Koncepcja "zagospodarowania" dwóch samolotów brazylijskiej produkcji Embraer-175 - zamówionych przez PLL LOT, a wobec kryzysu niepotrzebnych przewoźnikowi - pojawiła się latem ubiegłego roku. Początkowo mówiono o leasingu maszyn, potem dzierżawie; ostatecznie zdecydowano się na ich wyczarterowanie. Samoloty do dyspozycji VIP-ów - Kwestia zapewnienia na odpowiednim i bezpiecznym poziomie przelotu ważnych osób w państwie była przedmiotem szeregu rozmów, szeregu narad w ministerstwie obrony narodowej. Mając na uwadze ubiegłoroczne spowolnienie finansowe i brak środków na zakup tych samolotów, w ministerstwie opracowano koncepcję, aby zapewnić loty usługą przejściową - mówił Idzik na konferencji w Warszawie, argumentując dlaczego zdecydowano się na czarter. Jak podał, umowa dotycząca dwóch samolotów ma być zawarta na minimum dwa lata. - Samoloty będą stale do dyspozycji najważniejszych osób w państwie; będą pilotowane przez załogi LOT-owskie. Samolot będzie własnością LOT-u, (...) będzie tylko przemalowany i dostosowany do potrzeb VIP-owskich - poinformował wiceminister. Na pytanie, dlaczego wybrano samolot Embraer, wiceszef MON odpowiedział, że resort chciał nowych maszyn i nie był zainteresowany mającymi ok. 20 lat, wysłużonymi samolotami Boeing 737. Przyznał, że Embraer przy zasięgu ok. 4 tys. km nie nadaje się do bezpośrednich lotów transatlantyckich, ale - zaznaczył - zdecydowana większość lotów odbywa się w Europie. Przedstawiciele resortu, pytani o loty oficjalnych delegacji do Afganistanu, powiedzieli, że Embraery będą latały na możliwie blisko znajdujące się lotnisko cywilne; stamtąd pasażerów przejmie i dowiezie na miejsce wojskowy samolot transportowy CASA. Co z drugim Tupolewem? Idzik - pytany o losy drugiego z rządowych samolotów TU-154, który do lipca będzie w zakładzie remontowym w Samarze na obowiązkowym, generalnym przeglądzie, który każda maszyna musi przejść co pięć lat - powiedział, że "o jego przyszłości zdecyduje kierownictwo MON". Jak zapowiedział, rozważane będą dwie opcje. Jedna zakłada, że maszyna zostanie w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który jest odpowiedzialny m.in. za przewóz najważniejszych osób w państwie. Inny wariant zakłada, że samolot trafi na sprzedaż do Agencji Mienia Wojskowego, a pieniądze zasilą fundusz modernizacji armii. Obecny na konferencji szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban powiedział, że jeśli Tupolew nie będzie użytkowany przez VIP-ów, to będzie postulował, by wykorzystać samolot do przewozu polskich żołnierzy do Afganistanu. Jak wskazywał, "Tutka" może przewieźć tam w ciągu kilku godzin ok. 150 pasażerów. Po katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem formalnie na stanie "specpułku" jest osiem samolotów: jeden Tupolew, cztery Jaki-40, trzy M-28 Bryza, a także 12 śmigłowców: sześć Mi-8, pięć W-3 Sokół i jeden Bell 412 hp. Nie wszystkie z tych maszyn mogą latać z VIP-ami, a część - która jest do tego przygotowana - została czasowo "uziemiona" m.in. z powodu remontów lub usterek. W ubiegłym tygodniu Siły Powietrzne podawały, że do dyspozycji VIP-ów gotowe były trzy samoloty Jak-40 i trzy śmigłowce W-3 Sokół. Wiceminister Idzik zapowiedział, że kończące się w 2012 roku resursy czterech samolotów Jak-40 nie będą przedłużane. - Jaki w 2012 muszą definitywnie opuścić siły zbrojne - podkreślił. Jak wyjaśniał, resort planował najpierw wymianę tych maszyn, a potem Tu-154, bo ich resursy kończyły się później - w 2015 i 2016 r. - To, co się stało 10 kwietnia, wywróciło całą koncepcję - powiedział. "Pilot miał cztery wyjścia" Uczestnicy konferencji byli pytani o szczegóły dotyczące katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Gen. Czaban przypominał, że za wszystko, co się dzieje na pokładzie odpowiedzialny jest pilot. - Pilot miał cztery wyjścia. Mógł zaczekać. Mógł polecieć na inne lotnisko i wrócić, jak się poprawi pogoda. Mógł polecieć na inne lotnisko, gdzie będzie transport. Mógł też wrócić do Warszawy - mówił.