W czwartek na stronie zespołu opublikowano 17 zdjęć zrobionych tuż po katastrofie 10 kwietnia 2010 r.; 1 grudnia zespół zamieścił 34 zdjęcia. Nowe fotografie pokazują m.in. przednią część kadłuba wraku Tu-154M. "Dowodzą one, że ta część samolotu uderzyła w grunt w pozycji odwróconej, a przełamanie kadłuba nastąpiło w konsekwencji zderzenia z ziemią. Widać również dowody przeczące tezie o rozerwaniu kadłuba przez wybuch" - napisał w czwartek na swojej stronie internetowej zespół kierowany przez Laska. Pokazano tam np. zdjęcie fragmentu kadłuba z rejonu pierwszego saloniku oraz nietkniętej owiewki anteny w dolnej części samolotu. To według zespołu Laska dowód, że kadłub zderzył się z ziemią w pozycji odwróconej, w przeciwnym przypadku owiewka uległaby zniszczeniu. Natomiast to, że oba te fragmenty znaleziono niedaleko od siebie, świadczy o tym, że kadłub nie rozpadł się w powietrzu, np. w wyniku wybuchu. Teorii o wybuchu, jak napisano, przeczy też inne zdjęcie fragmentu kadłuba, gdzie wyraźne widoczne są krawędzie pokrycia zagięte do wewnątrz; w razie eksplozji na pokładzie wygięłyby się w drugą stronę. Zespół opublikował też zdjęcia tego, co zostało z kabiny pilotów. Ta sekcja to odpowiedź Laska i jego współpracowników na pytanie, dlaczego na miejscu wypadku nie znaleziono kokpitu. "Zdjęcia ilustrują praktycznie całkowitą dezintegrację tej części maszyny, spowodowaną zderzeniem samolotu z porośniętą drzewami ziemią w pozycji odwróconej przy prędkości 260 km/h" - napisano na stronie. "Najważniejsze jest pierwsze zdjęcie" - W tej sekcji najważniejsze dla mnie jest pierwsze zdjęcie. Pokazuje kokpit i charakterystyczny element komputera. Znajdował się on w luku pod kabiną pilotów, a tutaj pokazano, że znalazł się u góry. To pokazuje także, jak wyglądał kokpit po uderzeniu w ziemię (...) Jeżeli ktoś to widzi, co może powiedzieć o możliwościach przeżycia tej katastrofy? - powiedział Lasek. Zespół opublikował też zdjęcia kolejnych drzew, z którymi zderzał się Tu-154M. Fotografie te - jak podkreślono - pokazują wznoszący się tor lotu maszyny przed kolizją z brzozą oraz to, jak samolot stopniowo obracał się na grzbiet po tym zderzeniu. Na stronie są też opublikowane wcześniej zdjęcia brzozy z wbitymi w nią fragmentami skrzydła i odłamanego skrzydła z wbitym drewnem, a także fotografie pracujących w Smoleńsku członków komisji Millera (było tam 18 z nich). Jak przypomniał zespół Laska, polscy specjaliści wykonali w Smoleńsku ponad 1500 fotografii. "Zdjęcia te zostały wykorzystane przy badaniu wypadku, jednak nigdy nie były przeznaczone do opublikowania i po zakończeniu prac komisji Millera trafiły do archiwum. Zespół (...) stopniowo opracowuje te zasoby w celu ich publikacji w postaci przystępnej dla osób niezwiązanych z lotnictwem, opatrując zdjęcia niezbędnymi wyjaśnieniami" - napisano na stronie. "Na pewno opublikujemy..." - Nie wiem, czy opublikujemy wszystkie 1500 zdjęć, raczej tylko te istotne. Niektóre się dublują, są mniej ostre, zrobione z innego kąta. Na pewno opublikujemy zdjęcia, które będą w sposób jak najbardziej obrazowy pokazywały poszczególne zagadnienia - powiedział Lasek. Według komisji, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i jego zderzenia z ziemią w pozycji odwróconej na grzbiecie.