Prezydent podpisał w środę nowelizację ustaw, likwidujących WSI, która umożliwia mu ujawnienie raportu z weryfikacji żołnierzy WSI, zawierającego m.in. nazwiska żołnierzy i agentów WSI, jeżeli ich działania naruszały prawo lub nie dotyczyły obronności państwa i bezpieczeństwa wojska. - Zastrzeżenia budzi fakt, że niesądowy organ ma dokonywać rozstrzygnięć dotyczących tego, czy ktoś naruszył czy nie naruszył prawo, czy popełnił czy nie popełnił przestępstwa - powiedział prof. Hołda. - Rozstrzygnięcia pociągają za sobą negatywne konsekwencje, choćby w postaci napiętnowania. Jeżeli pozostawiamy to w rękach organu pozasądowego, to naruszamy reguły państwa prawa - podkreślił. Przypomniał, że w Polsce obowiązuje reguła bardzo szerokiego dostępu do sądów. - Praktycznie wszystkie sprawy mogą - na żądanie zainteresowanego - być rozstrzygane przez sąd. Konstytucja mówi, że każdy ma prawo do rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezależny sąd - powiedział. - Nawet najprostsze rzeczy są załatwiane w sądzie, np. rejestracja gazety, przedsiębiorstwa, fundacji, stowarzyszenia - dodał. Jego zdaniem, jedyny zgodny z prawem sposób ujawnienia oficerów, którzy złamali prawo, to zastosowanie obowiązujących procedur. - Jeżeli funkcjonariusz publiczny - np. prezydent czy szef MON - podejrzewa, że któryś z oficerów WSI dopuścił się popełnienia przestępstwa powinien zawiadomić prokuratora wojskowego. Ten wszczyna postępowanie wyjaśniające i jeżeli jest uzasadnione podejrzenie - śledztwo. Jeżeli uznaje, że ma dowody wnosi akt oskarżenia, a właściwy sąd wojskowy, oczywiście z wyłączeniem jawności orzeka - wskazał. - To droga od dawna znana, cywilizowana, dla oskarżonego dobra, bo praworządna, a dla państwa bezpieczna - podkreślił prof. Hołda.