- Zwracam się z serdeczną prośbą do wszystkich kolejarzy, również do liderów związkowych, aby odwołali ten protest, który będzie wymierzony wyłącznie w pasażerów, a nie nawet w zarząd PKP. Proszę, aby odwołali ten strajk albo przełożyli go przynajmniej na inne godziny, żeby w czasie szczytu komunikacyjnego, w piątek - który będzie prawdopodobnie jednym z najmroźniejszych dni w roku - nie znęcać się nad pasażerami i nie brać pasażerów na zakładników swoich wąskich interesów - powiedział w środę w Sejmie dziennikarzom Nowak. Minister uważa, że przyszedł czas, kiedy trzeba porządkować pewne rzeczy w Grupie PKP - walczyć z gigantycznym zadłużeniem czy racjonalizować koszty, prowadzić też niezbędną restrukturyzację. - Mam wrażenie, że tak naprawdę strona związkowa - niektórzy liderzy związkowi - szukają wyłącznie pretekstu do tego, żeby zastrajkować. A tak, na dobrą sprawę, dzisiaj jedyni, którzy mają prawo strajkować na kolei, to są pasażerowie, a nie liderzy związkowi - zaznaczył szef resortu transportu. Dodał, że żałuje, iż rozmowy skończyły się fiaskiem. - Żałuję, też, że liderzy związkowi przyjęli taką brutalną formę strajkowania - podkreślił. Związkowcy kolejowi przeprowadzą w piątek w godz. 7-9 strajk ostrzegawczy. Forma protestu jeszcze nie została ustalona. Przyczyną sporu związkowców z pracodawcami są ulgi przejazdowe. Pod koniec sierpnia br. spółki Grupy PKP ogłosiły, że z końcem 2012 r. przestaną wykupywać prawo do zniżek dla swoich emerytowanych pracowników. Emeryci, którzy nadal będą chcieli mieć zniżkę, będą ją mogli sobie wykupić sami. Grupa poinformowała, że oszczędzi na tym około 27 mln zł rocznie. Związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe, w którym 95 proc. załogi opowiedziała się za strajkiem, jeśli zasady przyznawania ulg się zmienią, a załoga nie dostanie finansowej rekompensaty. Od kilku tygodni trwają mediacje między związkami a pracodawcami.