Szef podkomisji, którą MON powołało do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, mówił o tym w niedzielę w TVP Info. Do jego słów odniósł się na Twitterze były członek komisji Millera oraz szef komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym dr Maciej Lasek. Opublikował fragmenty raportu komisji Millera z dopiskiem "Rewelacje" z podkomisji(...) A wystarczyło przeczytać raport KM np. rozdz. 2.12 str. 237-271". Berczyński poinformował: "Mamy taką taśmę i jest ona inna niż to, co widzieliśmy do tej pory. Również jest ona inna od nagrań, które mamy z wieży i z samolotu. Także jest to widoczna sprzeczność i zmienia to trochę kategorię wiadomości, jakie dostajemy od strony rosyjskiej". Na pytanie, czy to oznacza, że prokuratura może zmienić zarzuty wobec rosyjskich kontrolerów, którzy 10 kwietnia 2010 roku byli na wieży w Smoleńsku, Berczyński powiedział: "To jest zadanie nie podkomisji, tylko prokuratury. Ale moim zdaniem są fakty pozwalające na zmianę kwalifikacji działań prokuratury". O tym, że pojawił się nowy materiał dowodowy "zapis foniczny z tego, co się działo na wieży", mówił w sobotę wieczorem w TVP Info dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. "Do tej pory dysponowaliśmy tylko korespondencją między wieżą a tupolewem, a w tej chwili wiemy, jaka była już - no wiemy, tak wynika z moich informacji - ABW udało się zdobyć materiał dowodowy kompletnie nowy. To jest zapis z tego, co się działo na wieży. Nie jest to zapis wideo" - powiedział. "Natomiast jeżeli prokuratorzy już w tej chwili poważnie się zastanawiają, że te nowe wątki, które pojawiły się na tym, co słychać na wieży, pozwalają zmienić kwalifikację z nieumyślnego na umyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lotniczym oraz rozszerzyć zarzuty również formułując je w stosunku do płk. Krasnokuckiego (dowódca grupy kierowania lotami, przełożony kontrolerów z wieży w Smoleńsku-PAP) - osoby, która nie dostała jeszcze zarzutów" - mówił Gmyz. Berczyński pytany, czy zarzutami może też być objęta kolejna osoba, odpowiedział: "Tak, tylko, że prawdopodobnie po stronie rosyjskiej". Dopytywany, odparł, że nie może w tej chwili powiedzieć, czy chodzi dokładnie o płk. Nikołaja Krasnokuckiego. "Wiemy, że są to głosy z wieży kontrolnej w Smoleńsku, ale trudno mi powiedzieć (...). Dotychczas dysponowaliśmy nagraniami komunikacji między wieżą i załogą Tu-154M. Natomiast te nagrania są bezpośrednio i wyłącznie z wieży i one są w pewnej sprzeczności z tymi nagraniami, które mieliśmy dotychczas" - poinformował ekspert. Na pytanie, co nowego wnosi ten materiał do sprawy, Berczyński podkreślił, że chodzi m.in. o różnicę w odległości. "To jest bardzo istotne - w odległości, jaką podano załodze od początku pasa startowego" - wyjaśnił. Dodał, że może to być "znaczna i mogąca mieć wpływ na przebieg lądowania i katastrofy" różnica. Pytany, czy jego zdaniem może to sugerować, że kontrolerzy lotu wprowadzili w błąd załogę, powiedział: "Tak. Nie wiem, czy celowo, ale załoga była wprowadzona w błąd". Do jego słów odniósł się w niedzielę na Twitterze były członek komisji Millera oraz szef komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym dr Maciej Lasek. Opublikował fragmenty raportu komisji Millera z dopiskiem "+Rewelacje+ z podkomisji(...) A wystarczyło przeczytać raport KM np. rozdz. 2.12 str. 237-271". W jednym z fragmentów zaznaczył cztery punkty dotyczące zachowania kierownika strefy lądowania (KSL) podczas lądowania samolotu Tu-154M; drugi zawiera opinię komisji na temat "błędów KSL i odstępstw od zasad zabezpieczania podejść do lądowania z wykorzystaniem radiolokatora". W kolejnym wpisie Lasek opublikował fragmenty stenogramów z zapisami nagrania z wieży lotniska Smoleńsk Północny przygotowane przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego i Naczelną Prokuraturę Wojskową z dopiskiem "Do jakiej wysokości kontroler dostał polecenie sprowadzenia samolotu? Stenogramy KBWLLP i NPW". Przed kilkoma dniami w "Rzeczpospolitej" szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział, że wkrótce zostaną ujawnione "nowe nagrania załogi tupolewa, które dotąd nie były znane". Stwierdził też, że materiał ten "nie pozostawia żadnych wątpliwości", że działania rosyjskich nawigatorów i decydentów miały na celu doprowadzenie do katastrofy Tu-154M. Szef MON mówił też, że nagrania będą wyraźne i zrozumiałe, a materiały, które przedstawi komisja, pokażą rzeczywisty przebieg wypadków związanych z katastrofą smoleńską. Najbliższe posiedzenie podkomisji, którą MON powołało do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, odbędzie się 13 września. Dzień później podkomisja po raz pierwszy spotka się z rodzinami ofiar, a kolejnego dnia będzie miała pierwszą konferencję prasową. Katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. badała do lipca 2011 r. Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W lutym 2016 r. szef MON Antoni Macierewicz, który wcześniej stał na czele parlamentarnego zespołu smoleńskiego i kwestionował ustalenia komisji Millera, podpisał dokumenty ws. wznowienia badania oraz powołania i składu podkomisji działającej przy KBWLLP. Komisja Millera ustaliła, że przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w raporcie wskazano m.in. na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Z kolei ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 r. raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego, zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.