Niepodpisanie ustawy uderza przede wszystkim w ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, który nalegał na ekspresowe tempo prac, tłumacząc, że projekt zwiększa bezpieczeństwo Polaków. W rzeczywistości mógł wywołać gigantyczny chaos - parlamentarny ekspres nie zwracał uwagi na specjalną kodeksową wydłużoną ścieżkę. To nie byłoby jednak możliwe bez decyzji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który zezwolił na takie tempo. Na kontynuowanie tej ścieżki zdecydował się marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który pozwolił na wprowadzenie głębokich zmian do ustawy na ostatnim etapie - wbrew obowiązującym regułom. Odsyłając ustawę do Trybunału, prezydent piętnuje te błędy. Jak wynika jednak z informacji dziennikarza RMF FM, wśród doradców prezydenta byli tacy, którzy rekomendowali weto i tego najbardziej obawiała się partia rządząca. Ze względu jednak na okres przedwyborczy Andrzej Duda nie zdecydował się na użycie tej "opcji atomowej", bo to mogłoby znacznie ochłodzić relacje z PiS. Zgodnie z partyjnymi ustaleniami, za użycie mniej dotkliwej opcji prezydent może liczyć na niekrytykowanie jego decyzji w oficjalnych wypowiedziach polityków PiS. Zmiany w Kodeksie karnym zakładają m.in. wprowadzenie elastycznego wymiaru kar. Nowela eliminuje karę 25 lat pozbawienia wolności, stanowiącej odrębny rodzaj kary. Wydłużona zostałaby natomiast kara terminowego pozbawienia wolności do 30 lat, przy pozostawieniu jako dolnej granicy tej kary 1 miesiąca. Nowe przepisy wydłużają też okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat. Sąd mógłby także orzec bezwzględne dożywocie - bez prawa do warunkowego zwolnienia - za najcięższe zbrodnie, ale nie będzie to dla sądu obligatoryjne. Patryk Michalski