W konferencji w Sejmie uczestniczyły też przedstawicielki Kongresu Kobiet: prof. Magdalena Środa oraz prof. Małgorzata Fuszara, a także wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska. - Dzień Kobiet to wciąż jeszcze dzień, a nie święto. O święcie moglibyśmy mówić dopiero wtedy, kiedy wszystkie sprawy kobiet zostałyby załatwione - powiedziała Nowicka. Jak oceniła, w Polsce jest jeszcze daleka droga do tego, by kobiety i mężczyźni cieszyli się tymi samymi prawami. Wśród wciąż niezałatwionych kwestii kobiet Nowicka wymieniła: problem przemocy wobec nich, który wciąż jeszcze nie został w sposób zadowalający rozwiązany przez politykę państwa oraz sferę praw reprodukcyjnych, w tym prawo do kontroli własnej płodności, decydowania o prawie do antykoncepcji, edukacji seksualnej, aborcji. - To wszystko są obszary, gdzie kobiety w Polsce jeszcze długo nie osiągną takich samych praw, jak Europejki - oceniła. Nowicka wskazała, że udział kobiet w polityce wciąż pozostawia bardzo wiele do życzenia. - Wiele barier w tej sprawie wciąż jest aktualnych - powiedziała. Wicemarszałek zaznaczyła też, że sytuacja kobiet na rynku pracy "bardzo poważnie odbiega od oczekiwanej". Fuszara mówiła, że w efekcie wprowadzenia 35 proc. kwot na listach wyborczych jest "najwyższy w historii udział kobiet w Sejmie, ale to jest udział niespełna 24 proc.". Wskazała, że w 1997 r. na świecie było 5 krajów, gdzie kobiety stanowiły przynajmniej 30 proc. członków izby niższej parlamentu; w 2002 - 10; w 2012 - 33. - Polska do nich nie należy, te zmiany pokazują, jak świat pędzi do przodu, a my zostajemy daleko w tyle - powiedziała. Zwróciła też uwagę, że w ostatnich wyborach do Senatu w 48 okręgach na 100 nie kandydowała żadna kobieta. Środa podkreślała, że zrealizowanie postulatów kobiet nie będzie oznaczać przywilejów dla nich, ale wyrównywanie praw. Jak mówiła, cześć tych postulatów wymaga nakładów, dotyczą m.in. kobiet na rynkach pracy, nędzy i biedy w Polsce; inne jednak - zaznaczyła - wymagają jedynie decyzji politycznych i związane są z tzw. polityką uznania, która ma wyrównać statut kobiet wobec mężczyzn. Powiedziała o potrzebie wprowadzenia zmian w edukacji, które zniosłyby tzw. kulturowe bariery. - Dziewczynki już w szkole traktowane są w sposób nierówny, chodzi przede wszystkim o stereotypy, które mamy w podręcznikach, edukacja dla równości jest nieobecna w programach ministerialnych - mówiła Środa. Taranowska zauważyła z kolei, że kobiety zrzeszone w tym OPZZ chciałyby, aby rząd zadbał o kobiety. - Abyśmy miały żłobki i przedszkola, mieszkania, to wtedy będziemy mogły zakładać rodziny, a jak będziemy miały rodziny, to by rząd pomyślał o prawdziwej polityce prorodzinnej, zabezpieczeniu młodych małżeństw, młodych kobiet - wyliczała. Kobiety, jak mówiła, chcą mieć pracę oraz by w szkołach była opieka dentystyczna, lekarska, by była zapewniona opieka po szkole, gdy kobiety pracują. - Życzymy sobie, abyśmy miały opiekę również po 50, 60 roku życia, a gdy już odejdziemy na emeryturę, byśmy miały godną starość, opiekę medyczną - podkreślała Taranowska. Powiedziała też o nierówności płac kobiet i mężczyzn oraz gorszym starcie zawodowym. Skrytykowała też podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat. - Na barkach kobiet spoczywa opieka nad dziećmi, nad rodzicami, a państwo nie zapewnia opieki długoterminowej osobom starszym - zwróciła uwagę. Taranowska wytknęła też cięcia w polityce socjalnej, które - jej zdaniem - najbardziej uderzają w kobiety. - Biedę i ubóstwo można by nazwać kobietą - oceniła.