- Za rok o tej porze Polska wchodzić będzie do wielkiej europejskiej rodziny. Ale, aby tak się stało, musimy rozstrzygnąć referendum na korzyść zwolenników integracji. Zwracam się dzisiaj z gorącym apelem do wszystkich, którzy mogą przyczynić się do tego sukcesu, by wykorzystać najbliższe dni i najbliższe tygodnie do przekonania wszystkich nieprzekonanych - powiedział Miller na wiecu pod siedzibą OPZZ do kilku tysięcy sympatyków i członków SLD. Podkreślił, że jeżeli Polska nie wykorzysta tej szansy, to "nasze dzieci i wnuki nigdy nam tego nie wybaczą". - Dzisiaj w Polsce wielu rodzinom żyje się trudno; przeżywamy wiele problemów i wiele trudności, część z nich jest spuścizną, którą odziedziczyliśmy; część wynika z rozmaitych błędów, od których nie byliśmy wolni. Ale jestem przekonany, że jeszcze trochę, za już niewiele tygodni i miesięcy, te rodziny, którym dzisiaj jest naprawdę trudno, odczują poprawę - oświadczył Miller. - Mamy nadzieję, że ten 1 Maja jest ostatnim tak trudnym dla wielu rodzin Polaków - mówił w swym wystąpieniu szef Unii Pracy Marek Pol. Szef OPZZ Maciej Manicki podkreślił, że OPZZ nie organizuje tegorocznych obchodów z powodu biedy i bezrobocia, ale jego członkowie uczestniczą w nich jako goście. - Stojąc obok premiera, muszę wołać o politykę społeczno-gospodarczą służącą ludziom pracy - oświadczył Manicki. - Wiemy, jak trudno jest przełamać kryzys pozostawiony w spadku przez panów Buzka, Balcerowicza, Komołowskiego i innych, ale widzimy też błędy obecnego rządu - powiedział. Wyraził wdzięczność premierowi za zgłoszoną w środę na spotkaniu z OPZZ propozycję zniesienia zasady niepłacenia za pierwszy dzień zwolnienia lekarskiego. W wiecu uczestniczyli także: marszałek Sejmu Marek Borowski i sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. Po wiecu pięciotysięczny pochód, już bez premiera i innych oficjeli, za to z orkiestrą na czele, ruszył Nowym Światem pod Sejm. Na rondzie de Gaulle'a pochód napotkał kilkudziesięcioosobowy wiec "Nowej Lewicy" Piotra Ikonowicza, który na czas przemarszu SLD został otoczony przez policję szczelnym kordonem. Część sympatyków ugrupowania Ikonowicza krzyczała w stronę pochodu SLD: "Kawiorowa lewica", "Precz z burżuazją SLD", "Idźcie do biznesu". Podczas przemarszu wznoszono hasła poparcia dla rządu, ale także i krytyki wobec prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. "PiS da Warszawie" - skandowano. Wśród demonstrantów było dużo młodych ludzi z flagami Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Niektórzy mieli baloniki z napisem "Polska w Unii Europejskiej - tak". - Przychodzę na pochody od 1945 r. albo 1946 r., niekoniecznie z przymusu" - powiedział dziennikarzom starszy mężczyzna. - Wszyscy cieszyli się, że odbudujemy kraj, że coś się robi - mówił, wspominając tamte lata. - Dziś to święto wyraża to samo, co było: że może coś się zmieni na lepsze - dodał. - Jestem tu z dobrej i nieprzymuszonej woli - powiedziała młoda dziewczyna, która przyjechała z Zielonej Góry. - Przyjechałam właściwie bez żadnej ideologii, żeby tu być i poczuć jedność z większą ilością osób - wyjaśniła. - Dzisiejsza demonstracja udowodniła, że jesteśmy silni i zdolni do rządzenia państwem i rozwiązywania