Radio RMF FM twierdzi, że dotarło do nowych zapisów z czarnych skrzynek samolotu. Z nagranych rozmów wynika, że w kokpicie niemal do momentu katastrofy przebywał Dowódca Sił Powietrznych, a piloci byli pod dużą presją, by wylądować w Smoleńsku. Zdaniem Hypkiego, nowe odczyty to dodatkowe zadanie dla prokuratury. W ocenie eksperta, musi ona teraz przede wszystkim przeanalizować sprawę organizacji tego lotu. - Będzie też musiała lepiej zainteresować się tymi, którzy byli odpowiedzialni za jego organizację i dopuścili, że na pokładzie powstała taka sytuacja - podkreśla. Hypki uważa, że z nowych nagrań jednoznacznie wynika, że załoga miała bardzo niewiele do powiedzenia. Z kolei formalny i nieformalny przymus spowodował, że mimo ostrzeżeń z Mińska i ze Smoleńska, załoga podjęła próbę lądowania. "Polska załoga była bardzo źle przygotowana" Ekspert nie wątpi w autentyczność ujawnionych materiałów. Jego zdaniem jest to kolejne potwierdzenie, że lot z Warszawy do Smoleńska nie powinien się odbyć. Zaznaczył, że polska załoga była bardzo źle przygotowana, a większa część winy za katastrofę leży po stronie polskiej. - Dobrze, że tę sytuację naprawiono na tyle dobrze, że od kilku lat nie mamy żadnych katastrof w lotnictwie wojskowym - podsumował ekspert. Podobnego zdania jest Edward Łojek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Nowe stenogramy nie zmieniają wiedzy o przyczynach katastrofy smoleńskiej i ich nie podważają, a jedynie poszerzają wiedzę o tym, co działo się na pokładzie samolotu tuż przed katastrofą - ocenia. Członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych nie rozstrzyga, czy w związku z publikacją, należy wznowić prace komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Odczytano o jedną trzecią słów więcej Ekspertyza fonograficzna, do której dotarło radio RMF, jest najbardziej dokładnym zapisem rozmów w kokpicie tupolewa, jaki dotąd ujawniono. W porównaniu do poprzednich ekspertyz, odczytano o jedną trzecią słów więcej. Z opublikowanych fragmentów wynika, że do końca w kokpicie przebywała osoba opisana przez biegłych jako Dowódca Sił Powietrznych. Eksperci przypisują mu między innymi, że po pierwszym ostrzeżeniu systemu pokładowego o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, oczekiwał od załogi "po-my-słów", a na wysokości około 300 metrów mówił do pilota: "zmieścisz się śmiało". Rządowy tupolew rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona.