Debata historyków "Rok 1989 - narodziny wolności" odbyła się na zaproszenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z 20. rocznicą rozpoczęcia Okrągłego Stołu. Jak powiedział prof. Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN, pomysł zorganizowania Okrągłego Stołu zaczął być realizowany już w sierpniu 1980 roku. - Wówczas narodziła się strategia polityczna negocjacji - zaznaczył. Podkreślił, że negocjacje mające doprowadzić do zakończenia konfliktu politycznego w Polsce były "innowacją w prowadzeniu polityki, która pojawiła się po 1980 r.". Jego zdaniem, wczytując się dokładnie nawet w deklaracje programowe "Solidarności Walczącej", tam też przewiduje się zakończenie konfliktu jakimś porozumieniem. Jak mówił, patrząc na następne lata pomiędzy sierpniem 1980 r. a rokiem 1989, "wydaje się oczywiste, że tylko jedna ze stron tę strategię uznawała za właściwą i skuteczną": była to - według niego - strona solidarnościowa, społeczna, opozycyjna. Według profesora, tego nie uznawała jednak druga strona, czyli ówczesna władza. - Jeśli do nich (rozmów) przystępowała, to dlatego, że nie miała innego wyjścia, wybierała mniejsze zło - zaznaczył. - Negocjacje były dla strony komunistycznej zawsze elementem taktyki wynikającym z konkretnej sytuacji, a nie planem politycznego działania - uważa historyk. Jak dodał, tak było przynajmniej do 1988 roku. Prof. Paczkowski zwrócił także uwagę, że istotną rolę w kształtowaniu się atmosfery sprzyjającej rozmowom prześladowanej opozycji z reżimową władzą odegrała pielgrzymka Jana Pawła II w czerwcu 1987 r. - To był ten moment, w którym nastąpił impuls powrotu Kościoła do tej roli, którą on wypełniał od sierpnia 1980 r. do jesieni 1982 r. - powiedział. Jak dodał, Kościół po 1987 r. wyraźnie pojawił się "jako ta instytucja, która wspiera Solidarność". Jak ocenił prof. Wojciech Roszkowski z ISP, "obrady okrągłego stołu były rzeczywiście wydarzeniem przełomowym i w związku z tym budziły, budzą i zapewne zawsze będą budzić gorące spory zarówno między politykami, publicystami, jak i historykami". Jego zdaniem, pojawiające się przez 20 lat w życiu publicznym oceny Okrągłego Stołu "krążyły i krążą nadal" między dwiema skrajnymi tezami, traktującymi z jednej strony to wydarzenie jako świętość, której nie wolno szargać, a z drugiej jako przykład zdrady i manipulacji. - Jedna i druga strona mocno mitologizuje Okrągły Stół, oceniając go wyłącznie z perspektywy bieżącej polityki czy doświadczenia, które narosło przez 20 lat - uważa prof. Roszkowski. - Jeżeli mielibyśmy analizować, co było początkiem wolnej Polski, to wolę 4 czerwca jako symbol - mówił historyk. Jego zdaniem, system demokratyczny powinien być budowany na "odwołaniu się do głosu ludu, a nie na porozumieniu między elitami".