W artykule wskazano na "toksyczny" klimat polityczny i przekonanie wielu ludzi, że nadeszła pora na zmiany w kraju. "Polaryzacja w Polsce jest absolutnie przerażająca" - przytacza dziennik słowa konserwatywnego politologa z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Antoniego Dudka. Mówił on, że animozje wszędzie się nasiliły. Z kolei cytowany przez "NYT" naukowiec, bliski przyjaciel prezydenta Gdańska Aleksander Hall, uznał obecny czas za niezwykły. "Wierzę, że śmierć Pawła zmieni ludzi w bardziej trwały sposób - ludzie stają się coraz bardziej świadomi tego, do czego może prowadzić mowa nienawiści, i mamy nadzieję, że wielu nie będzie dłużej tolerować takiej agresji" - wskazał Hall. "NYT" o źródłach obecnych podziałów Dziennik pisze, że Gdańsk jest jednym z miast należących do bastionów opozycji i większość ludzi obwinia za obecny klimat PiS oraz jej lidera Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem autorów korespondencji "NYT" korzenie obecnego podziału politycznego można znaleźć już w czasach "Solidarności". "Pan Kaczyński wraz ze swoim bratem bliźniakiem, Lechem, walczył u boku Lecha Wałęsy, by zniszczyć komunizm. W 1990 r. pomógł bohaterowi 'Solidarności' w zdobyciu prezydentury, a później służył jako szef sztabu Wałęsy. Ale rozeszli się po intensywnej walce o władzę i od tego czasu są wrogami" - pisze "NYT" i dodaje, że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego rewolucja nigdy nie została ukończona, a przywódcy polityczni nie wykorzenili sowieckiej infekcji. Nawiązując do tragedii smoleńskiej, w której zginął m.in. prezydent Lech Kaczyński, nowojorski dziennik odnotowuje, że w jej następstwie naród na chwilę się zjednoczył. Wkrótce jednak Jarosław Kaczyński umieścił tragedię "w centrum mitologii partyjnej o męczeństwie i pokrzywdzonym nacjonalizmie". "New York Times" przytacza jeszcze inną wypowiedź prof. Dudka. "Mam przyjaciół, bardzo inteligentnych i bardzo dobrze wykształconych ludzi, którzy szczerze życzą sobie śmierci Kaczyńskiego" - mówił politolog. "NYT" wyraża opinię, że nawet jeśli zabójstwo Adamowicza okaże się irracjonalnym aktem szaleńca, istnieje obawa, że coraz gorętsza retoryka może przełożyć się na przemoc. Walka z językiem pogardy Według "NYT" prezydent Gdańska był często celem prawicowych polityków i dziennikarzy, przedstawiających go jako niemoralnego przestępcę, który wpuściłby terrorystów do Polski i stanowiłby zagrożenie dla narodu. Dziennik pisze też, że Adamowicz poświęcił się zwalczaniu tego, co uważał za siły nienawiści i nietolerancji. Wiosną minionego roku powiedział w jednym z wywiadów, że jego celem jest pokazanie światu, iż Polska to nie tylko Kaczyński. Akcentował, że jego miasto było ośrodkiem tolerancji, witającym imigrantów, gdzie geje oraz lesbijki nie musieli się czuć zagrożeni i obowiązywały wartości będące podstawą liberalnej demokracji. Jak zauważyła nowojorska gazeta, w trakcie pogrzebu przywódcy polityczni z innych miast obiecali kontynuować program Adamowicza. "New Jork Times" konkluduje korespondencję z Polski słowami arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, który wzywał do wyrugowania języka pogardy z polskiej polityki i z przestrzeni życia społecznego. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski