W opublikowanym w niedzielę artykule dziennik zauważa, że przynajmniej część pocisków przechwytujących przewidzianych dla ostatniego, czwartego etapu programu miała znaleźć się w Polsce. Nie zmienia się to, że Polska będzie mieć na swym terytorium mniej zaawansowane przeciwrakiety. "W przeszłości zmiany w programie obrony przeciwrakietowej spotykały się z ostrą krytyką w Polsce. Tym razem reakcja Warszawy jest cichsza. Zdaniem analityków głównym celem Polski, jeśli chodzi o stacjonowanie pocisków przechwytujących, jest amerykańska obecność wojskowa jako środek odstraszający wobec Rosji" - zauważa gazeta. Jak dotąd, pisze dziennik w korespondencji z Moskwy, Rosja nie zareagowała jeszcze oficjalnie na ogłoszony w piątek przez sekretarza obrony USA Chucka Hagla plan rozmieszczenia na Alasce dodatkowych pocisków przechwytujących w odpowiedzi na rosnące zagrożenie nuklearne ze strony Korei Północnej. Anulowanie części europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej pozwoli na przesunięcie środków właśnie na obronę przeciwko Korei Północnej. Moskwa ma zareagować najwcześniej na początku przyszłego tygodnia, po uzyskaniu informacji od amerykańskich osobistości oficjalnych - miały powiedzieć źródła z otoczenia prezydenta Władimira Putina. Ale rosyjskie media, zauważa "NYT", już oceniły decyzję jako potencjalny przełom w wieloletnim sporze między Rosją a USA. Agencja ITAR-TASS zatytułowała swą depeszę: "USA porzucają czwarty etap europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej, który wywoływał najwięcej sprzeciwu Rosji". Przedstawiciele Pentagonu zapewniają jednak, że rosyjskie zastrzeżenia nie odegrały żadnej roli w decyzji dotyczącej zmian w programie obrony przeciwrakietowej. "Decyzje dotyczące obrony przeciwrakietowej ogłoszone przez sekretarza Hagla w żaden sposób nie miały związku z Rosją" - podkreślił rzecznik Pentagonu George Little. Zmiany zostały wprowadzone z uwagi na rosnące zagrożenie ze strony Korei Północnej, trudności technologiczne oraz kwestie budżetowe związane z europejską częścią programu - dodaje dziennik. "NYT" odnotowuje jednak, że źródła z otoczenia prezydenta Baracka Obamy wskazują na "potencjalne korzyści", jeśli decyzja Pentagonu zostanie dobrze przyjęta przez Moskwę. Przyznają jednocześnie, że Rosja może podtrzymywać swe zastrzeżenia, skoro USA nie rezygnują z kluczowego dla programu planu lądowej tarczy przeciwrakietowej w Europie Środkowej. "Mamy absolutnie wiążące zobowiązanie, jeśli chodzi o europejską obronę przeciwrakietową, która nie dotyczy Rosji. Tu chodzi o Iran" - powiedział pragnący zachować anonimowość wysoki urzędnik administracji Obamy. "Jeśli są jakieś uboczne korzyści (w relacjach) z Rosją, to niech będą. Ale to nie był pierwotny cel determinujący działania" - dodał urzędnik. Eksperci przyznają - zauważa "NYT" - że rezygnacja z ostatniego, czwartego etapu programu obrony przeciwrakietowej może pomóc w stosunkach rosyjsko-amerykańskich. Rosja uzależniała dotychczas postęp w rozmowach o rozbrojeniu nuklearnym, na czym zależy Obamie, od ustępstw Waszyngtonu w kwestii obrony przeciwrakietowej, którą Moskwa postrzega jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa. Czwarty etap był wymieniany przez Rosję jako największe zastrzeżenie do programu, gdyż instalacje w tej ostatniej fazie byłyby zdolne do namierzania międzykontynentalnych pocisków balistycznych, które są częścią rosyjskiego arsenału nuklearnego. "Nie ma teraz żadnego zagrożenia dla rosyjskich pocisków rakietowych" - zapewnia ekspert ds. obronnych Steven Pifer z Brookings Institution, były pracownik Departamentu Stanu i Rady Bezpieczeństwa Narodowego. "To bardzo interesujące, jak zareaguje Rosja, kiedy już to przetrawią" - powiedział. Ale w Waszyngtonie wielu urzędników wskazuje, że w rzeczywistości rosyjskie obiekcje dotyczą nie tylko konkretnego potencjału tarczy antyrakietowej; chodzi o bardziej ogólny strategiczny i polityczny sprzeciw wobec zwiększającej się obecności wojskowej USA w Europie Wschodniej - pisze "NYT".