Nowelizacja przewiduje m.in., że ma zostać zlikwidowana Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a jej kompetencje ma przejąć IPN. W miejsce obecnej Rady IPN ma powstać Kolegium, które będzie tworzyło dziewięciu naukowców powoływanych przez Sejm, Senat i prezydenta. Zgodnie z projektem zmienia się tryb wyboru prezesa Instytutu. Miałby tego dokonywać Sejm za zgodą Senatu, po zasięgnięciu opinii Kolegium IPN. Obecnie prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu, na wniosek Rady Instytutu Pamięci, która zgłasza kandydata spoza swego grona. - PiS prezes Łukasz Kamiński zawierał dziesiątki umów na świadczenia cywilno-prawne. Ci, którzy mieli go kontrolować, byli na jego garnuszku i przyjmowali jego sprawozdanie. My to uzdrawiamy - przekonywał w piątek Arkadiusz Mularczyk z sejmowej mównicy. - To nie ma nic wspólnego ze sposobem wybierania członków kolegium. Odcięliście całkowicie środowiska naukowe od wybierania kandydatów. Chcecie zrobić z IPN narzędzie partyjne - ripostował Marcin Święcicki z PO. Prezes IPN o zmianach Obecny prezes IPN Łukasz Kamiński podkreślał w wywiadzie udzielonym Interii, że niezależność Instytutu od władz jest konieczna. "Pierwotny pomysł rozdziału IPN od bieżącej partyjnej polityki jest jak najbardziej uzasadniony. Ta niezależność powinna być utrzymana. Instytut powinien mieć możliwość postępowania czasem wbrew temu, co w danym momencie chcieliby robić politycy" - mówił. Także kwestia likwidacji Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa budziła wątpliwości Kamińskiego. "W czasie prac podkomisji wprowadzono także w tym zakresie zmiany w stosunku do pierwotnej wersji projektu. Zgodnie z nimi za pewne kwestie ma odpowiadać prezes IPN wspólnie z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Mam wątpliwość, czy taki mieszany model odpowiedzialności za sferę pamięci narodowej i grobownictwa wojennego będzie funkcjonalny. Jeśli tak, to minister powinien dysponować stosownym narzędziem, jakim w tej chwili jest ROPWiM" - zaznaczył. Komentarze opozycji Projekt autorstwa PiS był krytycznie przyjęty przez część partii opozycyjnych. Antoni Mężydło (PO) podkreślił, że jego klub ma największe zastrzeżenia do trybu powoływania prezesa IPN i działania Kolegium Instytutu. Jego zdaniem ze względu na tryb powoływania członków Kolegium "czysto polityczny, bez preselekcji kandydatów przez ośrodki akademickie i prawnicze", tylko zgłaszanych przez Sejm, Senat i prezydenta instytucja konkursu ma charakter "wyłącznie dekoracyjny". Odnosząc się negatywnie do projektu ocenił, że "był pisany na kolanie" i wymaga wielu zmian. Z kolei zdaniem Józefa Brynkusa (Kukiz'15) zmiany w projekcie "generalnie idą w dobrym kierunku". "Gdy przyjrzymy się rozwiązaniom okaże się, że mogą one rzeczywiście posłużyć zdynamizowaniu funkcjonowania tej instytucji" - powiedział. Za pozytywne uznał przesunięcie początkowej cezury zainteresowań badawczych IPN na 8 listopada 1917 r. oraz dookreślenie zadań badawczych i edukacyjnych. Zaznaczył, że choć wiele zastrzeżeń kierowano do procedury wyboru prezesa IPN, to jego zdaniem w noweli przewidziano rozwiązanie, które zapewni "transparentność wyboru i wybór osoby, która podoła narzuconym obowiązkom". Według posła brak kryterium wyższego wykształcenia dla członków Kolegium IPN "nie jest przeszkodą". Jak ocenił, "spełniający go dotąd przedstawiciele środowiska historycznego byli zbyt mocno organizacyjnie i formalnie, a nawet finansowo powiązani z IPN". Za minus noweli uznał brak całkowitej likwidacji zbioru zastrzeżonego. Zobacz też: