panie oblewały panów. W miastach panowie korzystali ze śmigusa-dyngusa bardzo skromnie, spryskując panny najwyżej wodą różaną. Na wsiach w ruch szły wiadra i kubły. Przemoczona odzież i mokre włosy świadczyły o powodzeniu panny. Dziś tradycja polewania wodą często miesza się z chuligańskimi wybrykami, które uprzykrzają życie mieszkańcom miast i wsi. Z tego powodu w Wielki Poniedziałek policja zapowiada wzmożone patrole na ulicach miast. Ostrzega też, że oblewanie wodą tych, którzy sobie tego nie życzą, będzie karane.