- Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonów. Tu rzeczywiście my dużych możliwości nie mamy, ale będziemy prowadzili wielkie kontrakcje w tej dziedzinie i jakąś część młodzieży, bo jest demokracja, to zawsze chodzi o część, do siebie przyciągniemy - zadeklarował w Gnieźnie 24 lipca Jarosław Kaczyński. Patrząc z perspektywy czasu wiemy już, że była to pierwsza zapowiedź projektu resortu edukacji i nauki, który za kilkadziesiąt mln zł zamierza wyprodukować dydaktyczną odpowiedź na TikToka i Netflixa. - Zdaję sobie sprawę, że młodzi ludzie nie oglądają telewizji, są na platformach streamingowych. Dlatego zleciłem Narodowemu Centrum Badań i Rozwoju konkurs za 30 mln zł na produkcję kilkuset krótkich, czterominutowych filmów o tematyce historycznej, ekonomicznej i kulturowej, które będą zamieszczane i promowane na platformach streamingowych - powiedział minister Przemysław Czarnek w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" z 11 sierpnia. Nowy pomysł Przemysława Czarnka. Streaming "edukacyjny i dydaktyczny" Teraz, gdy na stronie ministerstwa dostępne są już dokumenty konkursowe "przedsięwzięcia MeduM" (skrót od Multimedialnej Edukacji Młodzieży), okazuje się, że polityk nie był do końca precyzyjny. Nie chodzi bowiem o "zamieszczanie i promowanie" filmików na zewnętrznych platformach, ale o stworzenie własnej aplikacji/serwisu VoD. Z tego względu konkurs został podzielony na dwa komponenty - zaprojektowanie i utrzymanie platformy streamingowej VoD oraz opracowanie multimedialnych materiałów edukacyjnych i dydaktycznych. Ich koszt to odpowiednio 7 oraz 22 mln zł. Co ciekawe, wymagania wobec projektu serwisu streamingowego nie należą do błahych, bowiem poza hostingiem "treści dydaktycznych", platforma musi również posiadać funkcjonalności analityczne, związane z monitorowaniem popularności treści, ich jakości, przydatności oraz podnoszeniem "skuteczności prowadzenia działalności edukacyjnej i dydaktycznej przez polskie szkoły podstawowe i ponadpodstawowe". Czymkolwiek jest to kryterium. Jeśli chodzi o treści i ich zakres, materiały kierowane do grupy wiekowej 12-18 (wraz z napisami w języku angielskim i ukraińskim), są niestety mocno okrojone. Nie ma w nich matematyki, biologii, fizyki, geografii czy chemii, znajdzie się za to "wsparcie podstawy programowej (...) dla przedmiotu historia i teraźniejszość", ze szczególnym uwzględnieniem historii gospodarczej i politycznej. Co w nowej aplikacji? Influencerzy opowiedzą o wyborach Aż korci zapytać, jak szeroko resort zamierza rozwinąć tematy z podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego, który na równi z faktami przedstawiał ich krytyczną, prowadzoną w duchu katolicko-konserwatywnym interpretację? I jak szaloną popularnością będą się one cieszyły wśród nastolatków? Zwłaszcza, że zamiast seriali Netflixa, będą mogli obejrzeć "influencerów internetowych jako reprezentantów młodego pokolenia", którzy "będą opowiadać o swoich emocjach w zetknięciu z konkretnymi wydarzeniami, które często dla wielu były mało znane, a mogły wpłynąć na życie ich dziadków i rodziców, a przez to na ich samych". Zakres tematyczny kończy się na roku 2015, więc im bliżej aktualnej polityki, tym emocji może być więcej. Dwa pozostałe obszary, które uwzględniono w projekcie MeduM, obejmować będą tematy związane z historią sztuki, literatury czy architektury, jak również "innowacyjności produktów i usług, komercjalizacji wyników badań naukowych oraz ich transferu do gospodarki". Ambitnie brzmi zwłaszcza ostatni z podpunktów, który z powodzeniem - obok dyskusji na podstawach przedsiębiorczości u 13-latków - mógłby stanowić temat panelu na Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Nie mniej intrygująco od samej tematyki wygląda lista zwycięzców konkursu oraz kwestie finansowe. "Spośród 25 ofert skierowanych do oceny merytorycznej 16 uzyskało ocenę pozytywną. [...] Cztery oferty zostały wyłonione do finansowania (jedna oferta w Komponencie A oraz po jednej ofercie w każdym z trzech obszarów tematycznych Komponentu B)" - czytamy na stronie NCBiR. Z przedstawionych propozycji "oceniona pozytywnie" i "wybrana do finansowania" została oferta Fundacji Wspierania Historii Kinematografii Polskiej, zamierzająca stworzyć platformę VoD oraz materiały w obszarze historyczno-społecznym. Taki sam status dostały oferty Stowarzyszenia Aktywne Beskidy oraz Stowarzyszenia TOP500 Innovators, które chcą stworzyć materiały z obszaru sztuki i kultury oraz przedsiębiorczości. Filmiki po 100 tys. zł sztuka Gdyby pokusić się o rozpisanie szczegółowych wymagań odnośnie materiałów wideo wraz z przeznaczonymi na nie kwotami, wyglądałyby one następująco: - Historia Polski na podstawie HiT: Fundacja Wspierania Historii Kinematografii Polskiej, 9,5 mln zł - minimum 100 filmików (średnio 95 tys. zł sztuka) - Historia sztuki: Stowarzyszenie Aktywne Beskidy, 7,452 mln zł - minimum 100 filmików (średnio 74,5 tys. sztuka) - Innowacyjność produktów i usług: Stowarzyszenie TOP500 Innovators, 2,9 mln zł - minimum 20 filmików (średnio 145 tys. sztuka) Choć przybliżone, są to kwoty, które w przypadku przygotowania jednego kilkuminutowego materiału niejednokrotnie przekraczają roczne budżety grantów dla najważniejszych portali oraz publikacji społeczno-naukowych w Polsce. Co ciekawe, trudno u podmiotów, które uzyskały pozytywne rekomendacje NCBiR odnaleźć przykłady na wcześniejszą, zbliżoną w skali działalność dydaktyczną. Z danych dostępnych w KRS oraz informacji, które publikują na swój temat fundacje nie wynika, aby wcześniej zajmowały się one również zarządzaniem platformami streamingowymi, projektowały je albo tworzyły treści wideo w zbliżonym do wymaganego formacie i ilości. Jak w takim razie ma to działać? Jakim sposobem niewielka regionalna fundacja będzie w stanie zachowując wysokie standardy produkcji dostarczyć 100 materiałów wideo, dysponując wielomilionowym budżetem? Jak podmiot, który nigdy nie stworzył serwisu VoD nagle udźwignie produkcję posiadającego rozbudowaną analitykę narzędzia? Kto będzie odbiorcą tych materiałów i w jaki sposób miałyby one stanowić kontrę do treści obecnych w mediach społecznościowych? Ponieważ nie ma jeszcze oficjalnych informacji na temat dostarczenia gotowego produktu, pozostaje czekać w napięciu na kulturową kontrofensywę rządu, która "jakąś część młodzieży do siebie przyciągnie". Jeśli doliczymy do niej młodzież tworzącą memy z tego, co tam znajdzie, z pewnością MeduM ma szansę na frekwencyjny sukces. Marcin Makowski, Interia