Chodzi o trzy zarzuty korupcyjne oraz ukrywanie dokumentów z Zarządu Cmentarzy Komunalnych, którymi kilka lat temu kierował urzędnik. Prokuratura złożyła do sądu wniosek o dwumiesięczny tymczasowy areszt Jana T. W sumie Janowi T. postawiono ponad 30 zarzutów. Inne dotyczą mobbingu i przekroczenia uprawnień oraz molestowania seksualnego. Najpoważniejszymi są te o charakterze korupcyjnym. Chodzi m.in. o przyjęcie równowartości określonych kwot, czyli około tysiąca złotych i około trzystu złotych od prezesa jednej z firm, która wykonywała pracę remontowe w siedzibie DZiK-u. Jan T. miał również otrzymywać "nagrody" w postaci wyjazdów do ekskluzywnego ośrodka SPA. W zamian za to firma uzyskała możliwość dokonywania remontów. Kilkanaście zarzutów dotyczy psychicznego znęcania się przez Jana T. nad podległymi mu pracownikami w okresie od 2003 do 2007 roku. Jak podaje prokuratura, dotyczy to głównie znieważania pracowników, grożenia im zwolnieniem z pracy czy postępowaniem dyscyplinarnym. Tego samego okresu dotyczy kilkanaście innych zarzutów, mówiących o naruszaniu praw pracowniczych, np. poprzez odmawianie udzielenia urlopu, nierozliczanie nadgodzin, zmuszanie do pracy po godzinach czy w dni wolne, naruszanie godności osobistej. Kolejne zarzuty przedstawione Janowi T. mówią o przekroczeniu uprawnień w 2006 i w 2007 roku. Jak podaje prokuratura, chodzi o nieprawidłowe gospodarowanie zakładowym funduszem świadczeń socjalnych oraz nieprawidłowości w czasie konkursu na stanowisko referenta w jednym z wydziałów podległego mu urzędu. Ostatnie trzy zarzuty dotyczyły "popełnienia czynów nieobyczajnych" - poprzez doprowadzenie i usiłowanie doprowadzenia do poddania się innej czynności seksualnej pokrzywdzonych oraz zmuszanie pokrzywdzonej do nawiązania z nim kontaktów seksualnych. Pod koniec lutego krakowski sąd w nieprawomocnym wyroku uznał Jana T. winnym doprowadzenia do zimowego paraliżu Krakowa w styczniu 2005 roku. Ukarał go za to nieprawomocnym wyrokiem grzywną w wysokości 10 tys. zł. Jak podkreślił sąd, z uwagi na fakt, iż wina Jana T. była nieumyślna, nie orzekał zakazu pełnienia funkcji publicznych.