Sąd Okręgowy w Warszawie, który miał rozpatrywać pozew Nurowskiego, nie dostał dowodu doręczenia wezwania na rozprawę stronie pozwanej. Z tego powodu sprawę odroczono do 26 września. Nurowski powiedział, że w swym pozwie żąda zdementowania "kłamliwej informacji" przez TVP w tym samym czasie antenowym, w którym padły zarzuty. "Takie oświadczenie i przeproszenie mnie będzie wystarczającym zadośćuczynieniem moralnym" - dodał Nurowski, który nie wysuwa żadnych roszczeń finansowych. W odpowiedzi na pozew, TVP wnosi o jego oddalenie, twierdząc, że jej dziennikarze dochowali należytej rzetelności i staranności. W styczniu tego roku w programie "30 minut" TVP3 podała, że Nurowski pracował w TV Polsat jako "oficer WSI pod przykryciem". On sam oświadczył, że nie był oficerem ani współpracownikiem WSI podczas działalności w Polsacie rozpoczętej w 1992 r. Przyznawał zaś, że do 1990 r. w czasie pracy w dyplomacji w Maroku wykonywał "zadania związane z obronnością naszego kraju". Kilka dni później inny program TVP - "Misja specjalna" - podał, że jako tajny współpracownik WSI Nurowski miał przekazywać informacje o pobycie premiera Włodzimierza Cimoszewicza w Izraelu w 1997 r. oraz "być zaangażowany" w sprawę lustracyjną Józefa Oleksego. Według "Misji specjalnej", kontakty z nim miał utrzymywać m.in. Konstanty Malejczyk, szef WSI w latach 90. 61-letni Nurowski - dziś prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i prezes Elektrimu - uważa, że ten program był już tylko powieleniem poprzednich zarzutów, dlatego pozwał TVP tylko za program "30 minut". Według ujawnionego w lutym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raportu z weryfikacji WSI, sygnowanego przez Antoniego Macierewicza, Nurowski był tajnym współpracownikiem WSI i miał kształtować program Polsatu zgodnie z wytycznymi przekazywanymi przez gen. Malejczyka. Nurowski powiedział PAP, że 11 września ma ruszyć proces cywilny, wytoczony przezeń MON za treść raportu. W pozwie Nurowski domaga się przeprosin i odwołania stwierdzeń o sobie. Po ujawnieniu raportu Polsat wystąpił do prokuratury o wszczęcie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza. Zdaniem stacji, w raporcie znalazły się nieprawdziwe informacje dotyczące m.in. Nurowskiego. W lipcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa, czego chcieli autorzy 13 w sumie zawiadomień o przestępstwie, jakie wpłynęły od osób wymienionych w raporcie m.in. jako agenci WSI (m.in. od Polsatu i ITI). Pokrzywdzeni odwołują się od decyzji prokuratury. Sam Macierewicz wiele razy mówił, że ustalenia raportu są oparte na dokumentach WSI i ustaleniach komisji weryfikacyjnej. WSI przestały istnieć 30 września 2006 r. Powołanym w 1991 r. WSI zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, szpiegostwo na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, tzw. dziką lustrację. Opisano je w raporcie z weryfikacji WSI, na którego podstawie wszczęto kilka śledztw w sprawie przestępstw oficerów lub agentów WSI. Kilka osób wymienionych w raporcie zapowiedziało procesy cywilne (w tym Zygmunt Solorz-Żak i szefowie TVN). Część już ruszyła - wytoczone np. przez publicystów Jerzego Marka Nowakowskiego i Jarosława Szczepańskiego. Osoby z raportu nie mają prawnych możliwości kwestionowania jego ustaleń - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski, który napisał o tym do szefa MON Aleksandra Szczygły. Według RPO, procesy cywilne "nie wydają się adekwatne do rozstrzygania kwestii trafności informacji ujawnionych w raporcie", m.in. dlatego, że sądy cywilne nie mogą badać tajnych dokumentów służb specjalnych. Nie ma prawnych możliwości wprowadzania zmian do raportu; osoby pokrzywdzone jego treścią mogą występować na cywilną drogę sądową - odparł Szczygło.