Zdaniem wójtów i burmistrzów dopiero za kilka miesięcy będzie wiadomo, które gminy wprowadzą język pomocniczy. Jutro wchodzi w życie ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Zgodnie z nią, w tych gminach będzie można także używać dodatkowych nazw miejscowości i ulic w języku mniejszości. Nazwy nie mogą jednak nawiązywać do nadanych w latach 1933-1945 przez III Rzeszę Niemiecką lub ZSRR. Już teraz Kaszubi w siedmiu z 10 gmin chcą rozmawiać w urzędach gmin po kaszubsku (kaszubski ma w ustawie status języka regionalnego). Chcą także nazw miejscowości i obiektów na mapach w języku kaszubskim. Według rzeczniczki wojewody pomorskiego Anny Dyksińskiej, gminy określiły koszty wymiany tablic na prawie 390 tys. zł. - Rada Gminy nie podjęła jeszcze wiążących decyzji (w sprawie wprowadzenia języka i wymiany tablic - red.), ale zrobi to prawdopodobnie na najbliższej sesji - powiedział wczoraj sekretarz gminy Chmielno Jacek Spyła. Gmina w Pucku w piśmie do wojewody oszacowała koszt nowych tablic wjazdowych i wyjazdowych z wszystkich miejscowości na 112 tys. zł. Sami przedstawiciele mniejszości uważają, że nowe przepisy niewiele zmienią w funkcjonowaniu urzędów, gdyż np. petenci na Opolszczyźnie już wcześniej mogli być obsługiwani w języku niemieckim. Według przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, wprowadzenie języka pomocniczego to miły gest, ale tylko symboliczny. Na Opolszczyźnie jest 28 gmin, zamieszkanych przez co najmniej 20 proc. ludności niemieckiej. - Na razie nie przewidujemy wieszania dwujęzycznych tablic i innych fajerwerków - powiedział wczoraj wójt Strzeleczek w Opolskiem Bronisław Karpiela. Zdaniem burmistrza Leśnicy, Huberta Kurzała, "jest na to dużo czasu". - Sprawa jest delikatna, będziemy się powoli zastanawiać - powiedział. Zastępca burmistrza Prószkowa na Opolszczyźnie, Norbert Rasch, podkreślił, że z wprowadzeniem języka niemieckiego do urzędów gmin nie powinno być problemów, gdyż wielu pracowników jest dwujęzycznych. Konsultacje w sprawie języka pomocniczego prowadzone są w Hajnówce na Podlasiu. Sekretarz Urzędu Miasta i Gminy w Hajnówce Mirosław Awksentiuk powiedział, że urząd zbiera opinie od organizacji i osób prywatnych, dotyczące zwłaszcza wprowadzenia podwójnej nazwy miejscowości. Gmina ocenia, że wprowadzenie tablic z drugą nazwą miasta w języku białoruskim będzie kosztowało ok. 20 tys. zł. Zgodnie z ustawą, po przeprowadzeniu konsultacji rada gminy może skierować do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wniosek o wpis gminy do Urzędowego Rejestru Gmin, w których używany jest język pomocniczy. Natomiast dodatkowe nazwy miejscowości i ulic można wprowadzić wówczas, gdy takie rozwiązanie poprze co najmniej połowa mieszkańców. Według ustawy, mniejszością narodową jest grupa obywateli polskich, mniej liczna od pozostałej części ludności Polski, dążąca do zachowania swojego języka, kultury i tradycji, mająca świadomość własnej historycznej wspólnoty narodowej, której przodkowie zamieszkiwali obecne terytorium Polski od co najmniej 100 lat. Liczba mieszkańców należących do mniejszości będzie ustalana na podstawie ostatniego spisu powszechnego. Według ustawy, w Polsce jest dziewięć mniejszości narodowych: białoruska, czeska, litewska, niemiecka, ormiańska, rosyjska, słowacka, ukraińska i żydowska oraz cztery mniejszości etniczne: karaimska, łemkowska, romska i tatarska. Ustawa wprowadza także język kaszubski jako język regionalny. W Polsce mniejszości narodowe stanowią mniej niż 1 proc. społeczeństwa.