- Wyrok został uchylony, ponieważ sąd odwoławczy po prostu źle osądził tę sprawę - powiedziała w czwartek sędzia Małgorzata Wąsek-Wiaderek, zwracając się do obecnych na sali sądowej bliskich skazanego. Oblał strażaka benzyną i podpalił. Adam G. wyjdzie na wolność Jak argumentowała, sąd apelacyjny nierzetelnie przeprowadził w tej sprawie kontrolę odwoławczą opinii biegłych psychiatrów. - Niestety ta kontrola została przeprowadzona nierzetelnie i nieprawidłowo - mówiła. Sędzia zwróciła też uwagę, że ci sami biegli w odstępie roku wydali opinię odmienną od poprzedniej, bez odpowiedniego uzasadnienia. Sąd Najwyższy podkreślił też, że sąd niższej instancji nie zgodził się na przesłuchanie biegłych w tej sprawie na rozprawie. Jak podkreśliła sędzia Wąsek-Wiaderek, "obrona powinna mieć prawo zadawania pytań biegłym w celu wyjaśnienia sprzeczności". W skardze kasacyjnej w tej sprawie obrona wnioskowała też o przeprowadzenie tzw. testu bezstronności i niezawisłości sędziego, który orzekał w II instancji. Chodzi o sędziego Jerzego Daniluka, prezesa Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który w lipcu br. oblał już przed SN taki test. Sąd Najwyższy nie zdecydował się jednak przeprowadzić podobnego testu i w tej sprawie. SN, uzasadniając tę decyzję, wskazał, że test taki wymagałby przeprowadzenia kolejnych czynności procesowych. - Ten wyrok jest uchylany z przyczyn sprawiedliwościowych, kasacja okazała się merytorycznie zasadna. Z tego względu, żeby przyspieszyć rozstrzygniecie korzystne dla oskarżonego, SN nie zdecydował się na przeprowadzenie testu - dodała sędzia. Zgodnie z przepisami wykonywanie kary pozbawienia wolności ustaje z chwilą uchylenia wyroku. SN nie zastosował przy tym żadnego środka zapobiegawczego wobec sprawcy. Tym samym Adam G. będzie mógł opuścić więzienie. - Mam nadzieję, że mój klient wyjdzie na wolność jeszcze dzisiaj - powiedział z satysfakcją PAP adwokat Piotr Zemła. Oblał strażaka benzyną i podpalił. Adam G. oskarżony W tej sprawie chodzi o wydarzenie, do którego doszło w lipcu 2018 r. we wsi Wielącza w woj. lubelskim. Pod dom 27-letniego strażaka Damiana H. podjechało samochodem dwóch mężczyzn. Adam G i Kamil S. dobrze się znali z poszkodowanym. Młodszy, 27-letni Kamil S. wyszedł z auta przywitać się ze znajomym, po chwili Adam G. otworzył drzwi auta, oblał benzyną Damiana i podpalił. Jak relacjonowano, podpalony mężczyzna błyskawicznie rzucił się na ziemię, umiejętnie tarzając się i turlając gasił płomienie. Ostatecznie wbiegł do domu i oblał się wodą. W szpitalu stwierdzono poparzenie ok. 30 proc. powierzchni ciała w tym pleców, klatki piersiowej, głowy i brzucha. Jak wskazywano, przed dotkliwszymi obrażeniami uratowało mężczyznę doświadczenie. - To była chwila, w ogóle nie wiedziałem, co się dzieje. Dobrze, że nie straciłem zimnej krwi, bo jakbym spanikował, to bym się spalił żywcem - mówił w rozmowie z dziennikarzami. - Zacząłem pojmować co się dzieje, jak byłem pod prysznicem i się chłodziłem. Czekałem tylko na pogotowie. Ta skóra się na mnie gotowała - relacjonował mężczyzna. Sprawcy chwilę po podpaleniu uciekli. Zostali jednak zatrzymani kilka godzin później. Obaj usłyszeli zarzut usiłowania zabójstwa. Z ustaleń w tej sprawie, że głównym motywem podpalenia była zazdrość Adama G. o żonę. Kobieta starając się bowiem skontaktować z innym mężczyzną, prosiła w SMS-ach o pomoc w tej sprawie Damiana H. Mąż dotarł do tej korespondencji. Po jej odkryciu pojechał pod dom ofiary. W 2019 r. Sąd Okręgowy w Zamościu orzekł, że winnym usiłowania zabójstwa jest Adam G. za co skazał go na karę 10 lat więzienia i zapłatę 25 tys. zł zadośćuczynienia. Z kolei Kamil S., który konsekwentnie utrzymywał, że nie wiedział o zamiarach swojego kolegi, został uniewinniony. Jednak w grudniu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie zmienił kwalifikację czynu uznając, że przestępstwo zostało popełnione ze szczególnym okrucieństwem i podwyższył orzeczoną wobec Adama G. karę do 12 lat więzienia. Lubelski sąd utrzymał przy tym uniewinnienie Kamila S.