Turek nie tylko od kebabów "Polska to bardzo tani kraj. W dodatku należy do Unii Europejskiej" - mówi Mehmet, 24-letni Turek. Do naszego kraju trafił podczas studiów w ramach rocznej wymiany studenckiej. Zwiedził Kraków, Warszawę, Katowice i Wrocław. Całkowicie inna kultura zachwyciła go na tyle, że po skończeniu nauki w rodzinnym mieście, wrócił do Polski jako przedstawiciel jednej z dużych tureckich firm. Mehmet na samym początku silnie odczuwał różnice kulturowe, zwłaszcza religijne. Polska to kraj, gdzie przeważają katolicy, a on jest muzułmaninem. Jak mówi: "Łatwo tu paść ofiarą rasizmu". "Polacy to naród, który ceni swoje wartości, religię. Jesteście chyba najbardziej katolickim krajem w UE. Najczęściej to polscy mężczyźni są negatywnie nastawieni do Turków" - zauważa. Mehmet podkreśla, że będąc w Polsce dostosowuje się do zwyczajów tutaj panujących, choć niektóre są dla niego dziwne, jak np. zapisywanie w kalendarzu imion świętych chrześcijańskich, a następnie nazywanie swoich własnych dzieci imionami przyszłych patronów. "W Turcji dominuje islam. Ponad 85 procent społeczeństwa to muzułmanie. Oczywiście są też inne religie. I każdy ma prawo do wyznawania swojej. Chyba głównie z tego powodu odczuwa się tu tak wielkie różnice"- mówi. Mehmet ma dużą rodzinę, sam jest najmłodszym dzieckiem. "Inną rzeczą, która bardzo różni Polaków od Turków jest to, że macie mało dzieci. Ja mam 11 rodzeństwa, u nas to nic dziwnego. Natomiast w Polsce zazwyczaj ludzie posiadają od 1 do maksymalnie 4 dzieci." Czy zamierza wrócić do Turcji? "Tak. Turcją targają liczne konflikty wewnętrzne, m.in. kwestia kurdyjska. Kurdowie - sam nim jestem - walczą z rządem w Ankarze m.in. o możliwość używania własnego języka na terenie całego kraju. Mimo to chciałbym tam wrócić". "Polska to piękny kraj... Ale moglibyście być mniej zapracowani" - dodaje na koniec ze śmiechem. "Wolę mieszkać w Polsce niż we Francji" "W Polsce spędzałem wakacje razem ze znajomymi. Zupełnie przypadkiem postanowiliśmy odwiedzić wasz kraj. Strasznie nam się tu spodobało. Wspaniały klimat, ludzie" - opowiada 24-letni Francuz, Louis. Polska oczarowała go na tyle, że postanowił wrócić tu już po miesiącu. Zostawił Francję, dom, większość przyjaciół. Pracę znalazł po jednym dniu. Louis pochodzi z Reims w północno-wschodniej Francji. Studiował elektrotechnikę, jednak nie był zadowolony ze studiów. Od ponad roku pracuje w jednym z międzynarodowych banków. Ze znajomością francuskiego i angielskiego z łatwością udało mu się przebrnąć przez rozmowę kwalifikacyjną. Rodowity Francuz jako przedstawiciel w banku to było właśnie to, czego szukali pracodawcy. Jak twierdzi koszty życia w Polsce są zdecydowanie mniejsze niż w jego rodzinnym kraju. "Faktycznie zarabiam mniej, niż mógłbym zarobić we Francji, ale wynajmuje pokój w centrum za 1000 zł. We Francji to też byłby tysiąc, tyle że euro! Artykuły spożywcze są tańsze. Wypłata spokojnie wystarcza mi na wszystkie moje potrzeby". 24-latek stale zachęca swoich przyjaciół, aby przyjechali do Polski. "Zazwyczaj znajomi nie mają dobrego zdania o państwach z Europy wschodniej, nic o was nie wiedzą, dlatego staram się ich przekonać, że wcale tak nie jest, że często się mylą. Sam po raz pierwszy jadąc do Polski nie wiedziałem za wiele. Teraz zdecydowanie wolę mieszkać w Polsce niż we Francji." Polska szansą na większe zarobki Wśród cudzoziemców mieszkających w Polsce najliczniejszą grupę stanowią jednak Ukraińcy. Jak mówią: Polacy chcą żyć jak ludzie na zachodzie, a my chcemy żyć jak Polacy. W ostatnim czasie do Polski przyjeżdża coraz więcej osób zza wschodniej granicy. Co robią w Polsce? Niektórzy przyjeżdżają na studia, inni do pracy. Często znajdują zatrudnienie na budowach, w sklepach, w barach lub w firmach sprzątających. Nierzadko za najniższe stawki. Młodym, po studiach zazwyczaj udaje się znaleźć coś lepszego. Taras skończył studia na Politechnice Lwowskiej. W międzyczasie odbył staż w warszawskiej firmie budowlanej. Po uzyskaniu dyplomu udało mu się pozostać na stanowisku. Od dwóch lat pracuje w Polsce jako inżynier konstruktor. "Znam wiele osób, które przyjeżdżają do Polski. Zwykle są to prace sezonowe na 3 lub 4 miesiące. Albo przy zbiorach, albo na budowie. Po tym czasie wracają na Ukrainę. U nas istnieje przekonanie, że w naszym kraju nie ma pracy. Nikt nie chce pracować za niskie stawki, kiedy może wyjechać do Polski i zarobić więcej. Zresztą podobne przekonanie panuje wśród Polaków, którzy postanowili wyjechać na zachód" - opowiada. Na Ukrainie średnie wynagrodzenie to około 4000 UAH (około 600 zł) "1500 zł dla Polaków to bardzo niska pensja, dla nas to naprawdę dużo" - dodaje Taras. Z Ukrainy wyjeżdżają nie tylko poszukiwacze lepszych zarobków, ale także ludzie zagrożeni konfliktem wojskowym na wschodzie kraju. "Pod koniec 2014 roku ten ruch migracyjny zrobił się większy. Wielu ludzi straciło swój dobytek. Wyjeżdżają do Polski za lepszym, ale przede wszystkim bezpieczniejszym życiem" - mówi Taras. W zeszłym roku o ochronę międzynarodową starało się w Polsce ponad 2,3 tys. obywateli Ukrainy, szczególnie z obwodów na wschodzie kraju (donieckiego, ługańskiego i Krymu). Jak widać Polska może być krajem atrakcyjnym dla cudzoziemców. I to czasem z bardzo różnych powodów - edukacji, niskich cen, dobrych zarobków... W wielu przypadkach cudzoziemcy są też poszukiwanymi pracownikami - z uwagi na znajomość języków obcych albo stawkę, jaką można im zaproponować... Czy tak samo jest z naszymi rodakami na Zachodzie? Anita Wołos