W uroczystościach upamiętniających sierpień 1944 r. wziął udział prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves. Krzyżami Wielkimi Orderu Odrodzenia Polski zostali pośmiertnie odznaczeni Jan Rodowicz "Anoda" i Antoni Chruściel "Monter". Krzyżami Komandorskimi z Gwiazdą, Krzyżami Komandorskimi, Krzyżami Oficerskimi i Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski L. Kaczyński uhonorował również 43 zmarłych i żyjących uczestników Powstania. Podczas uroczystości odbywających się w Parku Wolności przy stołecznym Muzeum Powstania Warszawskiego, prezydent zapewnił, że rocznica Powstania będzie czczona w Polsce "w każdy dostępny sposób". Zaznaczył jednak, że te uroczystości odbywają się "dużo, dużo za późno". - Gdyby inny los zgotowano nam po roku 1945, powinny odbywać się 60 i więcej lat temu. Ale nawet uwzględniając, że wolność przyszła do nas dopiero w roku 1989, to i tak mamy tu prawie 20 lat spóźnienia - podkreślił prezydent. Jego zdaniem, stało się tak dlatego, że "wolna Polska, zwana III Rzeczpospolitą chciała mieszać to, co dobre i to, co złe; chciała odejść od pewnych elementarnych ocen". To - według prezydenta - "działo się nie w imię pokoju społecznego, tylko w imię ochrony interesów, które z interesami naszego kraju nie miały nic wspólnego i z natury rzeczy mieć nie mogły". L. Kaczyński podkreślił, że decyzja o Powstaniu Warszawskim była niezbędna, choć kosztowała życie setek tysięcy mieszkańców Warszawy i dziesiątek tysięcy żołnierzy. Prezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Ścibor-Rylski i prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Czesław Cywiński wręczyli L. Kaczyńskiemu oraz prezydentowi Estonii Kotwicę - symbol Polski Walczącej, symbol "nadziei i walki". Zdaniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, sierpień 1944 roku był najważniejszą cenzurą w życiu powstańców, życiu pierwszego pokolenia dorastającego w wolnej Polsce po ponad 100 latach zaborów. W sobotę Gronkiewicz-Waltz odsłoniła przy ulicy Hożej 51 w Warszawie tablicę upamiętniającą największą wytwórnię broni na potrzeby Powstania. - Gdyby nie ta wytwórnia broni, w której zaangażowana była ludność cywilna, w tym kobiety i dzieci, nie udałoby się utrzymać Powstania przez 63 dni - mówiła prezydent. Według dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego, "upamiętnienie tego miejsca jest ważne nie tylko dlatego, że tutaj walczyli mieszkańcy Warszawy, ale również dlatego, by następne pokolenia pamiętały, że Polacy potrafią poradzić sobie z najtrudniejszymi problemami". W sobotę w Warszawie obchodom Powstania towarzyszyły liczne imprezy. Podczas pikniku rodzinnego w Parku Wolności dzieci mogły dowiedzieć się, czym była Poczta Polowa, kim byli Zawiszacy oraz jak kodowano i przenoszono listy w czasie Powstania. Ci, którzy chcieli poznać szlak powstańczych barykad mogli wziąć udział w rajdzie rowerowym rozpoczynającym się sprzed Muzeum Powstania Warszawskiego. Przygotowano również widowiska literackie: "Dwunastu gniewnych" w reż. Piotra Ratajczaka na podstawie poezji Jerzego Stefana Stawińskiego oraz spektakl multimedialny w reż. Pawła Passiniego "Hamlet '44", będący "próbą odczytania szekspirowskiego +być albo nie być+ w kontekście narracji o współczesnej i powstańczej stolicy". W niedzielę wieczorem w Parku Wolności warszawiacy oraz harcerze uczestniczyli w mszy św. celebrowanej przez prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. W wygłoszonym kazaniu podkreślił on, że postawa obrony wolności jest zakodowana w charakterze polskich pokoleń i odzywa się wtedy, kiedy trzeba jej bronić. Wyraził nadzieję, że dzisiejsze pokolenie przejmuje dziedzictwo swoich poprzedników. Dla dzieci tego dnia zorganizowano imprezę plenerową przy ulicy Okólnik pt. "Kukiełki pod barykadę", upamiętniającą powstańczy teatrzyk. W Muzeum Powstania Warszawskiego można było zobaczyć widowisko literackie "Budowałem barykadę" w reżyserii Bogny Podbielskiej. Powstanie Warszawskie było największym niepodległościowym zrywem Armii Krajowej i największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie. Rozpoczęte 1 sierpnia 1944 roku, na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora", miało trwać kilka dni; zakończyło się kapitulacją po 63. W zaciętych walkach poległo lub zostało zamordowanych przez Niemców 18 tys. powstańców i ok. 180 tys. cywilów.