- Po historii z OLT Express nie zastanawiałem się nad dymisją. Staram się kompetentnie i cierpliwie tłumaczyć opozycji tę sprawę. Niestety, opozycja okazuje się tu wyjątkowo odporna na argumenty i wiedzę - dodaje minister transportu. Konrad Piasecki: Wypadek autokaru we Francji to bezdyskusyjna wina kierowcy? Sławomir Nowak: - To ustalą służby prokuratorskie Republiki Francuskiej, które prowadzą śledztwo w tej sprawie. Ale pierwsze ustalenia są właśnie takie? - Ja nie jestem od tego, żeby wyrokować. Kierowca został zatrzymany do wyjaśnień. Pierwsze informacje są takie, że zostaną mu postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku. Ja wczoraj rozmawiałem telefonicznie z ministrem Cuvillier, który był na miejscu wypadku. Podziękowałem mu w imieniu nas wszystkich za tą profesjonalną i błyskawiczną akcję ratunkową i opiekę nad poszkodowanymi. Również informował mnie o tym, że będzie prowadzone śledztwo, jakby dwutorowo: administracyjnie przez ministra transportu i prokuratorsko przez prokuratora odpowiedniego. Ale zapewniał też pana, że żadne inne okoliczności do tego wypadku się nie przyczyniły? Pogoda, jakieś inne samochody? - Warunki pogodowe były bardzo dobre. Z danych, które ja posiadam od Generalnego Inspektora Transportu Drogowego wynika, że ta firma była w ciągu ostatnich dwóch lat kontrolowana i nigdy nie wykazano żadnych istotnych uchybień z punktu widzenia funkcjonowania technicznego pojazdów. To jest dosyć poważny i duży przewoźnik. Analizy będą jeszcze trwały dzisiaj. Jest za wcześnie, żeby mówić, ale te pierwsze obserwacje idą jakby w tę stronę, o której pan redaktor mówił. Panie ministrze, oddacie Tuska Europie? - To znaczy? "Der Spiegel" pisze: Tusk będzie kandydatem Merkel na szefa Komisji Europejskiej. Będzie rzeczywiście? - Każdy kandydat, który miałby objąć tekę szefa Komisji Europejskiej musiałby mieć nie tylko poparcie pani kanclerz Merkel, ale jednak większości w całej Unii Europejskiej. Ja powiem szczerze... A Tusk to dobry kandydat do zdobycia takiego poparcia? - Ja występuję jakby w dwóch kapeluszach - członka rządu pana premiera Tuska i obywatela. Jako obywatel jestem dumny, że polski polityk, polski premier w ogóle wymieniany jest w gronie osób, które mogłyby z powodzeniem ubiegać się o stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Dla Polski to byłaby naprawdę wielka prestiżowa zmiana i wielka szansa też do lepszego prezentowania polskiego stanowiska, chociaż oczywiście szef Komisji Europejskiej prezentuje stanowisko całej Unii Europejskiej. Myślę, że powinniśmy się w ogóle cieszyć, że w tym gronie jesteśmy wymieniani - to po pierwsze. - Po drugie - jeszcze wiele wody w Wiśle musi upłynąć, żeby... Partia i rządzący będą go do tej Brukseli wypychać, czy raczej mówić: "Donaldzie, zostań. Nie poradzimy sobie". - Ja nie czuję się zręcznie odpowiadając na tak postawione pytanie. Pracuję w rządzie pana premiera Tuska. Uważam, że jest dobrym szefem rządu. Na razie mamy przed sobą bardzo trudny rok, jeżeli chodzi o rządzenie, porządkowanie spraw w kraju. Przed nami rok 2014, kiedy są wybory europejskie. Od nich będzie bardzo wiele zależało, czy EPP, czyli również PO wygra te wybory. Jeżeli tak, to Polacy będą walczyli o najwyższe funkcje w Europie. Uważa pan, że taki talent, taki skarb, polityk tak dotknięty geniuszem - powinien egoistycznie być trzymany na tych 312-tysiącach kilometrów kwadratowych? Czy raczej należy go dać światu? - Po co te pełzające złośliwości? Pełzające kontrrewolucje. - Myślę, że jeżeli wszystko się dobrze potoczy, jeżeli PO wygra wybory europejskie, chadecja europejska wygra wybory w całej Europie, wtedy Polacy będą ponownie walczyli o najwyższe funkcje w Europie. Jeżeli polski premier jest w tym gronie wymieniany, że ma szansę, i powinien ubiegać się o najwyższe funkcje w Europie, to my jako Polacy - niezależenie od poglądów politycznych - powinniśmy się z tego powodu po prostu cieszyć. A na razie robota jest do wykonania tu i teraz. Choć zarazem niemiecka prasa, która wypycha Tuska do Brukseli, mówi jak bardzo zaszkodziła mu w Polsce historia jego syna. - Obrona kraju przed kryzysem - to jest przede wszystkim podstawowe zadanie rządu. Czy to dobrze, że Michał Tusk wciąż pracuje w trójmiejskim porcie lotniczym? - Ja nie jestem od decydowania o tym, gdzie ma pracować. Ale Skarb Państwa jest potężnym współudziałowcem tego portu. - Mniejszościowym udziałowcem. Ma pan chyba na ten temat jakieś zdanie. - Michała Tuska znam