Gratulując nowemu ministrowi prezydent dziękował odchodzącemu. Podkreślił, że "tak to już w demokracji jest, że czasem się awansuje, a czasem pojawiają się problemy, ale na końcu liczy się to, co zrobiono dla Polski". Przypomniał, że w czasie gdy Mikołaj Budzanowski był ministrem, doprowadzono do końca negocjacje w sprawie obniżki ceny gazu od Gazpromu, prowadzono budowę gazoportu w Świnoujściu, doprowadzono do konsolidacji branży chemicznej. Zwracając się po imieniu do Włodzimierza Karpińskiego, Bronisław Komorowski życzył mu sukcesów w jak najlepszym kierowaniu resortem skarbu. Premier Donald Tusk zaznaczył, że dla każdego szefa rządu pożegnanie z jednym ze współpracowników to zawsze trudna sytuacja. Zaznaczył, że istnieje "pewne kategoria spraw, która oprócz talentów i oddania, którymi cechuje się Mikołaj Budzanowski, wymaga dobrego doboru kadr, ograniczonego zaufania do niektórych współpracowników, dystansu do ludzi, a przede wszystkim twardej ręki". Premier stwierdził, że kwestie bezpieczeństwa energetycznego wymagają czasem bezwzględnego nadzoru nad ludźmi i instytucjami odpowiedzialnymi za to bezpieczeństwo. Dodał, że liczy, że uda się wykorzystać talenty Mikołaja Budzanowskiego w służbie publicznej. Od Włodzimierza Karpińskiego premier oczekuje zdecydowania, aby bezpieczeństwo energetyczne Polski nie było narażane na szwank. Nowy minister był dotychczas wiceministrem administracji i cyfryzacji. Minister Mikołaj Budzanowski stracił stanowisko po zamieszaniu wokół memorandum w sprawie drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Ani szef resortu skarbu, ani premier nie wiedzieli o podpisanym między EuRoPol Gazem i Gazpromem Export dokumencie.