Archeolodzy podsumowali właśnie prowadzone od kilku lat rozpoznawcze badania w okolicy Rogoźna. Zastosowano różne metody badań, jednak decydujące znaczenie - zdaniem naukowców - miało wykorzystanie przy badaniu obecnych pól uprawnych, detektorów metali. Na najciekawsze znaleziska natrafili tuż przy granicy miasta Rogoźna w miejscu, gdzie płynie rzeka Wełna. Unikatowe przedmioty "Odkryliśmy wiele, w znacznej części unikatowych przedmiotów. W powiązaniu z dawnymi osadami, w obrębie których były przez ludzi używane i następnie zgubione, to przynajmniej dla Wielkopolski jest to odkrycie przełomowe" - uważa kierownik projektu, archeolog Mirosław Andrałojć. Wśród najciekawszych zabytków odkrywca wymienia m.in. wykonany z brązu, najstarszy do tej pory znany z terenów Polski dzwonek. (Najbardziej podobny do niego, pochodzący z tego okresu dzwonek, zdaniem badaczy, pochodzi z... Korsyki). Był on zatem sprowadzony z obszaru Cesarstwa Rzymskiego. W czasie badań naukowcy odkryli też bardzo liczne zapinki metalowe, które służyły do spinania szat. Wiele typów nie było do tej pory znanych na naszych terenach - w większości sprowadzano je ze Skandynawii i zostały wykonane najprawdopodobniej w IV i w V wieku. Pozostałości zabudowań "Pod powierzchnią ziemi natknęliśmy się na pozostałości dawnych zabudowań. Są tu m.in. relikty zagłębionych w ziemię chat i palenisk" - mówi badacz. Teren, na którym znaleziono zabytki rozciąga się na długości kilkuset metrów. Archeolodzy uważają, że mogły być to oddzielnie, w tym samym czasie, funkcjonujące osady. Okazało się też, że nie wszystkie przedmioty z metalu sprowadzono. "Trafiliśmy na ślady po pracowni odlewniczej w postaci zlewek, czyli fragmentów zastygniętego ciekłego metalu, które skapnęły wytwórcom w czasie obróbki" - opowiada. Andrałojć podkreśla, że wiek odkrywanych zabytków rozciąga się od 2 połowy III aż do VII stulecia. Oznacza to, że ludzie zamieszkiwali te okolice nieprzerwanie lub powracali systematycznie w to miejsce przez około 400 lat. To zaskakujące, bo według obowiązującej do tej pory i najszerzej uznawanej koncepcji dotyczącej zasiedlenia Polski pod koniec epoki starożytności, czyli od połowy V wieku, obszar ten miał niemal zupełnie opustoszeć (Germanie mieli opuścić obszar nad Wisłą). Dopiero po pewnym czasie - pod koniec VI i w VII w. - pustkę tę mieli wypełnić Słowianie. Hipotezy i przekonania Trudno jest jednak - w ocenie Andrałojcia - jednoznacznie stwierdzić, jakie było pochodzenie osób zamieszkujących w tym czasie ziemie polskie, w tym również odkryte osady. "To dziś jeszcze bardziej kwestia hipotez i przekonań, niż naukowych dowodów. Wiemy jedynie, dzięki zabytkom odkrywanym w okolicach Rogoźna, że ludzie ci utrzymywali intensywne kontakty z ludami zamieszkującymi wybrzeże Bałtyku, szczególnie z południową Skandynawią" - opowiada Andrałojć. Naukowiec uważa, że do dużej zmiany doszło w VI i w początkach VII wieku - z tego okresu archeolodzy odkryli również liczne zabytki, które zostały sprowadzone, ale tym razem z innych kierunków. Są wśród nich zabytki słowiańskie i bałtyjskie. W ostatnich latach szerokie przedsięwzięcie dotyczące badania tego samego okresu w dziejach Polski prowadził prof. Aleksander Bursche z Instytutu Archeologii UW. Odkryte w czasie tych prac zabytki można obejrzeć na wystawie "Barbarzyńskie tsunami", która jest prezentowana w różnych miastach w Polsce. Szymon Zdziebłowski