osobiście, więc też nie jestem obiektywny. Uważam go za dobrego fachowca. Cieszę się, że w porcie lotniczym, z którym jestem też emocjonalnie związany jako gdańszczanin, pracują fachowcy. Pan wpłynął na to jakoś, że on dostał tę pracę? - Niech pan nie żartuje. A na to, że jej nie stracił? - Nie, też nie. A zastanawiał się pan nad tym? - Ja już panu powiedziałem w pierwszym zdaniu, że ja nie zajmuję się zatrudnianiem i zwalnianiem ludzi, którzy pracują w instytucjach, które nie są mi podległe. Ten port lotniczy to dyskusyjne jest, na ile to panu jest podległe, a na ile nie jest podległe. - Przecież pan doskonale wie, że przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, których niejako wykonującym funkcje właścicielskie jest minister transportu, jest mniejszościowym udziałowcem w porcie w Gdańsku. Ja nie wierzę panie ministrze, że pańska rekomendacja na stanowisko w porcie lotniczym nie wyrwałaby żadnego wpływu na jego władze. - Ale zapewniam pana, że nie zajmuję się tym. Może i by wywarła, ale nie zajmuję się tym. A zastanawiał pan nad podaniem się do dymisji po historii z OLT? - Nie, nie zastanawiałem się. Opozycja mówi: naruszenie wymogów prawa polskiego i europejskiego przy legalizacji działań OLT Express jest ewidentna. - Ja staram się bardzo kompetentnie, rzeczowo i cierpliwie, raz na komisji infrastruktury, potem na posiedzeniu plenarnym Sejmu, tłumaczyć opozycji, ale jest dosyć odporna na argumenty i na wiedzę w tym względzie, i niestety wykazuje się konsekwentnie gigantyczną niekompetencją, jeśli chodzi o OLT. OLT Express, cała grupa OLT, powstała z trzech spółek, Amber Gold w 2011 roku... Nie wiem, czy chce pan słuchać... Proszę mi tylko powiedzieć, jeśli jest tak dobrze, to dlaczego ULC jest kontrolowany, czy miał rację, że wydał koncesję. Czyli jakieś zaniedbania mogły nastąpić. - Po pierwsze, to, co przeprowadziłem, całą tę analizę - na pewno nie doszło do złamania prawa. Teraz, aby być pewnym, co powinniśmy zrobić na przyszłość, zresztą mówiłem o tym w Sejmie, jakie będziemy przedstawiali wnioski, również legislacyjne, żeby ta sytuacja nigdy w przyszłości się nie powtórzyła. Ale ja chcę mieć 100 proc. pewności, czy wszystko zagrało. Pewności pan nie ma, że wszystko zagrało, a opozycja już ma, że nie zagrało. - Ja mogę mieć pewność w odniesieniu do siebie, nie mogę mieć pewności w odniesieniu do urzędników. W związku z tym sprawdzimy wszystko, jak to funkcjonuje i wyciągniemy wnioski. Prawo nie zostało złamane. OLT Express powstało ze skupienia kilku spółek lotniczych, które posiadały koncesję, również w Niemczech. Więc z niemieckiej spółki OLT powstała cała grupa, również w Polsce, OLT Express Poland. I tak się rozpoczęła historia koncesyjna. Ta historia jest zbyt długa, by można było ją kontynuować, a mamy bardzo dużo pytań od słuchaczy. - Ale to jest ważne, panie redaktorze. Jeżeli pan redaktor pyta mnie o tak ważne kwestie, to trzeba mieć czas i kompetentnie umieć na to odpowiedzieć, a ja potrafię. Problem w tym, że opozycja nie chce słuchać. Kompetentnie na trzy szybkie pytania od słuchaczy: czy nie można namówić koncesjonariuszy autostrad na wprowadzenie weekendowej promocji na przejazdy autostradą? - Tu musielibyśmy przeanalizować tak naprawdę każdy odcinek koncesyjny oddzielenie, dlatego że koncesjonariusze mają różnie skonstruowane umowy koncesyjne. Boleję nad tym, to jest błąd - wtedy, kiedy były podpisywane te koncesje - już nie będę zwalał na nikogo winy, ale to było przed rządem Platformy Obywatelskiej. Dzisiaj koncesjonariusze mają bardzo dużą dowolność, jeśli chodzi o kształtowanie cen. To, co udaje mi się i udało się np. w Stalexporcie wywalczyć, to jest obniżenie opłat za motocykle. Kiedy będzie można przejechać pociągiem z Gdyni do Warszawy w 3 godziny? - W końcu w 2014 roku pojedziemy Pendolino w 2,5 godziny. Czy firma Covec wypłaciła nam odszkodowanie z tytułu niezrealizowanego kontraktu? - Sprawa jest w sądzie. Jeszcze nie wypłaciła gwarancji. Tutaj są dwie składowe tych roszczeń, których żądamy od Covecu: po pierwsze wypłacenie gwarancji, która się należy i powinna być już wypłacona. Banki chińskie to zablokowały, sprawa jest w sądzie, czekamy na wyrok sądowy. Ale wygramy to. Nam się po prostu ta gwarancja, chyba 15 mln złotych, należy. Drugi proces, który czeka dopiero Covec, to jest odszkodowanie za utracone przychody, za straty na kontrakcie. To będzie kilkaset milionów złotych, ale to dopiero będziemy w stanie zrobić po zakończeniu inwestycji na A2.