Komisja przygotowała opinię dla marszałka Sejmu. Wniosek dotyczył przedstawienia "Informacji Minister Edukacji Narodowej Anny Zalewskiej w sprawie negocjacji płacowych z nauczycielami oraz kwestii zagrożonych egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów z uwagi na zapowiedziany na kwiecień 2019 r. strajk generalny nauczycieli". Wniosek - po blisko trzygodzinnej dyskusji - poparło sześciu posłów, dziewięciu było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. W czwartek w Sejmie odbyła się dyskusja dot. systemu edukacji, w związku z wnioskiem klubu PO-KO o informację MEN "w sprawie kryzysu w oświacie i planowanego protestu nauczycieli". Wniosek Nowoczesnej Uzasadniając wniosek Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer (N) mówiła, że "chciałaby dowiedzieć się, jakie propozycje padły; jak to się ma do tego, co oczekuje strona związkowa; w jaki sposób macie zamiar je sfinansować (...); jaki jest terminarz tych propozycji; (...) jaka jest szansa by zapobiec katastrofie, jaką byłby strajk nauczycieli". Wiceminister edukacji Maciej Kopeć stwierdził, że zakłócenie przebiegu egzaminów, które odbywają się zgodnie z prawem, zgodnie z terminami ustawowymi faktycznie byłoby katastrofą dla polskiego systemu. "Rząd robi wszystko, by do tego nie doszło. Jestem przekonany, że przebieg tych egzaminów pozwoli tak je przeprowadzić, by wszyscy uczniowie mieli zaświadczenia, które będą ich uprawniały do ukończenia szkoły i tego, by móc przystąpić do rekrutacji" - stwierdził. "Trudno się zgodzić z tym, że działania, które były podejmowane, nie były podejmowane w dialogu. Wszystkie przepisy prawne były konsultowane. Zmianom, które nastąpiły w polskiej edukacji towarzyszyła bardzo szeroka debata" - dodał. Minister argumentował, dlaczego konieczne były zmiany systemu. Podnosił też, że źródła niepokoju i "całkowicie uzasadnionej" frustracji nauczycieli trzeba szukać w zamrożeniu ich płac kilka lat temu. Akcentował, że rząd PiS zagwarantował stopniowe podwyżki. Wiceminister przypomniał też harmonogram rozmów ze związkami zawodowymi na przestrzeni ostatnich miesięcy. "Rozmowy trwają i jak rozumiem obie strony są zainteresowane, by doprowadzić do kompromisu i porozumienia, które satysfakcjonowałoby nauczycieli i który byłby możliwy z punktu widzenia możliwości finansowych państwa" - dodał. Przypomniał, że rozmowy będą kontynuowane w piątek. Tadeusz Pisarek z Forum Związków Zawodowych wskazywał, że związki od dawna dopominają się o podwyżki. "Gdyby nie sytuacja, że zapowiedzieliśmy strajk, nikt by z nami nie rozmawiał. (...) Skąd ten lament o te dzieci? My bardzo dbamy o uczniów i staramy się, żeby krzywda im się nie stała, ale przecież egzaminy przeprowadza Centralna Komisja Egzaminacyjna" - stwierdził. "Nie można powiedzieć, że związki zawodowe szantażują, że to terroryści. Nie chce tu powtarzać słów, które są na związki zawodowe w mediach używane. (...) Nie róbcie z nas terrorystów, przestępców, bo my to robimy w dbałości o szkołę" - dodał. Prezes Zarządu Fundacji "Rodzice Szkole" Wojciech Starzyński wskazywał, że w społeczeństwie jest przekonanie, że nauczyciele zarabiają za mało i powinni mieć podwyżki, ale pytanie jest też, jakie są możliwości państwa. "Zwracam uwagę, że strajk uderzy przede wszystkim w nauczycieli. To, że wywalczycie państwo przy pomocy tego strajku 100, 200 czy 500 zł podwyżki, to utraty prestiżu zawodowego nauczyciela, który stracicie w społeczeństwie, jeśli nie przeprowadzicie egzaminów, nie odzyskacie ani w ciągu roku, ani dwóch ani dziesięciu. Walczymy o dobro polskiej oświaty i zdawajmy sobie sprawę, że jest cos takiego jak etos nauczyciela i nie rzucajmy tego etosu w błoto" - dodał. Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński stwierdził, że "ktoś rozbudził apetyty nauczycieli". Wskazał, że szefowa MEN Anna Zalewska obiecywała im, że będą godnie zarabiać. "Rozumiem, że pod słowem godnie coś się kryje, a nie wzrost wynagrodzenia zasadniczego między 120 a 160 zł. Ludzie się po prostu wkurzyli. (...) Determinacja środowiska jest ogromna" - mówił. Od ubiegłego tygodnia trwają rozmowy strony rządowej ze związkowcami. Obrady Rady Dialogu Społecznego o sytuacji w oświacie zawieszone do piątku do godz. 8. Jak poinformowała w środę wieczorem wicepremier Beata Szydło w piątek rząd zaprezentuje związkowcom nową propozycję, ma ustosunkować się również do propozycji ZNP i FZZ. We wtorek ZNP i FZZ wycofały się z żądania podwyżki o 1000 zł od stycznia tego roku, na rzecz 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń. Na spotkaniu w środę ZNP i FZZ po raz kolejny zmodyfikowały swój postulat - zaproponowały, by wzrost o 30 proc. rozłożyć na dwie raty: 15 proc. od 1 stycznia, 15 proc. od 1 września.