Pod koniec września grupa policjantów z Gdańska przeczesywała obszar około 7 kilometrów - od końca Alei Jana Pawła II, przez park Ronalda Reagana, do pasa nadmorskiego, gdzie monitoring ostatni raz zarejestrował Iwonę Wieczorek. Znaleźli tam skrawki materiałów i kości. Już wtedy mówili, że najprawdopodobniej nie należą one do człowieka. Najnowsze analizy ostatecznie potwierdziły tę wersję. Jak ujawnia "Wprost", policjanci zajmujący się sprawą Iwony Wieczorek sprawdzają obecnie kilka hipotez. Jedna z nich mówi, że do zaginięcia doprowadziła nieszczęśliwa miłość. Inne szukają przyczyny zniknięcia w tajemniczej internetowej znajomości czy kłótni z chłopakiem. Rozmówca wprowadzony w tajniki śledztwa opowiada tygodnikowi "Wprost", że Iwona umawiała się przez internet z mężczyzną: "Miał kasę i pozycję społeczną. Szybko to zostało wychwycone, ale jakaś dziewczyna dała alibi temu mężczyźnie" - wyjaśnia. Zdradza też, że nastolatka miała znajomego, który leczył się psychiatrycznie. "Umawiała się z tym kolegą. Pomagał jej w nauce. Machnęła na niego ręką i on to bardzo przeżył. Potem znów potrzebowała jego wsparcia. Następnie znów go odtrąciła" - opisuje. - "Chłopak ma słabe alibi. Jego matka twierdzi, że w kluczowym momencie spał we własnym łóżku, ale są informacje podważające tę wersję" - tłumaczy. Iwona Wieczorek, 19-latka z Gdańska, w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku wybrała się ze znajomymi do sopockiej dyskoteki. Nad ranem postanowiła wrócić do domu piechotą. Szła deptakiem wzdłuż plaży w Gdańsku-Jelitkowie. Kamery monitoringu ostatni raz zarejestrowały ją tam o godzinie 4:12. Później ślad się urwał.