problemów - powiedział Dyduch na zakończenie manifestacji pod Sejmem. Zaprosił jej uczestników na festyn przy ul. Rozbrat. Pochód ochraniała policja oraz firma ochroniarska. Gdy manifestanci przechodzili pod pomnikiem Witosa na pl. Trzech Krzyży, napotkali tam kilku przeciwników skandujących wrogie hasła. "Chodźcie z nami!" - odkrzyknęli sympatycy SLD. Nie doszło do żadnych incydentów. Wspólny pochód Nowej Lewicy i "Stop wojnie" Przed ambasadą USA w Warszawie zakończył się wspólny pochód 1-majowy Nowej Lewicy i inicjatywy "Stop wojnie". Policja zabroniła uczestnikom pochodu przejść przed Kancelarię Premiera. Przed ambasadą amerykańską manifestanci domagali się zaprzestania okupacji Iraku przez Amerykanów i respektowania w Iraku praw człowieka. Wznosili okrzyki: "Okupanci precz do domu", "Miller-Bush terroryści", "Precz z okupacją", "Świat dla ludzi, nie dla Busha". Według policji, przed ambasadą zgromadziło się ponad 200 manifestantów. - W Polsce jest lewica, która stoi po stronie świata pracy. Nowa Lewica oferuje wszystkim równy awans społeczny. Mówimy to dziś w dniu święta pracy - powiedział jeden z założycieli Nowej Lewicy Piotr Ikonowicz. Białystok: Antyrządowa manifestacja anarchistów Pod hasłami "Rząd na bruk, bruk na rząd" i "Życie w Unii będzie proste jak banany" około 50 anarchistów przemaszerowało dzisiaj po południu głównymi ulicami Białegostoku w pierwszomajowej manifestacji. Protest przebiegał spokojnie. Młodzież przemaszerowała chodnikami, pod eskortą policji, od kościoła Św. Rocha pod pomnik Piłsudskiego. Młodzi ludzie z Federacji Anarchistycznej, która zorganizowała manifestację, wznosili antyrządowe okrzyki: "1 maja dniem oporu", "Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięści", "Ani Buzek, ani Kwach, każdy rząd niech gryzie piach", "Miller i Kwaśniewski to dwa Busha pieski". - Chcieliśmy zaprotestować przeciwko świętowaniu 1 maja jako święta pracy. To fikcja i absurd, bo pracy nie ma. Brakuje już dziurek do zaciskania pasa - powiedział jeden z organizatorów protestu. Podkreślił, że młodzież nie wierzy rządowi, który mami społeczeństwo tym, że jeśli Polska wejdzie do Unii Europejskiej, to wszystkim będzie lepiej się żyło. - Rząd wciska nam bajeczki o Unii. Nie uważam, żeby coś radykalnie się zmieniło - zastrzegł. Protestujący nieśli czerwono-czarne flagi Federacji Anarchistycznej. Wśród protestujących było też kilka ubranych w fioletowe i czarne ubrania dziewcząt, które niosły czarne pompony. Niezadowolenie z polityki rządu i tego, co się dzieje, w kraju skandowały raperskie teksty. Oficjalne obchody 1 Maja w Białymstoku były wyjątkowo skromne. Miejscy działacze SLD i UP - bez udziału OPZZ - złożyli jedynie kwiaty pod pomnikiem Obrońców Białostocczyzny. Nie było tradycyjnej majówki. Miller i Pol złożyli wieńce pod Bramą Straceń Premier Leszek Miller i wicepremier Marek Pol oraz przedstawiciele Unii Pracy, PPS i OPZZ złożyli dzisiaj przed południem wieńce pod Bramą Straceń warszawskiej Cytadeli. W uroczystości wziął też udział marszałek Sejmu Marek Borowski. Unia Pracy co roku 1 maja upamiętnia w ten sposób bojowników o wolność Polski, więzionych w murach Cytadeli w latach 1834-1918. Szef UP Marek Pol powiedział po