W nawiązaniu do komentarzy po wczorajszym posiedzeniu Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka prokuratura wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że użyte przez biegłych detektory nie są wystarczające do potwierdzenia bądź wykluczenia obecności trotylu na wraku tupolewa, a pojawienie się na wyświetlaczu użytego urządzenia napisu "TNT" nie jest tożsame z wykryciem trotylu. Jak tłumaczy prokuratura, biegli użyli detektorów wyłącznie w celu wyselekcjonowania materiału (próbek) do dalszych specjalistycznych badań laboratoryjnych. "Dla stwierdzenia bądź wykluczenia obecności materiałów wybuchowych konieczne jest przeprowadzenie specjalistycznych badań laboratoryjnych, bo należy przebadać ponad 250 próbek, a biegli szacują czas badania jednej próbki od kilku do kilkudziesięciu godzin, zatem opinia może być gotowa za kilka miesięcy" - czytamy w oświadczeniu. Jak podkreśla NPW, dotychczasowe ustalenia śledztwa nie wskazują na wybuch na pokładzie samolotu Tu 154 M 101. - Niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT), co nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi - powiedział w środę na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości naczelny prokurator wojskowy, płk Jerzy Artymiak. - To red. Gmyz miał rację, a nie wy, mówiąc że detektory wskazały też m.in. trotyl - mówił poseł Mariusz Kamiński (PiS) na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. - Nie mieliście prawa tego ukrywać przed opinią publiczną - dodał. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg replikował, że dla prokuratury wyświetlenie się napisu TNT "nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu". - Państwo nie przyjmujecie tego do wiadomości - dodał. "Po moim tekście prokuratura robiła wszystko, żeby nie skłamać, ale też nie powiedzieć prawdy. I w Sejmie prokurator Artymiak wyraźnie potwierdził, że były ślady trotylu. Choć dodał, że nie musi to "z całą pewnością" oznaczać śladów materiału wybuchowego - stwierdził dzisiaj w rozmowie z "Super Expressem" Cezary Gmyz. 30 października "Rzeczpospolita" opublikowała tekst Cezarego Gmyza, że śledczy znaleźli na wraku w Smoleńsku ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa tego samego dnia zaprzeczyła tym doniesieniom. .