Politycy PO podkreślają, że sprawa jest bardzo delikatna, ponieważ ofertę kierowania sztabem złożył Nowakowi sam Donald Tusk. Problem jednak w tym, że prezydencki minister ma żal po krytyce, jaka spadła na niego po kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, którą prowadził. Nowak odmówił "Wprost" komentarza w tej sprawie. Z ustaleń tygodnika wynika, że nie tylko on nie chce się podjąć kierowania sztabem. "Zbliżająca się kampania będzie dla nas bardzo trudna. Nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności za ewentualną porażkę" - twierdzi rozmówca tygodnika. Jako potencjalnych kandydatów "Wprost" wymienia m.in. eurodeputowanych Jacka Protasiewicza i Krzysztofa Liska, posłów Andrzeja Halickiego, Ireneusza Rasia, Andrzeja Biernata czy senatora Mariusza Witczaka. "Większość z nich jest jednak ściśle związana z którąś z dwóch partyjnych frakcji: Grzegorza Schetyny i Cezarego Grabarczyka. A premier chce, by sztabem kierował ktoś w miarę neutralny" - mówi jeden ze współpracowników Tuska. Jedyną osobą w tym gronie, która spełnia te kryteria, jest europoseł Krzysztof Lisek. Czy podjąłby się tego zadania? - Nikt mi takiej propozycji nie składał, ale, jeśli taka byłaby wola przewodniczącego, to oczywiście byłby do dyspozycji. Choć może znalazłyby się osoby, które lepiej nadawałyby się do pełnienia tej funkcji - komentuje polityk.