- Mimo tego, że główną i bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Szczekocinami był błąd dyżurnych ruchu, chcę bardzo wyraźnie to powiedzieć i podkreślić, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie zgadzam się na obarczanie winą wszystkich dyżurnych ruchu, którzy rzetelnie i profesjonalnie wykonują codziennie swoje obowiązki - powiedział na konferencji prasowej Nowak. Wyjaśnił, że codziennie niemal 2 tys. dyżurnych ruchu "profesjonalnie, z oddaniem i z zaangażowaniem" wyprawia na szlaki około 6 tys. pociągów. - Będę bronił etosu kolejarza, ale jednocześnie z żelazną determinacją walczył z wszystkimi nieprawidłowościami, naciąganiem procedur i zamiataniem spraw pod dywan. Liczę na to - i są liczne przykłady tego - że ten proceder, który przez wiele lat miał miejsce na kolei - zamiatania, ukrywania różnych incydentów pod dywan - że to się skończyło - zaznaczył minister. Nowak przypomniał, że po katastrofie wyciągnięto wnioski również personalne. - Według posiadanej przeze mnie informacji, w związku z ustaleniami raportu zarząd PKP PLK podjął decyzję o odsunięciu od pracy w zakładzie w Kielcach już 8 osób - powiedział. Dodał, że prowadzone jest postępowanie kontrolne; niewykluczone są też dalsze wnioski, również do prokuratury. - Liczę na konsekwentne i z żelazną determinacją działanie władz PLK w stosunku do zaniedbań. Bo gdyby zadziałały wszystkie procedury, gdyby wszyscy ludzie zastosowali się do istniejących procedur, również w zakładzie w Kielcach, prawdopodobnie by do tego zdarzenia z 3 marca 2012 r. nie doszło - zaznaczył szef resortu transportu. W czwartek wieczorem opublikowany został raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, z którego wynika, że błąd dyżurnych ruchu był bezpośrednią przyczyną zderzenia dwóch pociągów w marcu ubiegłego roku pod Szczekocinami, w którym zginęło 16 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.