uroczystości, że tego roku nie można uważać za szczęśliwy, gdyż zbyt wielu Polaków "jest nieszczęśliwych, nie ma pracy, żyje w niedostatku i traci nadzieję, co jest rzeczą najgorszą". - Rząd lewicowy pozostaje w dużym stopniu sam w walce o pracę, o wzrost gospodarczy i w walce z bezrobociem - powiedział Pol. Dodał, że choć w tej walce są pewne postępy, to jednak zbyt wolne. Większe sukcesy - jak zaznaczył - osiągnięto jednak w staraniach o pracę i dostatek przyszłych pokoleń, co związane jest z zakończeniem negocjacji z Unią Europejską, która - zdaniem Pola - "daje szansę na lepsze życie". - Wierzymy, że następnego 1 maja Polska znajdzie się w Unii Europejskiej, która dla wielu Polaków będzie Unią dla pracy - powiedział wicepremier. Katowice: lewica, bezrobotni i sobowtór Gierka Podczas pierwszomajowych obchodów w Katowicach, na wiec organizowany przez lewicę przyszli bezrobotni i antyglobaliści. Manifestowali przeciwko polityce rządu. Policja legitymowała demonstrantów mówiąc, że zgromadzenie było nielegalne. Z uczestnikami kontrmanifestacji próbował mediować sobowtór Edwarda Gierka. Kilkudziesięciu członków stowarzyszenia ATTAC i Ruchu Obrony Bezrobotnych zebrało się na Placu Wolności. - Manifestujemy nasz sprzeciw wobec liberalnej polityki SLD, polityki nieudolnej, czego dowodem jest bardzo wysokie bezrobocie, nieudolnie wprowadzane reformy i wewnętrzne konflikty w SLD i w rządzie - powiedział organizator demonstracji Dariusz Ciepiela. Koordynator ROB w Sosnowcu Helena Mandewska dodała, że "1 Maja nie jest świętem pracy, ale dniem bezrobocia i bezdomnych". Manifestanci chcieli przejść na Rynek, gdzie w tym czasie odbywał się wiec organizowany przez SLD. Uniemożliwiali im to policjanci, którzy argumentowali, że zgromadzenie jest nielegalne. Bezrobotni i antyglobaliści zgłaszali w urzędzie miasta, że chcą urządzić manifestację, ale nie dostali zgody,bo wcześniej uzyskał ją SLD. Kiedy kilkuosobowe grupki manifestantów szły w kierunku Rynku, policja po raz kolejny utworzyła kordon. - Chcielibyśmy pokazać, że w tym miejscu zbiera się elita, która odpowiada w dużej mierze za sytuację w kraju - powiedział dziennikarzom krajowy koordynator ROB Mirosław Żeberek. Po kilkunastu minutach sprzeczki policja poinformowała, że manifestacja już jest legalna, bo na obecność antyglobalistów i bezrobotnych na Rynku zgodził się SLD. Zapowiedziano jednak, że do sądu trafią wnioski za nielegalne zgromadzenie. Na Rynku doszło do kolejnych przepychanek i dyskusji z policją, a bezrobotni i antyglobaliści przez megafon głosili antyrządowe hasła. Mediacji z protestującymi próbował się podjąć sobowtór Edwarda Gierka Adam Frąckowiak. - Nie przypominają sobie czasów, kiedy mój sobowtór tu rządził. Uważam, że to były dobre czasy. Ten wzrost gospodarczy, który on miał, gdyby był teraz, to byśmy byli jak w raju - powiedział dziennikarzom. Kraków: "Czarny Marsz" - młodzi ludzie żądali pracy "W święto pracy chcemy pracy!" - skandowali działacze młodzieżówek PO i PiS podczas czwartkowego "Czarnego Marszu" w Krakowie. Manifestacja, w której uczestniczyło ponad 30 osób, przeszła spod Barbakanu ulicą Floriańską na Rynek. Pochód otwierała para przebrana za Leszka Millera i jego żonę w różowej