Tylko w wywiadzie dla telewizji CBS News zapytano prezydenta o sprawę tarczy i stosunków z Rosją. Obama zapewniał, jak poprzednio, że głównym powodem porzucenia projektu baz obrony przeciwrakietowej w Polsce i Czechach były względy techniczno-wojskowe: nowe ustalenia wywiadu, że zagrożenie ze strony irańskich rakiet dalekiego zasięgu jest bardziej odległe, niż poprzednio sądzono, natomiast Iran szybciej rozbudowuje swój arsenał rakiet krótkiego i średniego zasięgu; stąd nowy plan rozproszonej obrony opartej na antyrakietach SM-3. "Irańskie niebezpieczeństwo było dla nas zawsze większym przedmiotem troski, nie Rosja" - powiedział Obama, ale zaraz potem dał do zrozumienia, że wzgląd na stosunki z Rosją odegrał poważną rolę. "Rosja zawsze była w tej sprawie (tarczy - red.) paranoiczna, chociaż poprzedni program nie był dla niej zagrożeniem. Ten (nowy) program też nie będzie. Moi zadaniem nie było więc negocjować z Rosjanami. Rosjanie nie określają, jaka jest nasza polityka obronna. Podjęliśmy decyzję o tym, jak najlepiej ochraniać naród amerykański, jak również nasze wojska w Europie i naszych sojuszników. Jeżeli produktem ubocznym tego jest to, że Rosjanie czują się mniej paranoiczni i będą bardziej gotowi skuteczniej współpracować z nami w sprawie takich zagrożeń, jak rakiety i program nuklearny Iranu, tym lepiej" - powiedział. Z początku Biały Dom i Pentagon zaprzeczały, jakoby zmiana strategii obrony przeciwrakietowej miała jakikolwiek związek z Rosją. Doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Jim Jones w wywiadzie dla niedzielnego wydania "Washington Times" nazwał oczekiwaną poprawę stosunków z Rosją "pomocniczą korzyścią" z rezygnacji z tarczy. "Faktem jest, że istnieje tu oczywiście pewien związek. Staramy się przestawić stosunki z Rosją na inne tory na podstawie wzajemnego szacunku i wspólnych interesów. Pomocniczą korzyścią rozwiązania, które, jak sądzimy, jest słuszne (nowego planu obrony rakietowej - red.), było to, że mogliśmy coś zrobić, co Rosjanie uważali za ważne" - oświadczył Jones. W wywiadzie dla telewizji CNN Obama mówił też o Afganistanie, starając się rozproszyć przypuszczenia, że jego administracja wkrótce ogłosi kolejne zwiększenie liczby wojsk w tej operacji. "Nie chcę stawiać kwestii środków przed kwestią strategii. Istnieje naturalna skłonność, by powiedzieć, że można zrobić więcej z większą liczbą (wojsk). Obecnie jednak właściwym pytaniem jest: czy realizujemy dobrą strategię" - powiedział. Raport o sytuacji w Afganistanie ma w najbliższym czasie przedstawić dowódca wojsk USA i NATO w tym kraju, generał Stanley McChrystal. Przewiduje się, że może on zalecić przysłanie nowych wojsk. Sprzeciwiają się temu kluczowi Demokraci w Kongresie, jak przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i lider większości w Senacie Harry Reid. Większość pytań w niedzielnych rozmowach z prezydentem dotyczyła problemów krajowych. W wywiadzie dla CNN Obama powiedział m.in., że mimo oznak poprawy stanu gospodarki, nie należy się spodziewać spadku bezrobocia. Polemizował też z Republikanami, którzy twierdzą, że Obama przegrywa batalię o reformę opieki zdrowotnej. W wywiadzie dla telewizji NBC News w niedzielę lider republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów John Boehner powiedział, że projekt ustawy o reformie przedstawiony przez rząd nie ma żadnych szans na uchwalenie. Obama udzielił wywiadu telewizjom: NBC News, ABC News, CBS News i CNN. Pominięta została prawicowa Fox News. Biały Dom wyjaśnił, że jest to telewizja "ideologiczna" i tendencyjna i dlatego odmówiono jej wywiadu. Konserwatyści ripostują, że telewizja NBC News - a ściślej jej kablowa stacja MSNBC - nie ukrywa swoich zdecydowanych sympatii po stronie Obamy.