Ze względu na dobro postępowania prok. Kosmaty w rozmowie nie chciał komentować swojego komunikatu w tej sprawie zamieszczonego na stronie internetowej prokuratury apelacyjnej, która prowadzi śledztwo ws. zabójstwa dziennikarza. Decyzja prokuratury potwierdza informacje medialne, według których kilku świadków wycofało swe zeznania na skutek gróźb od nieustalonych osób. Spekulacje mediów Media spekulowały, że z tego powodu areszt opuścili wszyscy trzej podejrzani w tej sprawie; 31 stycznia areszt opuścił były senator Aleksander Gawronik, podejrzany o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza, kilka dni wcześniej - dwaj podejrzani o pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie dziennikarza Mirosław R. i Dariusz L. Prokuratura informowała, że śledztwo nadal trwa, a trzy osoby podejrzane zostały zwolnione z aresztu, ponieważ prokuratura zabezpieczyła odpowiednie dowody i uznała, że "na tym etapie śledztwa nie będą w stanie działać na nie destrukcyjnie". Wobec Gawronika prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, dozór policyjny i poręczenie osoby godnej zaufania. Wobec pozostałych podejrzanych zastosowano poręczenie majątkowe po 150 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu i dozór policyjny. Śledztwo zmierza do umorzenia Na konferencji prasowej po opuszczeniu aresztu Gawronik zapewniał, że nie wie, co się stało z dziennikarzem i nie ma nic wspólnego z jego zaginięciem. Jednocześnie b. senator udzielił zgody na podawanie jego personaliów. - Śledztwo mające zbadać sprawę zabójstwa zmierza do umorzenia - ocenił po zwolnieniu z aresztu Gawronika dziennikarz Krzysztof M. Kaźmierczak z Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Jego zdaniem, prowadzone przez krakowską prokuraturę postępowanie jest "śledztwem ostatniej szansy", ponieważ trudno liczyć, by po ewentualnym umorzeniu tej sprawy ktoś jeszcze chciał ją badać. Zaniepokojenie stanem śledztwa i medialnymi pogłoskami o wycofywaniu się świadków z zeznań wyrażała także Helsińska Fundacja Praw Człowieka Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zniknął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała. W 2011 r. po analizie śledztwa w Prokuraturze Generalnej przekazano je do Krakowa. W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.