kreacji z napisami "Love, Sex, Romance". Ulicę przed nimi zamiatali "magistrzy". Na Rynku do Forum Młodych (PiS) i Młodych Demokratów (PO) przyłączyli się także działacze NZS UJ. Skandowali: "W święto pracy chcemy pracy!", "Pierwsza praca - wielki mit", "Precz z Millerem i Hausnerem", a pod pomnikiem Adama Mickiewicza śpiewali: "Rządy Millera - absolwent się poniewiera". - Bezrobocie osiągnęło już bardzo wysoki poziom i winę za to ponosi ekipa Leszka Millera. Uważamy, że ten rząd, który ma mierne poparcie wśród społeczeństwa, musi odejść, bo tworzy wciąż nowe programy gospodarcze, z których nic nie wynika - powiedział Piotr Janicki z Forum Młodych PiS. - Rząd Millera obiecywał nam przed wyborami poprawę sytuacji w kraju, to nie nastąpiło. Przeciwnie, jest coraz gorzej. Wielu młodych ludzi kończy studia i nie ma szans na znalezienie pracy, a my nie chcemy, żeby musieli wyjeżdżać zagranicę - tłumaczył Grzegorz Jagielski z NZS UJ. Marsz przebiegał spokojnie. Policja nie interweniowała. Na drzwiach zamkniętego Urzędu Wojewódzkiego manifestanci zwiesili petycję, w której domagają się od wojewody Jerzego Adamika podjęcia energicznych działań na rzecz zmniejszenia bezrobocia wśród młodych ludzi w Małopolsce. Poznań: Policja zatrzymała uczestników happeningu "Miller na Marsa" Osiemnaście osób przebranych za Marsjan zatrzymała poznańska policja. Uczestnicy happeningu"Miller na Marsa" - członkowie prawicowej Akcji Alternatywnej"Naszość" - chcieli zakłócić obchody 1 maja organizowane przez SLD. Po godzinie 10-tej na Placu Bernardyńskim w Poznaniu kilkunastu młodych ludzi z wymalowanymi na zielono twarzami, w zielonych koszulkach z czółkami na głowach, wykrzykiwało antyrządowe hasła. Na zielonych transparentach widniały hasła:"Miller na Marsa", "Popieramy kosmiczne wizje Kołodki", "To kosmici wysłali Rywina". W momencie, kiedy "kosmici" próbowali zablokować tablicę, pod którą SLD składa pierwszego maja kwiaty, policja zatrzymała uczestników happeningu. - Ze względu na próbę zakłócanie porządku publicznego, doprowadziliśmy osiemnaście osób na komisariat i stopniowo po ustaleniu tożsamości wypuszczamy - powiedział rzecznik poznańskiej policji nadkomisarz Andrzej Borowiak. Wcześniej dowódca "kosmitów" - lider "Naszości" Piotr Lisiewicz przemówił do zebranych na placu sympatyków SLD. - Chcielibyśmy, aby premier Miller poleciał z nami na Marsa, z tego ucieszy się większość Polaków. Mamy nadzieję, że w charakterze psa "Łajki" (pierwszy pies w kosmosie - PAP) poleci z nim rzecznik rządu, a za sterami zasiądzie Krystyna Łybacka - jako nowa Tierieszkowa (pierwsza kobieta kosmonautka -PAP) - powiedział Lisiewicz. Co jakiś czas "kosmici" podchodzili do policjantów i zebranych w okolicy sympatyków SLD i zwracali się do nich"gulgotając w języku kosmitów". Plac Berndardyński jest miejscem pierwszego robotniczego wiecu w Poznaniu, który odbył się w 1891 roku. Tu każdego roku 1-maja delegacje SLD i UP składają kwiaty pod tablicą upamiętniająca to wydarzenie. Po usunięciu "kosmitów"uroczystość odbyła się bez przeszkód. Szczecin: Liga Republikańska kontra Jacek Piechota Ciągłe gwizdy i okrzyki: "Lepiej być zerem niż Leszkiem Millerem", wznoszone przez członków Ligi Republikańskiej, zagłuszały wystąpienie członka władz krajowych SLD Jacka Piechoty podczas obchodów święta 1-maja w Szczecinie. Wcześniej pod Pomnikiem Czynu Polaków na Jasnych Błoniach przedstawiciele władz regionalnych SLD, UP, PPS, PSL złożyli kwiaty. Wiązanki złożyli też przedstawiciele władz wojewódzkich,samorządowych, OPZZ i kombatanci. Przed rozpoczęciem uroczystości policja usunęła sprzed pomnika kilkunastu działaczy Ligi Republikańskiej, którzy ustawili tam wózek z makulaturą i zgniecionymi puszkami z napisem: "Wóz im. Leszka Millera". Widniały też na nim wizerunki sierpa i młota, a w miejscu tablicy rejestracyjnej - napis "PZPR". Po zakończeniu uroczystości dochodziło do utarczek słownych głównie między starszymi ludźmi. W manifestacji w Szczecinie wzięło udział około 800 osób. Częstochowa: Jedoosobowy protest Jednoosobową 1-majową demonstrację zorganizował na centralnym placu Częstochowy 50-letni Tomasz Zatoński. Uzbrojony w gwizdek i transparent domagał się obniżenia podatków i zaprowadzenia demokracji. Demonstracja miała jak najbardziej legalny charakter. Zatoński uzyskał zgodę Urzędu Miasta w Częstochowie na przeprowadzenie pierwszomajowej manifestacji na głównym placu miasta w godzinach od 10 do 14. - Korzystam z mojego konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi - powiedział Zatoński na chwilę przerywając marsz wzdłuż Placu Biegańskiego, przed frontem dawnego miejskiego ratusza. "Precz z ustrojem niewolniczym i plutokracją. Żądam demokracji" - widniał napis na transparencie. Na drugiej stronie wypisano hasła dotyczące obniżenia podatków. Zatoński prowadzi w Częstochowie działalność gospodarczą. - Byłaby korzystniejsza dla mojej rodziny i dla państwa, gdyby podatki były niższe - powiedział. Jednoosobowy protest ochraniał mundurowy patrol, złożony z policjanta i strażnika miejskiego. Ks. Malacki: każda praca ma służyć człowiekowi Z apelem, aby każda praca służyła człowiekowi i aby "była wyrazem miłości i sprawiedliwości" zwrócił się kapelan "S" regionu Mazowsze, ks. Zygmunt Malacki, podczas mszy świętej w warszawskim kościele św. Stanisława Kostki. - Każda praca ma pomagać człowiekowi w jego rozwoju i pomagać nam - wszystkim ludziom - w byciu razem, w byciu jednością - powiedział ks. Malacki podczas mszy świętej odprawionej w intencji Ojczyzny i ludzi pracy z okazji obchodzonego 1 maja przez Kościół katolicki dnia św. Józefa Robotnika. Ks. Malacki podkreślił, jak wyjątkowym miejscem jest kościół św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, gdzie znajduje się grób Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki. - Stoimy w miejscu, w którym ksiądz Jerzy przez wiele lat zabiegał o to, aby praca ludzka nabierała odpowiedniej wartości, aby człowiek pracy był szanowany. Z tego miejsca prosił i błagał o szacunek dla człowieka pracy, o jego godność, o godną zapłatę" - przypomniał ks. Malacki. Podkreślił, że w tej świątyni wiele razy modlono się i błagano Boga, aby system, w którym żyliśmy przez ponad 40 lat, system, który poniżał godność człowieka, zagrażał człowiekowi, który kierował się kłamstwem i manipulacją - został zmieniony. - Był to system, który doprowadził nasz kraj do ruiny gospodarczej i moralnej - powiedział kapłan.